Kwiaty wojny (2011)

Jin líng shí san chai
Reżyseria: Yimou Zhang
Scenariusz: ,

Nankin 1937 roku. Inwazja Japończyków powoduje chaos i zniszczenia w chińskim mieście. Grupie uczennic udaje się względnie bezpiecznie schronić w piwnicy, za murami Katedry Winchester. Podobnie jak Amerykaninowi Johnowi Millerowi i trzynastu prostytutkom z pobliskiego domu publicznego. Miller początkowo zainteresowany wyłącznie pieniędzmi i zapasami wina z kościelnej piwnicy, stopniowo przyjmuje rolę obrońcy.
Film, oparty na powieści "13 kwiatów z Nanjing" autorstwa Geling Yan, przenosi na ekran tragiczny rozdział z historii Chin, w którym życie straciło ponad 200 tysięcy ludzi. Jednocześnie liryczny i poruszający do trzewi film wchodzi w apokaliptyczny świat masakry nankińskiej. Opowiada żywą historię o niewidzialnych mieszkańcach miasta i serii nieoczekiwanych związków prowadzących do aktu poświęcenia.

Obsada:

Zwiastun:

Poruszający, ale niepotrzebnie przeciągnięty

"Kwiaty wojny" i "Miasto życia i śmierci" - dwa filmy o tragedii Nankinu - oceniam tak samo, a są to tak różne filmy. Każdy z nich podobał mi się tak samo, bo inaczej, po prostu. Każdy z nich skupia się trochę na czymś innym.

Oglądając "Kwiaty wojny", od pewnego momentu miałam nieodparte wrażenie nierealności, baśniowości. Echa skojarzeń z filmem "Życie jest piękne" Benigniego, z "Labiryntem Fauna".
Ten film, to jak próba uzdrowienia traumy czymś wymyślonym, wyobrażonym, jakąś piękną fantastyczną aurą, kostiumem. Czymś, co odwróci uwagę, zasłoni, choć na chwilę. I to jest piękne, i to się broni.
Ale dopóki mnie nie oświeciło i tego nie poczułam, to trochę mi zgrzytała tendencyjność, propagandowość nawet, jak to ktoś określił, epickość. Sztuczność?
Tymczasem to bardzo ładny film, na pewno przystępniejszy, niż "Miasto", co też jest ważne, jeśli mówimy o takiej tematyce.

cdn

cd

W nocie jest napisane, że jest lirycznie, owszem - delikatnie, subtelnie, miejscami, oczywiście. Smutno i nostalgicznie. Coś odchodzi, odchodzi świat.

To także film o dzieciach, pamiętajmy - jaki zrobić film o dzieciach i masakrze, która je spotkała? Robiąc film o dzieciach zatrzymanych w czasie.

@salander, a powiedz mi, który film lepiej jako pierwszy obejrzeć - "Kwiaty wojny" czy "Miasto życia i śmierci"? Myślisz, że ma to jakieś znaczenie, wpływa na odbiór...?

Dokument "Nankin".

Dziękuję, @doktor_pueblo. :)

Bajki lepiej oglądać po kronice filmowej?

Myślę, że kolejność może mieć wpływ i może najlepiej rzeczywiście najpierw dokument? Nie oglądałam go, ale chyba powoli dojrzewam do książki i to by może w ogóle było najlepsze. Jako domknięcie też, w moim przypadku.

Naprawdę trudno mi powiedzieć, ale jeśli już, to ja zaczęłam od "Miasta" i tak jest ok. Przeczytałam tutaj o chińszczyźnie (propagandzie), której osobiście nie pamiętam; bardzo realistyczny wydał mi się ten film. W skrócie - "Miasto" wstrząsające, "Kwiaty" ładne i smutne, takie porównanie. Ale wg niektórych kiczowate. Jak zwykle mocno subiektywna sprawa. Nie chciałabym, żebyś się rozczarowała.

Konfucjusz70
AniaVerzhbytska
Ambrotos
MureQ
jakilcz
korba
otonashi
xegi
jango
pomyj