Sierociniec (2007)
Laura spędziła najszczęśliwsze lata swego dzieciństwa dorastając w sierocińcu nad morzem, wśród troskliwych wychowawców i dzieci, które były dla niej jak bracia i siostry. Teraz, jako trzydziestoletnia kobieta, wraca w te strony z mężem Carlosem i siedmioletnim synkiem, Simonem. Jej marzeniem jest odnowienie i ponowne otwarcie porzuconego przytułku jako ośrodka dla niepełnosprawnych dzieci. Nowy dom i tajemnicza okolica pobudzają wyobraźnię Simona – chłopiec zaczyna snuć nieprawdopodobne opowieści i wymyślać nie do końca niewinne zabawy... Męcząca historia zaczyna niepokoić Laurę, wciągając ją w dziwny dziecięcy świat, który przywołuje echa dawno zapomnianych, dręczących wspomnień z jej własnego dzieciństwa. Zbliża się dzień otwarcia ośrodka, a sytuacja w rodzinie Laury jest coraz bardziej napięta. Carlos pozostaje sceptyczny wobec tego, co się dzieje – wierzy, że Simon wszystko to zmyślił, desperacko próbując zwrócić na siebie uwagę. Ale Laura jest coraz bardziej przekonana, że coś przerażającego i dawno wypartego z pamięci kryje się w murach starego domu; coś, co tylko czeka, by się ujawnić i wyrządzić ogromną krzywdę jej bliskim.
Obsada:
- Belén Rueda Laura
- Fernando Cayo Carlos
- Roger Príncep Simón
- Mabel Rivera Pilar
- Montserrat Carulla Benigna
- Andrés Gertrúdix Enrique
- Edgar Vivar Prof. Leo Bálaban
- Óscar Casas Tomás
- Mireia Renau Laura niña
- Georgina Avellaneda Rita
- Carla Gordillo Martín
- Alejandro Camps Víctor
- Carmen López Alicia
- Óscar Lara Guillermo
- Geraldine Chaplin Aurora
- Enric Arquimbau Jefe Grupo Terapia
- Blanca Martínez Mujer Grupo Terapia
- Carol Suárez Benigna joven
- Isabel Friera Antonia cuidadora
- Fernando Marrot Doktor
- Jordi Cardus Niño ciego
- Pedro Morales Padre 2
Według mnie ten film ma potwornie niespójny scenariusz. Tak naprawdę nie ma w tu ani napięcia, ani klimatu, ani rozrywki, ani dobrych zdjęć. Parę wątków, mimo ich ciągnięcia nie doczekało się wyjaśnienia. Leniwie kręcony, przeciętnie grany, cały bardzo przeciętny.
Trochę jak Inni/Others, trochę jak Haunted (Gilberta). Co kryje ten stary dom? Film ładny, plastyczny - to jego olbrzymi plus. A historia? No cóż, to ma być horror ;)
Udany horror hiszpański. Nie jest jakoś specjalnie straszny, ale trzyma w napięciu i jest porządnie nakręcony. Widać rękę reżysera 'Labiryntu fauna", który tutaj był producentem.
Pierwszy dreszczowiec, który obejrzałem z przyjemnością. Nie zapomnę chyba "babci uciekającej z łopatą". Za pierwszym razem film trzymał w przyjemnym napięciu, za drugim razem też poza wspomnianym momentem, przy którym tarzaliśmy się ze śmiechu. Porządna dawka pozytywnych emocji przy pięknej historii.
Najbardziej przerażający horror, jaki widziałem, najpewniej dlatego, że praktycznie nie ma w nim elementów nadnaturalnych. Zakończenie całkowicie mnie zaskoczyło - nie umiem sobie wyobrazić lepszego.
Strachu ZERO, ale fajna fabuła
Udany film o duchach, leciutko doprawiony nawiązaniami do "Piotrusia Pana" i nasączony przygnębiająco prawdziwym dramatem związanym z utratą kochanej osoby. Fabularnie jest trochę niedorzeczny, ale ta refleksja przychodzi dopiero podczas końcowych napisów, co jak najlepiej świadczy o klimacie i umiejętnościach reżysera. Ładne są też zdjęcia. Obawiałam się trochę, że będzie to cyniczny straszak, eksploatujący kasowy sukces "Labiryntu fauna", ale to nie ten przypadek.
Jest super film warto go zobaczyc