American Honey (2016)
Star (debiutująca na ekranie Sasha Lane) nie marzy o niczym bardziej, niż o wyrwaniu się z małego miasteczka, gdzie mieszka z ojczymem i rodzeństwem. Po kolejnej kłótni domowej decyduje się na ucieczkę, by dołączyć do przypadkowo napotkanej grupy młodych ludzi krążących po Ameryce. Włóczęga jest ich codziennością, motele ich domem, a bezsenne noce upływają na imprezach pod gwiazdami. Utrzymują się ze sprzedaży obwoźnej. Przewodzi im Crystal (Riley Keough), decydując o tym, kto zostanie przyjęty do grupy, a kto z niej wyrzucony. Charyzmatyczny Jake (Shia LaBeouf), będący jej "prawą ręką", bierze Star pod swoje skrzydła. Ich wspólne przygody na granicy prawa wkrótce przeradzają się w silną fascynację i uczucie, które zostanie wystawione na próbę...
Obsada:
- Sasha Lane Star
- Shia LaBeouf Jake
- McCaul Lombardi Corey
- Arielle Holmes Pagan
- Crystal Ice Katness
- Veronica Ezell QT
- Chad Cox Billy
- Garry Howell Austin
- Kenneth Kory Tucker Sean
- Raymond Coalson JJ
- Isaiah Stone Kalium
- Dakota Powers Runt
- Shawna Rae Moseley Shaunte
- Chris Wright Riley
- Tyler Forke Animal trainer
- Bruce Gregory Mitchell
- Riley Keough Krystal
- Will Patton Backseat
- Daran Shinn Front Seat Cowboy
- Sam Williamson Driving Cowboy
- Chris Bylsma Neighborhood Man
- Andrea Fantauzzi Jogger
Zwiastun:
Wyróżnione recenzje:
American Indie
Aktor, artysta, ekscentryk, skandalista. Shia to łobuz o wielu twarzach. Od panikującego nastolatka w Transformers, poprzez poważniejsze role, aż po kopiowanie Mariny Abramović i działalność pseudoartystyczną, LaBeouf dojrzewał na naszych oczach. Zamiast skupiać się na siedzeniu w uczelnianych windach i zasypianiu oglądając swoje filmy, postanowił wziąć udział w tym jakże ciekawym indie projekcie. Nie jestem do końca przekonany, na ile ...
Dream Baby Dream
Sposób, w jaki pokazana została Ameryka w fllmie Andrei Arnold, przypomina podkoloryzowane przez instagramowe filtry zdjęcia Larry'ego Clarka ze słynnego cyklu z Tulsy. W "American Honey" najpotężniejsze mocarstwo świata to głównie mało efektowna prowincja, zamieszkiwana zarówno przez głodującą biedotę, jak i wyluzowanych bogaczy. Jej koloryt tworzą przede wszystkim ludzie, których na swojej drodze spotyka nastoletnia Star - nadziani kowboje z ...
Joł, joł, Andrea.
Andrea Arnold jest o krok od wielkiego filmu. Jedyne, czego w American Honey brakuje to ostrzejszej selekcji materiału. Nic nie zostałoby stracone gdyby wyciąć jakieś 40 minut. Niektóre sceny są niepotrzebnie przedłużone, przez co film traci na dynamice. Na szczęście obraz wciąż broni się pomysłem i aktorstwem. Wizja prowincjonalnej Ameryki jest przerażająca, a debiutująca Sasha Lane doskonale nadaje się, by być jej twarzą.
Rety, jak ja Ci zazdroszczę, że już to widziałeś.:)
Pozamiatało mną. potężny strzał i wielka dawka pozytywnej energii, to taki film, że wyszedłem z kina i inaczej spoglądałem na świat. Miałem tak kilka razy np. po "Jańcio Wodniku". To taki film o ludziach, którzy nic nie mają ale mają wszystko, bo mają młodość, zdrowie, niebo i słońce, i marzenia. I chociaż bywa źle, to oni dają radę. Ten film bije na głowę oskarowy "Moonlight", a zdjęcia bez przesteru dużo lepiej oddają świat bohaterki. No waham się 9 czy 10? Boże, dziękuję za kino i za takie chwile.
Zgadzam się w 100% (oprócz Moonlight, bo nie widziałam).
O tak, zdjęcia robią robotę. To ten przypadek gdy nawet operatorskie fuck-upy robią robotę i budują opowieść.
Czy to na pewno fuck-upy?
Wydaje mi się że w niektórych przypadkach tak, ale jakie to ma finalnie znaczenie
Dla nas - żadnego.
A no właśnie, wizualnie pasuje, a dla mnie to ciekawy operatorski przypadek.
@exellos, no właśnie - wszystko pasuje, więc czy na pewno to fuck-upy? Mnie tam wszystko jedno, ale jakaś bogini sztuki może się zastanawiać. :P
Owszem tak :P
A widzieliście Moonlight? Tam wszystko świeci się jak psu jajca, ale nawet to nie ratuje mielizn scenariusza. Dlatego Oskar.
Nadal nie widziałam. Oskary mnie nie rajcują.
Obejrzałem "American Honey" i "Florida Project" w kolejności, powiedzmy, fabularnie chronologicznej, tj. zaczynając od filmu o mniejszych dzieciach, a kończąc na tym o większych. Trudno mi zrozumieć opinię kolegi @lapsus że "American Honey" jest pełen pozytywnej energii. Oba wymienione filmy są raczej przygnębiające, ale o ile we "Florida Project" były jakieś przebłyski nadziei (pozytywna postać ciecia-Anioła, głupia ale jednak kochająca matka), o tyle "American Honey" jest do cna dołujące. To świat, w którym nie ma miejsca na miłość, a którego niewinni bohaterowie byli, są i będą przez innych gwałceni i wykorzystywani - szczytem ich marzeń jest wybrać sobie przez kogo.
Widzisz jak ty nic o życiu nie wiesz. Dla takich jak wy to film smutny , wręcz tragiczny, dla takich jak ja to pean na cześc radości życia.
A kto to jest "takich jak wy", bo nie znam?