W imię syna (2012)
Wyjątkowy i błyskotliwy film, prosto z Belgii. Wyreżyserowany przez Vincenta Lannoo, twórcę znanego między innymi z docenionego zarówno przez krytyków jak i publiczność filmu „Little Glory“ (2012), oraz komedii o nietypowej rodzinie belgijskich wampirów „Vampires” (2010). Najnowsze dzieło tego reżysera – „W imię syna” („In the Name of the Son”) to momentami mroczna, momentami groteskowo zabawna opowieść o prezenterce radiowej Elisabeth, przykładnej matce, żonie, osobie aktywnie zaangażowanej w życie kościoła, która pod wpływem tragicznej śmierci swojego męża i syna zaczyna wątpić w to, w co do tej pory bez żadnych zastrzeżeń wierzyła. Kolejne szokujące fakty, które Elizabeth odkryje, pchną spokojną i pokorną do tej pory kobietę na ścieżkę okrutnej i krwawej zemsty przeciw instytucji i ludziom, wokół których dotychczas obracało się jej życie. [BBFF]
Obsada:
- Astrid Whettnall Elisabeth
- Philippe Nahon
- Achille Ridolfi Achille
- Albert Chassagne-Baradat
- Zacharie Chasseriaud Jean-Charles
- Lionel Bourguet
- Jacky Nercessian
- Marie-Jeanne Maldague la mère de Marc
To taki film, jaki mogłaby nakręcić matka Dyni z "W imię...", żeby pokazać, co ona sądzi o tej wielkiej miłości księdza Chyry do jej dzieciaka (gdyby dzieciak był do tego trochę młodszy). Nie jest to kino mistrzowskie, ale za to rogate, biorące się za bary z problemem pedofilii w kościele w sposób pełen inteligencji i ostrego dowcipu. Pokazany w Polsce na festiwalu jest odświeżającym, elitarnym przeżyciem, w regularnej dystrybucji stałby się zapewne niemałym skandalem. Prawdziwe wejście smoka dla Black Bear Filmfest.