Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł (2011)

Reżyseria: Antoni Krauze

Jedna z największych i najbardziej oczekiwanych polskich produkcji od czasu filmu "Popiełuszko. Wolność jest w nas". W przejmującym obrazie, porównywanym do nagrodzonej Złotym Niedźwiedziem "Krwawej niedzieli" Paula Greengrassa, Antoni Krauze przypomina jedną z najmroczniejszych kart z historii PRL-u. Widowiskową rekonstrukcję dramatycznych wydarzeń w Gdyni, zakończonych brutalną pacyfikacją manifestantów przez oddziały wojska i milicji w 1970 roku, wyróżniają nie tylko rozmach inscenizacyjny i trzymająca w napięciu akcja. Warto zwrócić uwagę na wybitne kreacje Piotra Fronczewskiego jako Zenona Kliszki oraz Wojciecha Pszoniaka jako Władysława Gomułki, a także wzruszające role debiutującej na ekranie Marty Honzatko i znanego z "U Pana Boga za miedzą" Michała Kowalskiego. Muzykę do filmu skomponował Michał Lorenc ("Śluby panieńskie"). "Balladę o Janku Wiśniewskim" - porywający motyw przewodni do "Czarnego czwartku" - zaśpiewał Kazik Staszewski. (opis dystrybutora)

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Jestem zaskoczony poziomem scen potyczek wojska ze stoczniowcami - naprawdę kawał dobrej roboty. Szkoda, że fabuła jest tak mocno rwana, bo film naprawdę mógł się wpisać w annały polskiej kinematografii. (Inna sprawa, że do tego wystarczy zrobienie naprawdę przeciętnego filmu historycznego) Ale totalnym rozczarowaniem jest dla mnie Marta Honzatko - w mojej opinii swoim warsztatem całkowicie położyła film.

W przeciwieństwie do kampanii reklamowej, plakatu i całego tego zgiełku, "Czarny czwartek" jest zupełnie nieostentacyjny, prosty i przez to przekonujący. Warto go zobaczyć zarówno dla dominującej historii rodziny Drywów jak i dla wiernie odtworzonego historycznego tła. Ciarki nie przechodziły (zbyt często) ale to porządne kino.

warto zobaczyc

W tym filmie niczego nie ma za dużo; p.Pszoniak jako Gomułka - prawdziwy cymes.

Brutalny i wielokrotnie wzruszający. Fikcyjny, a jednocześnie tak prawdziwy. Otwiera scyzoryk w kieszeni. Wspaniały film. Ciapnąłem za montaż i zdjęcia - L-ka czy plastikowe okna nie pasują.

Pieczołowicie wykonana rekonstrukcja historyczna, i to jest największy minus tego filmu. Na pewno nauczyciele historii, którzy pójdą ze swoimi uczniami będą zadowoleni, reszta nie będzie miała zbytnich powodów do narzekania. Szkoda, że jest tak nierówno zagrany (genialny Pszoniak i kiepska aktorka grająca Stefę). Wolałbym żeby był to film mniej faktograficzny, a bardziej artystyczny, ale lepsza dobra lekcja historii, niż kiepska artystyczna wizja.

Słaby. Pomimo to warto zobaczyć ze względów historycznych.

Polskie kino nie ma szczęścia do dobrych filmów historycznych, a tu mamy kolejną zaprzepaszczoną szansę. Rekonstrukcja niezła, zdjęcia bardzo dobre, ale gra aktorska już bardzo nierówna (Stefa sztuczna), krew wyglądająca jak ketchup, sporo powtrącanych dłużyzn. Wielka szkoda.

Jak dla mnie - niewiele brakowało a zrobiłby się film dokumentalny. I tak chyba byłoby lepiej dla niego. Uwielbiam kino historyczne, strasznie też cenię dokumenty. Tu było to wymieszanie i ciężko mi nawet określić czym był ten film dla mnie. Jedno wiem- został straszny niedosyt. Jak dla mnie- bardzo średni film.

Całkiem niezły, podoba mi się przede wszystkim sam pomysł na film, choć niestety zestawienie w jednym filmie aktorstwa "początkującego" z aktorstwem z najwyższej półki zbyt wyraźnie obnaża niedoskonałości tego pierwszego (ależ mi eufemizm wyszedł ;)) Z innej beczki - a gdyby tak ten film zrobił Steven Spielberg, to byłaby to opowieść o prawym kapitanie MO, który uratował kilku robotników we wnętrzu swojej suki. W ostatniej scenie prawdziwi uczestnicy tych wydarzeń dziękowaliby emerytowanemu kapitanowi ze łzami w oczach i goździkami w dłoniach.

Arcydzieło to nie jest, ale biorąc pod uwagę kontekst kulturowo-historyczny, łapie za serce. Pierwszy raz widziałem, żeby nikt nie wyszedł z sali przed końcem kawałka lecącego na napisach.

Jednak nie rusza tak jak "Człowiek z żelaza", a przecież obydwa filmy oscylują wokół tych samych tematów. "Czarny czwartek" to niezła rekonstrukcja, problem sprawia aktorstwo, które jest i słabe i genialne, a takie zestawienie nie wychodzi dobrze.

@lukasztyrala
Czuje sie jakbys mi te slowa z ust wyjal ;) To w 100% wyraza rowniez moja opinie o tym filmie. A co do kawalka na napisach, to tylko 2x zdarzylo mi sie wysluchac do konca w zamysleniu - wlasnie na tym filmie oraz na bardzo znanym filmie o Rysku Riedlu, niestety tytul uciekl mi z glowy wiec nie podam.
EDIT: Aquilla ma racje, to byl Skazany na bluesa.

Skazany na bluesa. Fakt na tym filmie też cała sala siedziala do końca.

Fronczewski w roli Kliszki genialny.

asthmar
Efunia
patrycja76
MRZVA
dvdmaniak
Blue2012
bartje
tropicielkoni
beznazwybez
Fi5heR