Choreograf Selva i DJ Daddy przesłuchują kulkunastu tancerzy, szukając potencjalnych członków swojej nowej grupy. Po wyczerpującym treningu rozpoczynają z nimi imprezę, orientując się, że do sangrii ktoś wrzucił LSD. (Filmweb)
Najlepszą recenzją Climaxu, jaką znajdziecie gdziekolwiek, jest ta, którą Gaspar sam umieścił w filmie. Na samym początku mamy nagrania całej naszej ekipy w formie wywiadu, gdzie opowiadają o tańcu i innych różnościach. Scenę widzimy w TV, który literalnie tam jest, obok niego po lewej na półce mamy literaturę, a po prawej stos filmów. I jeśli miałbym rozłożyć Climax na czynniki ...
Absolutnie nic się nie zmieniło, Gaspar Noé ma niezmiennie narąbane we łbie. „Climax” otwiera ostatnia scena filmu. Po minucie pojawia się informacja, że wydarzenia, które właśnie zobaczyliśmy, były oparte na faktach. I wchodzą napisy końcowe. Jakąś godzinę później zobaczymy napisy początkowe, które poprzedzą eksplozję chaosu i psychozy na ekranie. „Climax” opowiada o imprezie wieńczącej trzydniowe warsztaty taneczne, które odbyły się ...
W przeciwieństwie do dziennikarzy z Cannes nie czuję się tym filmem wstrząśnięty, ani chociaż zaintrygowany. Jeśli coś wyróżnia Climax na tle wcześniejszych filmów Noe, to to, że ten jest najnudniejszy. Jest jedna świetna scena tańca na początku, a potem dudnienie, krzyczenie, bieganie (i ziewanie).
W przeciwieństwie do dziennikarzy z Cannes nie czuję się tym filmem wstrząśnięty, ani chociaż zaintrygowany. Jeśli coś wyróżnia Climax na tle wcześniejszych filmów Noe, to to, że ten jest najnudniejszy. Jest jedna świetna scena tańca na początku, a potem dudnienie, krzyczenie, bieganie (i ziewanie).
tak!
Przekraczanie barier? Tak, kina wymiocin.
Wszyscy moi przyjaciele nie żyją, tylko nieśmieszny.