Ukryte (2005)

Caché
Reżyseria: Michael Haneke
Scenariusz:

Georges Laurent (Daniel Auteuil) jest prezenterem telewizyjnego programu, w którym dyskutuje o nowych książkach. Pewnego dnia otrzymuje kasetę, na której nagrano kilkugodzinną obserwację jego domu. Materiały na kolejnych taśmach stają się coraz bardziej intymne, towarzyszą im także niepokojące rysunki, przypominające Georgesowi sceny z dzieciństwa. Wszystko wskazuje na to, że nadawca zna go od dawna. Mężczyzna czuje, że nad jego bliskimi zawisło wielkie niebezpieczeństwo, ale ponieważ nikt bezpośrednio im nie groził, policja odmawia pomocy.

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

To co ukryte zawsze prędzej czy później wyjdzie na jaw. Film jest niepokojący i niejednoznaczny. Haneke potwierdza, ze jest klasykiem kina.

Zagadka, której rozwiązanie znajduje się w innym filmie ("Funny games"). Mocne!

Warto zwrócić uwagę na jeden szczegół- w tym filmie nie ma w ogóle muzyki !

O ile "Funny Games" przypomina ciągłe walenie patelnią po głowie, o tyle "Ukryte" rozkręca się powoli, żeby w stosownej chwili podbić oko albo i dwoje. Mimo odniesień do specyficznie francuskich problemów związanych z kolonialną przeszłością, ten dyskretnie groźny dramat zachowuje uniwersalność niezbędną do udręczenia każdego, kto zechce go obejrzeć. Precyzyjna reżyseria i srogie spojrzenie na kondycję człowieka. Warto.

Skojarzenie "Funny Games" z waleniem patelnią po głowie wywodzi się chyba z podświadomego połączenia motywu jajek na jajecznicę pożyczanych przez oprawców od swoich przyszłych ofiar. W tym samym torze skojarzeń "Cache" to ukryty snajper obserwujący swoją ofiarę i strzelający (skutecznie) w momencie dla tej ofiary najmniej odpowiednim.

W dziesiątkę! To właśnie chciałam napisać, tylko zabrakło mi intelektualnego rozmachu. :)

Powoli, spokojnie, jak żółw ociężale, by bezkompromisowo skopać twarz pod koniec. Tyle że to trochę mało oryginalne jak na Hanekego.

Ano właśnie, też mi czegoś w tym filmie brakowało. Chyba rzeczywiście dla osób znających nieco twórczość Haneke ten film jest po prostu mało zaskakujący.

Naprawdę nic nie masz na sumieniu?

mam

Ech, pewnie jestem dziwny, ale mnie ten film ani nie poruszył, ani nie przekonał do siebie (np. samobójstwo Majida nie jest w żaden sposób uzasadnione, jest raczej tylko tandetną próba wstrząśnięcia widzem). Serio, co jest interesującego w analizowaniu po latach tego, co obecny 50-latek zrobił w wieku 6 lat, nawet jeżeli było to dość wstrętne? Dramatyczne (w zamyśle) stwierdzenie, że główny bohater nie ma sumienia, spowodowało przez to u mnie parsknięcie śmiechem, takie to było przesadzone i wydumane. I jeszcze to wpychanie na siłę w film kwestii emigrantów z Algierii, żeby było bardziej kontrowersyjne... Cały ten film to robienie dramatyzmu z niczego.

Na gruncie indywidualnej historii to może rzeczywiście nie działa, ale - jak to u Haneke - chodzi o symbol. Ja go czytam tak, że bogate i przekonane o swoich wysokich standardach moralnych społeczeństwa Zachodu, "zapomniały", że ich dobrobyt zbudowany został na krzywdzie. Cała akcja z taśmami jest więc czymś w rodzaju powracającego snu, w którym przebija się jakiś niepokój i poczucie, że zrobiło się coś źle, a Haneke jest psychoanalitykiem, który przypomina wyparte wspomnienia ;) Co powiedziawszy, muszę równocześnie dodać, że dla mnie również nie jest to najlepszy film tego reżysera.

Problem polega właśnie na tym, że w tym filmie ta krzywda jest przedstawiona tak nieprzekonująco, że cały obraz do mnie nie przemawia.

WijElitarnegoKorpusu
agiwle
SlawomirDomanski
verdiana
bartje
magmik1319
Michalwielkiznawca
NarisAtaris
Lamia
Pilotka