Hanzo zwany Brzytwą (1972)
Goyôkiba
Reżyseria:
Kenji Misumi
Hanzo zwany Brzytwą to bezwzględny policjant pilnujący porządku na ulicach Edo czasów szogunatu. Jest kimś w rodzaju Brudnego Harry’ego czasów bushi: ścigając tego, kto złamał prawo, gotów jest gwałcić zarówno społeczne konwenanse, jak i – kiedy trzeba – tabuny przestępczyń, które w kontakcie z gigantycznym członkiem Hanzo nie są w stanie zataić żadnych zbrodniczych tajemnic.
Obsada:
- Shintarô Katsu Hanzo 'The Razor' Itami
- Yukiji Asaoka
- Mari Atsumi
- Kô Nishimura Magobei 'Snake' Onishi
- Kamatari Fujiwara
- Akira Yamauchi
- Kôji Kobayashi
- Zenpei Saga
- Daigo Kusano
- Keizô Kani'e
- Yuuji Hamada
- Renji Ishibashi
- Teruo Matsuyama
- Shigeyoshi Fujioka
- Jun Katsumura
- Shozo Nanbu
- Tadashi Iwata
- Ichirô Yamamoto
- Yuutaroo Ban
- Takeshi Yubuuchi
- Shintarô Akatsuki
- Kazuhito Michii
- Akira Nitta
- Junjiroo Shinseki
- Koji Kanda
- Kiyono Sakai
- Takahiro Tamura
Szkoda, że reżyser nie poszedł zupełnie w pastisz, tylko jednak troszczył się o prowadzenie intrygi. Bo najzabawniej jest, gdy Hanzo wdraża swoje metody śledcze. No i gdy udoskonala (poprzez trening) swoje narzędzie przesłuchań ;)
Dominującym odczuciem na projekcji było chichoczące niedowierzanie. Naprawdę trudno przewidzieć, co Kenji Misumi wymyśli w kolejnej scenie. Tarantino musiał kiedyś oglądać to albo coś podobnego. Oczywiście jest to seksistowski film, ale to jeszcze nie powód, żeby jeden czy drugi koneser płci żeńskiej nie mógł go obejrzeć. Bo że Hanzo jest dla koneserów, to nie mam wątpliwości.
O co chodzi z tą tytułową brzytwą?
Nie zostaje to wyjaśnione. Powinno być raczej Hanzo Maczuga albo coś w tym guście :)