Grubasy (2009)

Gordos

Gordos to komedia o życiowych ekscesach i brakach. Opowiada o naszych niepewnościach, fobiach, obsesjach, traumach, błędach, strachu, występkach, pragnieniach, nadziejach, wyzwaniach, celach, przyjaźniach, miłościach, doświadczeniach seksualnych, zdrowiu, rodzinie... po prostu o przetrwaniu w najszerszym i "największym" tego słowa znaczeniu.

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Pięć przeplatających się wątków, których bohaterami są terapeuta otyłości i jego pacjenci. Mnóstwo zwrotów akcji hołdujących telenowelowej definicji dramaturgii oraz grubokościste, ale w końcu adekwatne do tematyki, aktorstwo. Pomaga zejść na ziemię i przekonać się, że Hiszpanie nie robią samych dobrych filmów.

A już myślałem, że sam będę musiał pisać notkę. Tymczasem, nie. Pozostaje mi się podpisać. Dopóki film jest komedią, czyli przez około 60 minut, jest ok, ale gdy chce zostać dramatem, to już tylko równia pochyła.

Bardzo przyjemny, wesoły film o problemach, które sami sobie stwarzamy, które powstają niezależnie od nas, które utrudniają nam życie i które tak naprawdę nie są problemami. Że i tak najważniejsze w życiu jest, żeby kochać samego siebie.
Śmiesznie, przyjemnie i czasem nawet zaskakująco.
Zasłużone 7.

Całkiem niezły, mocny, dobrze opowiedziany film pokazujący życie osób otyłych z własnej winy. Ale szkoda, że tylko ich. Znacznie ciekawiej byłoby pokazać otyłych z powodu choroby, a nie obżarstwa. Otyłość chorobowa jest jednak zdecydowanie częstsza i niesie ze sobą więcej problemów.

Zdaje mi się, że otyłość z obżarstwa jest już całkiem powszechna i określa się ją mianem epidemii (w krajach zachodnich).

To chyba w Stanach. ;) Prawdę mówiąc średnio wierzę, że można się aż tak obżerać, żeby aż tak tyć. IMHO jeśli ktoś tak ma, to ma jakąś chorobę metaboliczną, coś nie tak z przemianą materii. Bo większość ludzi ma złe nawyki żywieniowe, a jakoś większość nie tyje. Ale w filmie ewidentnie chodziło tylko o otyłość z obżarstwa, tam się wszyscy obżerali. No i do tego dochodzi jeszcze rozróżnienie, co kto uważa za otyłość. To, co większość nazwałoby otyłością czy nadwagą, wg medycyny często nią jeszcze nie jest. Ja się na ten przykład nie łapię. ;P

Idziesz dziś na "Sen"?

Masz chyba jakieś przestarzałe dane! To już dawno nie tylko Stany...

"Co drugi dorosły Polak ma nadwagę. U co piątego stwierdza się otyłość z towarzyszącymi zaburzeniami gospodarki tłuszczowej i węglowodanowej, czyli zespół metaboliczny" (http://www.naturalnamedycyna.pl/index.php?option=com_content&task;=view&id;=250&Itemid;=59),

"Niemal 16 proc. dzieci i nastolatków w Polsce cierpi na nadwagę lub otyłość. Ma to dramatyczne konsekwencje zdrowotne, takie jak wzrost zachorowań na cukrzycę typu II i nadciśnienie w młodym wieku - alarmują lekarze. "Otyłość jest obecnie uznawana przez Światową Organizację Zdrowia za najpoważniejszy problem zdrowia publicznego. Sytuacja epidemiologiczna związana z nadwagą i otyłością jest bowiem alarmująca" - podkreślił prof. Mirosław Jarosz, dyrektor Instytutu Żywności i Żywienia w Warszawie podczas konferencji prasowej, która odbyła się w środę w Warszawie." (http://www.eduskrypt.pl/epidemia_otylosci_szerzy_sie_wsrod_polskich_dzieci-info-3824.html)

To akurat żadna nie choroba metaboliczna, tylko (1) złe nawyki żywieniowe i (2) brak ruchu. Banalne, ale działa (na mnie też do niedawna).

Podział na otyłość i nadwagę - pierwszego czy drugiego stopnia - to faktycznie rzeczy arbitralne, ale ważny jest sam fakt statystycznie rosnącej bezproduktywnej (tzn. nie mięśni) masy u ludzi na sytym - nomen omen - Zachodzie.

Nie, bym zasnął... =} A poważnie to mnie takie poetyckie kino mało interesuje, a w dodatku mam na razie przesyt kina po festiwalu.

Tyją ci, którzy w swojej diecie uwzględniają głównie fast foody i tłuszcze nienasycone, jedząc je codziennie. Jedz przez tydzień jeden posiłek w Macu złożony z coli, frytek i cheeseburgera + normalne rzeczy te, co zawsze przez resztą dnia i stań potem na wagę. Sama zobaczysz :)
"To, co większość nazwałoby otyłością czy nadwagą, wg medycyny często nią jeszcze nie jest." - współczynnik BMI to zupełnie inna historia. On nie określa otyłości, tylko mówi, kiedy ludzki organizm funkcjonuje najbardziej optymalnie. 2/3 szczupłych ludzi ma wg tego wskaźnika niedowagę, a spora część osób nieco przy kości wg niego ma wagę jak najbardziej ok. Sporo powyżej niego pojawiać się mogą dopiero pierwsze problemy zdrowotne z powodu otyłości.

Zależy jeszcze od ilości mięśni - tacy ludzie mają wskaźniki sztucznie podwyższone, ale dla większości populacji to się mniej więcej sprawdza.

Chyba trzeba by w końcu obejrzeć "Super Size Me"... Forma atrakcyjna, nawet nieco show, ale problem autentyczny, więc może sięgnę.

O, tak, mięśnie też. Szpitalni medycy kazali olewać BMI jako niewymierny. :P

Nie mówię o BMI. Mnie w szpitalu jakoś inaczej badali. I trwało to kilka miesięcy, najpierw szpitalnie, potem ambulatoryjnie. Fakt, że chorobę metaboliczną znaleźli, ale ona jest powodem, a nie przyczyną, i powiedzieli, że to, co ja uważam za nadwagę, wcale nią nie jest, że to co najwyżej problem estetyczny, a nie medyczny, i że choroby związane z nadwagą mi nie grożą (w tym momencie - bo może zaczną, jak przytyję). Byłam zdziwiona, naprawdę. :-) Pewnie takich jak ja jest więcej, nieświadomych, że nie mają problemów, że tylko media im je wmawiają. Fajnie byłoby o nich zobaczyć film, jak już nakręcą film o nadwadze chorobowej. ;) Myślę, że o tej z obżarstwa po prostu najłatwiej było zrobić film.

Kociu, złe nawyki i brak ruchu to ma większość, a - jak pisałam - większość nie tyje! Sama znam osoby, które naprawdę się obżerają, bez przesady - zjadają w dzień tyle, ile ja nie zjem w tydzień, a mimo to wyglądają - też bez przesady - jak anorektycy.

No właśnie większość tyje, i to z roku na rok. Nie chodzi o jednostki, bo zawsze są ludzie o dużym metabolizmie (zwłaszcza do 30 roku życia), ale to jest problem. Fakt, łatwiejszy do sfilmowania niż choroba, bo chodzi wtedy nie tyle o wagę, co nawyki, czyli coś, co człowiek robi, a to łatwiej pokazać niż jakiś czynnik wewnętrzny poza kontrolą.

Tu na szczęście i tak ładnie pogłębili fabułę, to nie były postacie papierowe. :)

Co do filmu powiem Rewelacyjny polecam go każdy znajdzie coś dla siebie w nim .. prawdziwe Życiowe problemu dotyczące zwitków i okazywanie sobie szczerego uczucia . problemów które sobie samemu stwarzamy których czasem tak naprawdę nie ma .Polecam

Zanim popłyną zachwyty, jeden podstawowy minu: nużący. Bywają filmy, które są bardzo długie,ale tego nie czuć, w tym filmie czuć, że jest rozlazły, długi i lekko nudnawy. Jednak tematyka, przedstawienie jej, cudownie przeplatające się losy członków grupy terapeutycznej i problemy związne z otyłością(choć nie tylko z nią). niektóre problemy dotykają każdego, kto jest trochę "inny".
Film w sumie pozytywny, ciepły, fajny. Nie pozostaje na wieki wieków w pamięci, ale filmy typu "grubasy" też sa nam potrzebne:) niby rozrywkowy, ale z jakąś głębią...i ten hiszpański brzmiący w uszach - nawet i godzinę po filmie;)

patrycja76
JoannaChmiel
maxiej
korbs
izeq
ticket
Uciekinier
mazurkiewiczmagdalena
meteorhejmen
ngfio