Świt (2015)

Ausma
Reżyseria: Laila Pakalnina
Scenariusz:

11-letni Janis donosi na swojego tatę. Jako przykładny pionier mieszkający w sowieckim kołchozie o nazwie „Świt” zdaje sobie sprawę, że wrogowie systemu czają się wszędzie. (Nowe Horyzonty)

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

W koncepcji film bardzo ciekawy. Wykonanie, poza zdjęciami, dziwaczne jakby na siłę. Nie wiem po co taka przestylizowana forma z nienaturalnymi dialogami, brakiem głębi postaci i silącymi się na śmieszność żartami. Być może z braku pomysłu.

Czuję się w obowiązku nieco pobronić "Świtu", bo to ciekawa próba odczarowania mitu Morozowa przy użyciu socrealistycznych strategii wizualnych. Wiąże to film w paradoksy socrealizmu (oderwanie świata ekranu od rzeczywistości), ale też tworzy nowe, gdyż do dekonstrukcji nie da się wykorzystać fabularnego schematu produkcyjniaka. Pakalnina radzi sobie z tym w ten sposób, że warstwa tekstowa mogłaby spokojnie znaleźć się w filmie radzieckim (te koślawe dialogi!), za to obraz idzie zupełnie innym torem, niekiedy zachwycając pięknem scen zbiorowych (geometryczna sekwencja w stylu Busby'ego Berkeleya), czasami zapraszając w głąb ekranu poprzez rozmycie pierwszego planu, często wskazując na to, co istotne (szalenie ważne dla malarstwa socrealistycznego dłonie) i w końcu po prostu bawiąc się wizerunkami stworzonymi przez radziecką propagandę. W ten sposób powstaje coś w rodzaju socrealizmu krytycznego (istna góra paradoksów), unieważniającego samego siebie. Wszystko po to, by zabić jeden mit.

to rozmydlenie daje tylko jeden efekt , bynajmniej nie efekt paradoksu, a zdziwienia - zdziwienia, że Pawka był ok, a kołchoz zastąpił mu patologicznego ojca

AniaVerzhbytska
ayya
lapsus
inheracil
michuk