Bez duszy (2009)

Cold Souls
Reżyseria: Sophie Barthes
Scenariusz:

Głównym bohaterem filmu jest znany choćby z „Bezdroży” amerykański aktor Paul Giamatti, który gra tutaj samego siebie. Giamatti rozczarowany swoim życiem i wypalony wewnętrznie, nie potrafi skupić się na swojej najnowszej teatralnej roli w czechowowskim „Wujaszku Wani”. Dlatego postanawia oddać swoją duszę do popularnej ostatnio przechowalni i sprowadzić zamiast niej inną, bardziej pomocną przy jego pracy – duszę z Rosji. Fakt, że dusza Giamatti’ego wygląda jak ciecierzyca to tylko pierwsza z serii ironicznych niespodzianek, jakie czekają na bohatera.

Obsada:

Pełna obsada

Za pomysł i poziom absurdu należy się dodatkowy punkt. Sposób opowiadania historii doskonale współgra z pomysłem - jest całkowicie na chłodno, sennie, bez emocji - zupełnie jakby pozbawiony duszy. Uczucia więc mam bardzo mieszane. Na pewno można było lepiej ten pomysł wykorzystać. To zdaje się film, o którym opinię wyrabia się z czasem, na chłodno.

Doskonale odnaIazł się tu niedoceniany wcześniej przeze mnie Paul Giamatti. Łatwo można dać się uwieść tej błyskotliwie dowcipnej historii, której poziom absurdu pozwala stanąć w jednym rzędzie obok "Być jak John Malkovich" czy "Zakochanego bez pamięci". I mimo, że "Cold souls" jest według mnie najsłabszą pozycją z tej trójki, to film wzbudza ciekawość kolejnych dokonań Sophie Barthes.

Obejrzałam ten film tylko ze względu na nazwisko reżyserki (czy ona ma coś wspólnego z Rolandem Barthes'em?), a okazało się, że to całkiem fajny film. Giamatti świetnie zagrał siebie samego, poszukującego swej zaginionej duszy, chociaż idea duszy w filmie jest pomieszana - raz oznacza emocje, raz wrażliwość. Cudna muzyka Lhasy.

lasair
AlkioneX
fammko
albmar
got3n
Gallick
chaos
spolonio
sfdolon
Devi