Casino Royale (2006)

Reżyseria: Martin Campbell
Scenariusz: ,

"Casino Royale" przedstawia Jamesa Bonda zanim stał się on posiadaczem licencji na zabijanie. Jednak Bond jest nie mniej niebezpieczny i po dwóch profesjonalnych egzekucjach w krótkim czasie awansuje do statusu "00".

Pierwsza misja Bonda jako 007 prowadzi go do Madagaskaru, gdzie ma on zadanie śledzić terrorystę Mollaka (Sebastien Foucan). Nie wszystko przebiega jednak zgodnie z planem i Bond decyduje się na samodzielne śledztwo, niezależne od MI6, w celu wytropienia reszty komórki terrorystycznej. Podążając za tropem na wyspy Bahama spotyka Dimitriosa (Simon Abkarian) i jego dziewczynę, Solange (Caterina Murino). Dowiaduje się że Dimitrios jest powiązany z Le Chiffre (Mads Mikkelsen), bankierem światowych organizacji terrorystycznych.
"Casino Royale" jest 21 filmową przygodą Jamesa Bonda z debiutującym Danielem Craigiem jako "007". Film bazuje na pierwszej powieści Iana Fleminga, twórcy niebezpiecznego i eleganckiego, brytyjskiego agenta.

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Nie jest to najlepszy Bond, ale na pewno najbardziej zaskakujący.

nudy, jak na Bonda. Nie dość, że najbrzydszy bond w historii to i najnudniejszy. Po 30 min filmu zasnęłam i nie chciałam się obudzić...

Niestandardowy Bond, który zachowuje symboliczne tylko związki ze starymi dobrymi 007. Craig wygląda jak facet z baru, a turniej bakarata jest jak dla mnie dość nudny, ale to pierwszy bondziak od jakiegoś czasu, który trzyma poziom jako film.

Wg. mnie nie udana kontynuacja filmów o Bondzie.

To pierwszy z „nowych” Bondów. Jak na Bonda jest mało Bondowy. A jak na film akcji nieco za wolny. Jednak miłośnicy serii obejrzeć muszą.

Bond się zmienił... Ale wciąż nawiązuje do klasyki.

Dobra zmiana. Odświeżenie Bonda.

Wnosi potrzebny powiew świeżości. Trafnie zaktualizowany obraz Bonda.

Jedyny' 'Bond' jakiego widziałam. Zaskakujacy, trzymajacy w napieciu, dobry film akcji. Prawdopodobnie nie obejrze żadnej innej części Bonda... aby się nie rozczarowac.

Słusznie. To jeden z najlepszych Bondów moim zdaniem.

No... ale żeby już więcej żadnego Bonda nie obejrzeć to chyba trochę przesada. :)

Ale to jest taki Bond nie Bondowy. "Prawdziwe" Bondy to chyba jednak głównie bajka dla chłopców. Nie czarujmy się - dziewczyny są w nich jedynie dekoracją w męskim świecie ;)

Bez przesady. Na ile pamietam jedna z tych "dekoracji" grana przez Sophie Marceau o mało kiedyś Bonda nie wykończyła.

Bond "o mało" co to w każdym odcinku ginie. I to kilkakrotnie :) Sophie Marceau nie miała żadnych szans ;) Już prędzej mogłabyś się powołać na to, że M jest kobietą...

No ale jak kolejnego Bonda zagra kobieta, to uznam że świat stanął na głowie ;)

O właśnie, M. :)

Nie martw się, odkąd Bond przyjął kurs na twardego zabijakę wyglądającego jak facet z baru, szanse na jego feminizację skurczyły się z malutkich do mikroskopijnych.

Absolutna rewelacja. Craig jako Bond to strzał w dychę. Jest dobry scenariusz, świetna praca kamery i co najważniejsze są emocje. Film ma klimat jak cholera.

Ciekawe co wyjdzie z najnowszego Bonda, którego kręci Sam Mendes. Chyba jeszcze nigdy w historii Bonda nie kręcił reżyser z tak wysokiej półki. Może to będzie Bond zupełnie na poważnie, z rozterkami moralnymi, głębią psychologiczną...? Oby nie!

Niby Bond a jak nie Bond. Zamiast dżentelmena w smokingu mamy łobuza skaczącego po dachach. Fani mogą się poczuć rozczarowani, ale mnie się podobało. +1 za świetną końcówkę - połączenie nowej serii ze starą piękne

O widzę, że też oglądałaś w tiwi. W sumie trochę żałuj bo zdecydowanie lepiej Bonda oglądać bez lektora. Jak wszystkie filmy zresztą, ale Casino Royale w szczególności (to mój trzeci albo czwarty seans, pierwszy raz w telewizji).

A co do samego Bonda, to jest to Bond, który dopiero staje się Bondem. Nieokrzesanie jest więc by design. To też jedyny odcinek przygód 007, w którym przeżywa on prawdziwą miłość.
IMHO (i chyba nie tylko IMHO) świetny film.

Brakowalo mi idioctw fizycznych takich, jak w starych Bondach. Ew. końcówkę można było pod to podciągnąć, ale tam też jakichś większych dziwactw grawitacja nie wyrabiała. Nie było się z czego ponabijać..

A to prawda. Bo ten Bond był nieco bardziej na poważnie. W Quantum of Solace za to już powracają do starych klimatów i dzieją się rzeczy, które nie śniły się fizykom. Tyle że niestety w QoS jest jeszcze mniej Bonda w Bondzie.

No ja kocham Bonda. Każdy odcinek, starszy, stary, nowy, nowszy i juszzzzz.
Czekam na jeszcze i mam nadzieję, że Bond przetrwa wszystkie krytczne słowa. I dlatego daję 10, komu się nie podoba to ma problem.

Oooo, James.....

Najlepszy Bond z Cragiem. A do tego Mads Mikkelsen i Veruschka!

BlonD1E
MateuszKowalski
nutinka
ala2004
portale
piotrmoskal
pkudron
TomaszKoczar
NarisAtaris
z0rin