Carte Blanche (2014)
Inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, poruszająca historia nauczyciela z liceum, który - aby zachować ukochaną pracę i przygotować uczniów do matury - ukrywa przed światem, że stopniowo traci wzrok. W roli głównej Andrzej Chyra - trzykrotny laureat nagrody dla najlepszego aktora festiwalu w Gdyni (“Dług”, “Komornik”, “W imię…”). Kacper (Andrzej Chyra), uwielbiany przez uczniów nauczyciel historii z lubelskiego liceum, zaczyna stopniowo tracić wzrok. Diagnoza lekarska nie pozostawia złudzeń. Mężczyźnie, z powodu wady genetycznej, grozi trwała ślepota. Początkowo załamany, ostatecznie postanawia ukryć przed przełożonymi problemy zdrowotne, aby zachować pracę i doprowadzić do matury swoich uczniów. Jedynym powiernikiem tajemnicy nauczyciela zostaje jego najlepszy przyjaciel Wiktor (Arkadiusz Jakubik). Kacper, zmagając się z nową sytuacją i nowymi wyzwaniami, nawiązuje bliską przyjaźń z koleżanką z pracy (Urszula Grabowska) i próbuje pomóc zbuntowanej uczennicy, która ukrywa swój własny sekret. (opis dystrybutora)
Obsada:
-
Andrzej Chyra Kacper
-
Urszula Grabowska Ewa
-
Arkadiusz Jakubik Wiktor, przyjaciel Kacpra
-
Eliza Rycembel Kara
-
Tomasz Ziętek Madejski
-
Dorota Kolak Dyrektorka
Nie jestem zadowolony, że muszę zjechać polski film, ale widzę schemat: film biograficzny to po prostu zbiór faktów ułożonych chronologicznie. Na niczym się nie zatrzymujemy, nie ma chwil zadziwienia światem, główny bohater nie ma czym intrygować, bo widzimy i wiemy wszystko i łykamy jak leci - a przynajmniej mamy, bo przeze mnie to się tylko prześlizguje. A film jest sprawnie nakręcony i na pewno można byłoby go pogłębić. Co więcej - jest ciepły i pozytywny, ale nie banalny, co rzadko się zdarza. Duży plus za wybranie tematu i bohatera, to intryguje i obiecuje fajne kino. A tu emocje płytkie, a na koniec jednak metafora, ale toporna jak obuch - zadziałałaby, gdyby rozładowała zgromadzone emocje, ale ta strzelba nie była nabita. Podobne wrażenia miałem na "Bogach" - tam też dobra produkcja służy nie budzącej emocji opowieści, w odróżnieniu od np. "Teorii wszystkiego", gdzie losy bohatera wciągały. Szkoda, moje nadzieje się nie spełniły, bo reżyser nie chciał nic powiedzieć od siebie...