Sponsoring (2011)

Elles
Reżyseria: Małgorzata Szumowska

Anna (Juliette Binoche), dziennikarka luksusowego magazynu dla kobiet, przygotowuje artykuł na temat sponsoringu. W trakcie pracy nad materiałem poznaje dwie call girls – Charlotte (Anais Demoustier) oraz Alicję (Joanna Kulig). Dziewczyny wprowadzają ją w świat płatnej miłości, ku zaskoczeniu Anny - wyjątkowo pociągający i odkrywający przed nią oblicze jej własnego związku. Seks, pieniądze, mężczyźni i miłość już nigdy nie będą dla niej tym samym... (opis dystrybutora)

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

To nie jest dobry film. Bardzo nierówny, czasem nudny. Absolutnie problem prostytucji nie został pokazany tak jak to Szumowska opisywała/przedstawiała w wywiadach. Te dziewczyny trudniące się nierządem są raczej godne litości. Wcale nie są wyrachowane, zimne. Faceci im za sex płaca zgoda ale one znacznie bardziej tracą/płacą własnym życiem, brakiem możliwości podzielenia się przeżyciami z rodziną, znajomymi. Zabawne, że stygmat cały czas tyczy się kobiet choć faceci korzystający z tego typu usług są tu raczej gorsi, żałośniejsi. I tak naprawdę prostytucja gra tu rolę drugoplanową a cały show kradnie Binoche i jej przejrzenie na oczy

Ja nic przed oglądaniem nie czytam, więc się nie zawiodę. I oczywiście i tak obejrzę, bo nastawiam się właśnie na Binoche.

Film niby dotyka ważnego i ciekawego tematu, jednak twórcy nie potrafili o nim ciekawie opowiedzieć. Film jest nijaki. Prześlizguje się pobieżnie po wątkach, wygląda jakby odcięto od niego początek (brak jakiegoś wyraźnego wprowadzenia) oraz koniec (film kończy się właściwie niczym). Wiele scen niczemu nie służy, chyba tylko wydłużeniu filmu. W dodatku momentami film ociera się o porno. Nie zawodzą chyba tylko aktorzy. Ogólnie - niewykorzystany potencjał, film może nie jest nudny, ale raczej niewarty uwagi.

Może nie bardzo dobry, ale świetny. Myślę, że Szumowska dotyka istoty rzeczy, jeśli chodzi o relacje damsko-męskie. To nie tyle film o prostytucji, co o seksualnym podporządkowaniu, które nie dotyczy jedynie erotycznych perwersji, ale jest także częścią życia. Lubię filmy tej pani, dla mnie bardzo udanie opowiada o swoich schizach. Takie bardziej męskie kino. Ale przede wszystkim szczere.

przyznam, że nie spodziewałem się pozytywnej oceny

Chyba jednak bardziej o niczym niż o czymś... i nie chodzi mi o to, że reżyserka nie ocenia... raczej nie pokazuje.

Hmm... nie rozumiem zachwytu krytyków dla tego filmu. Małgorzata Szumowska, podejmując niełatwy temat- w końcu aktualny i poważny problem społeczny na dużą skalę, ukazała w sposób płytki, poprzez epatowanie brutalnością, niezbyt apetycznymi technikami seksualnymi. Film szarpie nerwy, pozostawia niesmak i nie zauważam tutaj przesłania, analizy socjologicznej takiego zjawiska jakim jest sponsoring.

Za mało refleksji nad tym zjawiskiem, za dużo efekciarstwa.

Krytycy raczej jechali po tym filmie, z tego co pamiętam. Natomiast co do samego "sponsoringu", to miej na względzie, że tytuł wymyślił polski dystrybutor, oryginalny, nadany przez reżyserkę, to "One".

Role kobiece genialne. Niektóre sceny niesamowite - np. rozmowa z Polka i picie wódki. Najlepszy numer, ze to film w małej mierze o prostytucji, a bardziej o seksualności dojrzałej kobiety - to jest super pokazane. Sam sponsoring troche łopatologiczny, ale szczery - Szumowska rzeczywiście oparła to o wyznania młodych prostytutek. Po prostu te motywacje w istocie swojej sa bardzo banalne.

Muszę się z tym pogodzić, Małgośka Szumowska nie kręci filmów dla mnie. Kompletnie jej styl do mnie nie trafia, mam za każdym razem wrażenie, że się w swoim temacie gubi, że chce coś powiedzieć, ale nie bardzo wie co. Co gorsza, wzięła w ostatnich swoich filmach na warsztat dwa najważniejsze tematy: tantos i eros, i co? Ano niewiele, niestety.

Chętnie bym z kolegą podyskutował, ale nie wiem, czy mi wolno.

Ja bym się chętnie na dyskusję zgodził, ale też nie wiem, czy mi wolno.

Ja bym chętnie poczytała tę kolegów dyskusję, tylko nie wiadomo, czy będzie mi wolno.

Ja jestem chyba jakiś pierdolnięty , ale obejrzałem dzisiaj po raz drugi i podobał misie jeszcze bardziej. Scena jak Binoche się onanizuje - mistrzostwo. Zresztą ten gwałt analny Andrzeja też niczego sobie. W ogóle to aktorsko ten film zamiata.

Czyli jak ktoś widział "Kaligulę" to może sobie "Sponsoring' darować już?

nobo tam w zasadzie pornografii nie ma własnie, ale jest aktorstwo takie pornograficzne

jakubkonrad
Iceman
filmsterka
kotskacukru
kajag
Szklanka1979
dag
dag
MureQ
liz29
pajestka