Doom (2005)

Reżyseria: Andrzej Bartkowiak

Adaptacja popularnej strzelanki komputerowej. Akcja filmu rozgrywa się na Marsie, gdzie odkryto starożytne artefakty i ludzkie szczątki. Podczas eksperymantowania ze znaleziskami uwolnione zostają demony i tu do akcji wkracza oddział dzielnych, uzbrojonych po zęby w bardzo wymyślną broń komandosów, wśród których jest nasz bohater - John Grimm (Karl Urban). To z czym przyjdzie im się zmierzyć jest jednak dużo bardziej niebezpieczne od ich dotychczasowych misji.

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Podobno to Uwe Boll kręci największe gnioty na podstawie gier komputerowych. jednak nie tylko on. Po Andrzeju Bartkowiaku można było się spodziewać czegoś więcej. Jest takie piękne angielskie określenie ... no comment. I to najlepiej charakteryzuje ten film :)

Jest tu jednak 5-minutowa scena, która jest jedną z najważniejszych w historii kina jeśli chodzi o technikę kręcenia. Mowa o słynnej: first person scene. Nie spotkałem się z czymś takim nigdzie indziej wcześniej, ani później.
Sam film jest taki sobie, ale po tej scenie prawie spadłem z krzesła i zamarzyłem o obejrzeniu całego filmu w takiej technice. Może kiedyś ktoś nakręci cały film w ten sposób, bo byłoby to coś niesamowitego. Siano niegdyś plotki, że w Avatarze pojawi się coś takiego, ale jak wiadomo nie było.

First Person? W sensie widzimy wszystko oczami głównego bohatera? I like this idea.

Tak :). Polecam obejrzeć tą scenę.

Przypomniałem sobie, że krótki fragment first person był w Kick-ass w scenie z noktowizorem. Być może próby takiego sposobu kręcenia były jeszcze w Być jak John Malkovich, ale pewności nie mam, bo słabo go pamiętam.

A nie było czegoś takiego w "Milczeniu owiec" też? W scenach w domu Buffalo Billa. Nie upieram się, bo też słabo pamiętam.

Było, ale przez chwilkę. Ja w ogóle kojarzę ten motyw, ale z kilkusekundowych urywków w innych filmach. Ciekawy byłby cały film w takim klimacie

awesome....

Film przyprawił mnie o ból i zawroty głowy w momencie, gdy kamera przeszła na FPS-a, ale pomimo to taki lekki, łatwy i przyjemny. Nic rewelacyjnego, ale znowu nie tragiczny. Po prostu coś dla fanów gry.

Szkoda, jak fan serii chciałem już napisać, że wcale niedużo słabszy niż trzecia część gry komputerowej, ale niestety scena walki wręcz pogrążyła film. Większy budżet, więcej autoironii ("Nie mogę umrzeć" było nawet zabawne) i więcej nawiązań do gier mogłyby uczynić z tego filmu jakiegoś niszowego "klasyka" (pomysł z kamerą FPP nawet trafiony), a tak to pozostał słaby film akcji ze szczątkową fabułą.

BlonD1E
kocio
JUMAN
malamadi
GARN
Michalwielkiznawca
nevamarja
suiCid3R
jhsdsdkf
typix