Kingsajz (1988)
Reżyseria:
Juliusz Machulski
W podziemiach Instytutu Badania Czwartorzędu istnieje zamieszkana przez krasnoludki kraina zwana Szuflandią. Jej mieszkańcy żyją w nieprawdopodobnym ścisku i biedzie, pod rządami despotycznego nadszyszkownika Kilkujadka. (wikipedia)
Obsada:
-
Jacek Chmielnik Olgierd Jedlina
-
Jerzy Stuhr Nadszyszkownik Kilkujadek
-
Katarzyna Figura Ala
-
Grzegorz Herominski Adas
-
Joachim Lamza Zyl
-
Maciej Kozlowski Was
-
Jan Machulski Kwintek
-
Leonard Pietraszak Kramerko
-
Witold Pyrkosz Bombalina
-
Liza Machulska Ewa
-
Beata Tyszkiewicz Lady
-
Wiktoria Padlewska Young Lady
-
Leon Charewicz Gil
-
Bronislaw Wroclawski Pycio
-
Halina Machulska Ewa's Mother
-
Marek Walczewski Ala's Father
-
Zdzislaw Kuzniar Man with Polocockta
-
Slawomir Krynski Guest
-
Józef Jaworski TV Reporter
-
Tadeusz Dalek Ochroniarz
-
Ryszard Mróz Doktor
-
Rafal Olejnik Medic
-
Elzbieta Jasinska Shop Boss
-
Zofia Plewinska Shop-assistant
-
Ryszard Kotys Nosacz
-
Mariusz Saniternik Chłopiec
-
Jan Pawel Kruk Mushroom
-
Zbigniew Bielski Dealer
-
Olgierd Lukaszewicz Catch
-
Zbigniew Szczapinski Ghost
-
Wlodzimierz Musial Barman
-
Wojciech Skibinski Speaker
-
Wieslaw Wieremiejczyk Hangman
-
Juliusz Lubicz-Lisowski Old Brownie
-
Stanislaw Jaskulka Debtor
-
Malgorzata Foremniak Dziewczyna
-
Juliusz Machulski A man in the train
Siedem jak się ma kontekst. Cenzura była już bezzębna więc nie miał kto poprawić nieco scenariusza.
Podejrzewam, że teraz by mi się nie spodobał, ale to jednak klasyka polskiego kina.
Dziś "Kingsajz" jest już niemiłosiernie tłuczony bez przerwy i to źle działa, ale pamiętam reportaż, jak powstawały te niesamowite dekoracje... Inteligentne i zabawne - po prostu dobre kino! Miło, że polskie.
Moim zdaniem najlepsza komedia Machulskiego. Ośmiesza rzeczywistość schyłkowego PRL-u jak żadna inna. Genialna, genialna i jeszcze raz genialna scenografia.
Udany eksperyment Machulskiego i kolejny genialny film w jego stylu.
Scenografia i rola Jerzego Stuhra powalają. Kultowa komedia.
Jedna z lepszych polskich komedii z czasów PRL. Nie wiem czy młode pokolenie ją zrozumie, ale dzieci PRL-u ( w tym ja ) w Kingsajzie mogą zobaczyć alegorię stosunków panujących w kraju, chęć kontroli aparatu władzy nad wszystkimi aspektami życia obywateli. Jedna z lepszych ról ś.p. Chmielnika.
Ostatnio narzeczona zapytała mnie, jaka jest moja ulubiona polska komedia - odpowiedziałem w ułamku sekundy. Łatwo się domyślić, że jest to właśnie "Kingsajz" - dla mnie film wspaniały. Jeżeli ktoś nie widział, to niech żałuje i szybko naprawi ten błąd.
Nie oceniam tego filmu w kategoriach komedii - mnie on właściwie przeraził, szczególnie ostatnia scena. Przeraziła w sposób poruszająco-refleksyjny, do dzisiaj jej wspomnienie mnie "trzepie". Rzadko tak mam z filmami.
Ciekawa historia, efekty specjalne jak na tamte warunki wręcz oszałamiające i tylko jedno pytanie: "ile i komu musieli dać w łapę żeby cenzura puściła tak ostrą jazdę z komuny". Zwłaszcza znany nam z historii problem fasady i tego co za nią. I wszyscy razem "hejkum kejkum". :)
Jak ktoś nie żył w PRL to nie zrozumie co o znaczy namiastka coca coli. Stuhr i Figura - świetni. Chmielnik - wielki.