Eagle Eye (2008)

Reżyseria: D.J. Caruso

Jerry Shaw (LaBeouf) i Rachel Holloman (Michelle Monaghan) to dwoje obcych sobie ludzi, którzy zostają na siebie skazani odbierając połączenia telefoniczne od tajemniczej kobiety, której nigdy wcześniej żadne z nich nie spotkało. Grożąc im i ich rodzinom, kobieta zmusza Jerry’ego i Rachel do uczestniczenia w serii wyjątkowo niebezpiecznych wydarzeń, wykorzystując wszelkie dostępne technologie, aby kontrolować każdy ich ruch. W miarę upływu czasu, dwoje zwyczajnych ludzi staje się poszukiwanymi zbiegami, którzy muszą ściśle ze sobą współpracować, aby odkryć, co tak naprawdę wokół nich się dzieje. Walcząc o życie, stają się pionkami w grze niewidocznego wroga, który wydaje się mieć nieograniczoną moc w manipulowaniu nimi.

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

kiepski... mając taki budżet i całkiem niezły pomysł - zrobić taki gniot?

Przypominający genialny film Gry Wojnenne Eagle Eye trzyma w napięciu i nie pozwala widzowi nudzić się podczas seansu. Na pewno nie będzie to produkcja okrzyknięta hitem, na pewno jest to też godne polecenia, solidne kino sensacyjne.

Początek niemrawy, za to potem... Chwilami przypomina mi Bourne’a, też taki tajemniczy i błyskawicznie akcja się posuwa. Zaskakujący i interesujący. Ma wszystko, czego dobrej rozrywce potrzeba.

Eagle Eye to film, którego scenariusz został już przeze mnie przerobiony kilka razy - jak zwykle chodzi o bunt robotów. Niemniej jednak zawsze chciałem coś takiego zobaczyć i film mi się spodobał. Polecam wszystkim entuzjastom kina Sci-Fi, Akcja.

Nawet całkiem całkiem. Jest akcja, jest napięcie. Kilka zaskoczeń, oczywiście kilka głupot i totalnego naciągania, ale cóż - takie cechy gatunku.

Na pewno jestem nieobiektywny, bo lubię filmy o spiskach -- podobał mi się, jak mało który film typowo rozrywkowy. Dobre napięcie, akcja, jakaś tajemnica, której nietrudno się domyślić. Film polecany na miły wieczór z popcornem.

Szkoda, że aż tak wykorbiony i nie jest moim zdaniem impulsem do szerszej refleksji nad nieuprawionym dostępem agencji wywiadowczych itp. do informacji w internecie.

(Uwaga, spoiler!) W kategorii "thriller" to gniot jakich mało... Za to w kategorii "komedia", choć niezamierzenie, spisuje się na medal. Dawno się tak nie uśmiałem. Wydaje się, że scenariusz filmu został napisany dla jaj, a przypadkiem trafił do wytwórni i został potraktowany zupełnie poważnie. Dzięki temu mamy całą galerię przerysowanych postaci, złowrogą AI urzędującą w basenie niczym z detektora neutrin (WTF? :D ), obowiązkowe "enhance" dla fanów CSI itp. Trochę szkoda, bo samo przesłanie filmu jest dobre, ale ginie w powodzi sztampy.

Mikser
bartje
GARN
MureQ
PiotrKowalski
niebieskiptak
jakilcz
KlaudiaChmielewska
jhsdsdkf
typix