Obcy: Przymierze (2017)
"Obcy: Przymierze" to drugi rozdział nowej trylogii, którą zapoczątkował film "Prometeusz". Statek osadniczy ”Przymierze” dociera na nieznaną planetę, która wydaje się być prawdziwym rajem dla człowieka. Członkowie ekspedycji szybko się jednak przekonują, że trafili do mrocznego, pełnego tajemnic i zagadek świata, którego jedynym mieszkańcem jest android David (nominowany do Oscara Michael Fassbender), ocalały z katastrofy ”Prometeusza”. Gdy odkrywają, że świat ten kryje w sobie niewyobrażalne zagrożenie, muszą podjąć przerażającą próbę ucieczki.
Obsada:
- Michael Fassbender David / Walter
- James Franco Branson
- Noomi Rapace Elizabeth Shaw
- Katherine Waterston Daniels
- Guy Pearce Peter Weyland
- Callie Hernandez
- Billy Crudup
- Danny McBride (IV)
- Carmen Ejogo
- Demián Bichir
- Amy Seimetz
- Jussie Smollett
- Goran D. Kleut
- Uli Latukefu
- Benjamin Rigby
- Tess Haubrich
- Alexander England
- Matt Scaletti
- Nathaniel Dean
Zwiastun:
Wyróżnione recenzje:
Szklanka w połowie pusta
Ridley Scott wydaje się mieć sprawdzoną recepturę na to, jak robić prawidłowe sci-fi. Większość jego obrazów można podzielić na dwa, klarowne, różniące się od siebie akty. Tym, co łączy Prometeusza z najnowszą odsłoną Obcego, jest zdecydowany spadek jakości w drugiej połowie seansu. O ile jeszcze w tym pierwszym jakoś to działało, ponieważ bazowało głównie na tajemnicy i niedopowiedzeniach, to już ...
Takich obcych nie chcemy
W ostatnich dniach do kin zawitał film "Obcy: Przymierze". Tytuł sugeruje powiązanie ze starymi filmami z tej serii, sam reżyser kiedyś zdradził, że to będzie kontynuacja "Prometeusza" z 2012 roku. Jak wyszło?
Scenariusz słaby, aktorzy źle dobrani, ale widowisko efektowne jak trzeba. Niestety to za mało na dobry film w tym uniwersum. To ja już wolę nawet Obcego 4 z 1997 roku.
No to już wiadomo, co Obcy przymierzył. Szczęśliwi Ci, którym się upiekło. ;P Generalnie głupota fest. Tak wielka, że aż bawi. Do łez. Fassbender znów zachwyca!
Zastanawiam się, czy Ridley Scott nie oduczył się czasem bycia reżyserem, bo aż niemożliwe, aby to był jego film.
Możliwe, możliwe. W końcu mówimy o gościu, który (a to tylko dorobek najnowszy) nakręcił "Adwokata" i "Exodus: Bogowie i królowie". Mimo zwalonego scenariusza "Covenant" to przy tym pikuś. A żebyśmy nie mieli wątpliwości, że Ridley kręci, tak jak kręci, nie dlatego że już nie potrafi, tylko dlatego że taki ma kaprys, 2 lata temu zafundował nam "Marsjanina", o którym przecież trudno powiedzieć coś złego.
Wcale nie trudno powiedzieć coś złego :)
Obcy z Makbetem.
Nawet pokaźna dawka używek nie pomaga cieszyć się tym gniotem (tylko końcówka jaka taka). Scott stworzył Obcego, to pewnie i miał prawo go zarżnąć. Całe szczęście, że reżyserię nowego Łowcy androidów powierzył Denisowi Villeneuve.
Hucznie zapowiadane hity sf tego roku, czyli Obcy i Ghost in the shell okazały się niewypałami. Zwiastun Blade runnera, też wskazuje na porażkę, ale to przecież niemożliwe, bo to w końcu Villeneuve i mam nadzieję, że film jest inny. Z lżejszej beczki, to podobno Luc Besson powrócił w wielkim stylu i Valerian jest jego najlepszym filmem, od czasu Piątego elementu.
topowy film