Jak chcę gwizdać, to gwiżdżę (2010)

Eu cand vreau sa fluier, fluier
Reżyseria: Florin Serban

Silviu za pięć dni wyjdzie z poprawczaka. Jednak te pięć dni zaczyna wydawać się wiecznością, gdy po długiej nieobecności w domu zjawia się matka, by zabrać młodszego brata Silviu. Brata, którego wychowywał niczym własnego syna. Co więcej, Silviu zakochał się w pięknej dziewczynie, pracującej w opiece społecznej. (WFF)

Obsada:

Zwiastun:

Interesujący dramat psychologiczny, sfilmowany w surowym, zupełnie nieefekciarskim stylu. Typowo festiwalowe kino, które można obejrzeć z ciekawością i zaangażowaniem. Ale na myśl o tym, że wszystkie filmy na świecie miałyby tak wyglądać, cierpnie mi skóra. Ach te nastrojowe momenty, kiedy nic się nie dzieje...

Florin Serban interesująco w duchu mistrzów kina społecznego Kena Loacha i Mike’a Leigh oraz ze Srebrnym Niedźwiedziem z tegorocznego Berlina. Fragment, kiedy chłopak wypełnia prosty kwestionariusz od socjolożki, odkrywając przy tym samego siebie, który podobnie jak słynna scena u ortodonty w filmie Radu Munteanu, miażdży całe nowe kino polskie swym niebywałym, psychologicznym ciężarem.

Świetny film o tym, że bandyci też mają uczucia, które można zranić. Kolejny znakomity, wiarygodny psychologicznie rumuński film, który oglądam w ostatnim czasie. I kolejny raz pytam: czemu w Polsce się tak nie da?

Ja polecam w ogóle współczesne kino rumuńskie. Poza filmem Serbana, rok temu było jeszcze "Wtorek, po świętach" - lepsze od tego. Szkoda, że tak mało filmów z Rumunii w sumie trafia do kin. W zeszłym roku tylko Puiu mnie zawiódł, ale reszta reżyserów zrobiła znakomite tytuły, Serban i Muntean najciekawsze. Przynajmniej "Peryferie" też z Rumunii trafią do kin za 2 miesiące.

"Wtorek, po świętach" widziałem na ENH i też oceniam bardzo wysoko. "Aurory" nie widziałem.

No ja właśnie z kolei trochę mało rumuńskich filmów widziałem i sam sobie pluję w brodę, bo ostatnio co się zetknę, to ciekawe kino wychodzi...

Wahałam się między 6 a 7, bo niby to niezłe psychokino, ale jednak czegoś zabrakło. Aktorstwo takie sobie, za słabe, żeby się urodziła jakaś empatia dla bandziora zachowującego się idiotycznie. Film do jednorazowego obejrzenia.

Tytuł jest cudny.

moim zdaniem zabrakło trochę scenariusza i w mniejszym stopniu reżyserii, do aktorów raczej trudno się przyczepiać. ja dałem 5, wahałem się między 5 a 6.

zabrakło trochę scenariusza?! WTF
Przeczytaj spoilery +

"Idiotycznie"? Jak dla mnie to było bardzo wiarygodne psychologicznie - nie żebym od razu mówił, że sam zachowałbym się tak samo, bo tego nie wiem, ale rozumiałem zachowanie bohatera.

- S - P - O - I - L - E - R

Naprawdę jesteś w stanie wczuć się w sytuację człowieka, który jako dzieciak nie znający języka zabrany został przez ukochaną matkę do Włoch, a tam po pewnym czasie wyrzucony na ulicę, bo matce utrudniał życie? Który wychował się bez niej i przelał uczucia na brata, któremu ojcował i który nagle dowiedział się, że ta ukochana-znienawidzona matka chce odebrać mu jedyną osobę którą kochał? Który znosi upokorzenia u współwięźniów, by móc wyjść i ją powstrzymać. Który poniża się przed dyrektorem, by móc wyjść i ją powstrzymać? Który widzi, że przypuszczalnie matka i tak wygra, a on nie może nic zrobić? A więc, czy naprawdę jesteś w stanie powiedzieć, że wiesz doskonale jak to jest znaleźć się w jego położeniu, by stwierdzić, że na pewno nic by w Tobie w pewnym momencie nie pękło, sprowokowana przez jakiegoś bubka w sweterku z ankietą? Na pewno uderzając go nie planował całego dalszego ciągu, ale już poszło samo, bo nie dało się wycofać. Ja go jakoś rozumiem, co nie znaczy że pochwalam. Ale rozumiem. Może i było to "głupie", ale zarazem całkiem zrozumiałe.

Właśnie dlatego wiarygodnie, że idiotycznie - ludzie przeważnie zachowują się idiotycznie. ;)

No, na ogół tak. Empatia jest dla mnie chlebem powszednim, dlatego dziwnie mi, kiedy nie działa. On się zachował tak, jak wiele matek, niestety. W dodatku matek, które uważają, że kochają swoje dziecko, a je krzywdzą. Nigdy nie zrozumiem, jak można JEDNOCZEŚNIE twierdzić, że się kocha, i krzywdzić kochaną osobę. On ani przez chwilę nie pomyślał, co jego zachowanie oznacza dla brata. Egoista.

A skąd wiesz, że wyjazd z matką - przerwanie nauki, rzucenie w zupełnie inny świat - byłby na pewno dla brata lepszy? Zresztą nawet gdyby był lepszy, to z psychologicznego punktu widzenia łatwo zrozumieć, dlaczego starszemu bratu się to nie podobało. Nawet jeżeli był to egoizm to całkiem zrozumiały.

Tego się nie wie nigdy. Ale brat był wystarczająco duży, żeby wiedzieć, czego bardziej chce - ani starszy brat, ani matka nie raczyli go o to zapytać.
Zrozumieć można, ale to go nie usprawiedliwia.

A dla mnie trauma z dzieciństwa (nie potrafię sobie wyobrazić gorszej rzeczy niż ta, którą mu zrobiła matka w dzieciństwie) jednak trochę go usprawiedliwia.

NIC nie usprawiedliwia krzywdzenia innych. Co najwyżej tłumaczy. I naprawdę są gorsze rzeczy.

Konfucjusz70
MonikaMazurkowna
dcd
dcd
psubrat
wojtekacz
Tatanka
vintitres
manuelciosici
hrabalka
Uciekinier