Kieł (2009)

Kynodontas
Reżyseria: Yorgos Lanthimos

Ojciec i matka mieszkają wraz z trójką dzieci w domu na obrzeżach miasta. Dom otoczony jest wysokim płotem. Dorosłe dzieci nigdy jeszcze nie wyszły poza teren posiadłości. Ich edukacja, rozrywka i ćwiczenia fizyczne są pod ścisłą kontrolą rodziców, bez jakiegokolwiek kontaktu ze światem zewnętrznym. Jedyną osobą z zewnątrz, która ma prawo wejść do tego domu, jest Christina. Ojciec zaprasza ją, by poskromić seksualne ciągoty syna. W „laboratoryjnych” warunkach reżyser umieszcza metaforyczną historię ze społeczno-politycznym przesłaniem o niebezpieczeństwach związanych z odcięciem się od świata, tak jednostek jak i narodów. [WFF]

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Doskonałe studium tego co w człowieku pierwotne i zgoła zwierzęce. Film eksploruje w sposób bardzo aktywny i agresywny nie tylko problemy społeczne i rodzinne, ale przede wszystkim ludzką psychikę, która - nieujarzmiona - zmusza do zachowań, które budzą sprzeciw. Bogata metaforyka "Kła" zachęca do rozmaitych interpretacji. Mnie najbardziej przekonuje analiza świata filmu jako prapoczątku wszystkiego. Role i zachowania społeczne jawią się jako atawistyczne popędy. Genialne kino europejskie.

Dziwaczne studium tresury w izolacji. Ojciec z matką traktują dzieci jak drzewka bonsai, krępując i wykrzywiając im umysły nasposoby wybrane według nieznanych kryteriów. "Kieł" jest całkowicie fascynujący jako psychologicznie prawdopodobny, drobiazgowy obraz okrutnego eksperymentu na ludziach. Wymiar metaforyczny wydaje mi się nieciekawy i niespecjalnie nowatorski. Muszę to sobie jeszcze przemyśleć.

albo mi się wydaje, albo nam zbieżność podskoczyła (pomimo "dust") :)
a co do kła (?) to zgadzam się - wymiar psychologiczny ciekawszy niz metaforyczny

Mamy 191 wspólnie ocenionych filmów, "Dust" to zaledwie drobinka kurzu w tej masie :)

"Kła" ogląda się w stanie lekkiego szoku, myślę że można by w ogóle pozbawić go storyline, a i tak byłby interesujący. Ten film to dla mnie horror, w którym zamiast tortur fizycznych stosuje się okaleczenie duchowe. W samym pomyśle jest coś chorego.

Spodobało mi się porównanie do drzewka bonsai, zgodzę się również, że jako studium psychologiczne ma silniejszy wydźwięk niż metafora. Niemniej jednak mam wrażenie, że oba aspekty są niedopracowane. Trudno szacować prawdopodobieństwo, ale wydaje mi się, że te dzieci wychowywane w takich warunkach powinny być jeszcze bardziej nieprzystosowane i mówiąc kolokwialnie zdziczałe, a otwierające się tylko z jedne strony drzwiczki samochodowego bagażnika wcale nie załatwiły sprawy.

Na pewno jeden z najdziwniejszych filmów, jakie kiedykolwiek widziałem. Śmieszno-straszna (z naciskiem na to drugie) opowieść o tym, że pomiędzy "tu" i "tam" czy "my" i "oni" nie można postawić muru. Katalog wff, wyjątkowo trafnie, opisuje film jako"metaforyczną historię ze społeczno-politycznym przesłaniem o niebezpieczeństwach związanych z odcięciem się od świata, tak jednostek jak i narodów".

Już myślałam że nic mnie nie zaskoczy w kinie. Obserwowanie dorosłych-dzieci w stanie całkowitej izolacji, zupełnie nie skażonych wpływami kultury, było niesamowite. Mocny film, który zostaje w pamięci.

Mocna, miażdżąca różne dziwne części ciała hiperbola.

Zaborczy, fanatyczni rodzice chcą dzieci:
a) kształtować po swojemu;
b) kontrolować ich zachowania;
c) ochronić przed "złym" światem.

Czyli samo życie, dla niepoznaki lub poznaki sprowadzone ad absurdum et horrorum.

Powiedzieć, że zrozumiałem cel tego filmu było by z pewnością schlebianiem sobie. Ale Kynodontas jest na tyle oryginalny i dobrze nakręcony, że warto go obejrzeć i próbować zinterpretować.

Na początku zupełne dziwadło, lecz po jakimś czasie przyzwyczaiłem się do zasad panujących w filmie i wprawdzie ich nie rozumiałem, to przyjąłem za dobrą monetę. Kojarzył mi się ze względu na radykalizm formy z Dogville i Idiotami von Triera. Przesłanie jednak zgoła inne. Dogtooth jest jedyny w swoim rodzaju i mimo że nieco nużył (ale tylko żeby zaraz potem rąbnąć w potylicę), polecam ten oryginalny kawałek kina. Interpretacja to temat do długiej dyskusji.

Yorgos Lanthimos, czyli reżyser tego niezwykle oryginalnego filmu w ostatnim wywiadzie stwierdził, że jego kolejny film, Alps, który właśnie kończy, jest mroczniejszy ('darker') i bardziej ekstremalny ('more extreme'). Strach się bać.

Mocne, ale nie wybitne. Psychologiczny dreszczowiec jako przejaskrawiona metafora domowego klosza i absurdalnej obsesji przestrzegania życiowego bhp. Nic nowatorskiego, ale trafność uderzeń w psychikę i dobór mnożących się patologii - momentami porażające. Warto. Gdzieś czytałam, że ten film wywołuje podobne emocje, co obrazy Haneke. To przesada. Haneke miażdży, Lanthimos co najwyżej mocno szturcha.

Schizoidalna drama o urokach mieszkania w twierdzy. Mocno pokręcone i mocno prawdziwe kino.

A jednak jestem odrobinę rozczarowany. Świetny pomysł, ale moim zdaniem o trochę zmarnowanym potencjale. Zamiast skupić się na tym, co w tym filmie najmocniejsze - metaforze społeczeństwa i kultury - reżyser niepotrzebnie sięga po efekciarskie zagrywki i zbacza w kierunku banalnego kina o psychopatach. Nie, to nie jest film o sile i precyzji kina Haneke. Ale jest miejscami całkiem blisko.

gdzieś tam na horyzoncie, w tle widać Haneke, ale to jednak nie jest to. 8 to jednak nie jest trochę za wysoko?

Ciężko w jednej liczbie oddać całość wrażeń. Wiele rzeczy mi się w filmie podoba, ale kilka nie. Nie podobało mi się na przykład samo zakończenie (ostatnia scena), które było jak rodem z thrillera - uda jej się, czy nie uda - podczas gdy przecież zupełnie nie o tym był (czy powinien być) ten film. Powiedzmy, że to jest takie 8 "na zachętę" ;)

Haneke to mistrz, który już stworzył swoją niepowtarzalną metaforę społeczeństwa. Jest nie do podrobienia, ale filmy próbujące nawiązać do wizji świata Hanekego same w sobie na pewno będą 'dobre'. Jednak wydaje mi się, że Kieł prezentuje całkowicie inną metaforę społeczną. Działającą na innych zasadach, choć równie mocną jak metafora Hanekego.

Absolutnie nie chodzi o to, żeby ktoś podrabiał Haneke. Chodzi mi tylko o troszkę zmarnowany potencjał, wynikający (w moim odczuciu) ze zbyt silnego pragnienia, żeby film szokował. Ja bym osobiście wolał, żeby główny bohater był bardziej "normalny", a jego tresura była po prostu metaforą tresury społeczeństwa przez normy kulturowe. Przeszkadzały mi takie sceny jak ta, gdy walnął dziewczynę z firmy magnetowidem, bo było to za bardzo w stylu "psychopaty". Bardziej bym się bał, gdyby na zewnątrz był zwyczajnie zwykły.

masz rację. normalny z zewnątrz, chory od środka ojciec byłby bardziej przerażający. choć to tylko jeden element, cała filmowa konstrukcja thrillera nie byłaby dograna. a o społeczny thriller chyba chodziło. :)
tak mniemam.

o sprzedaż filmu chodziło, jak zawsze, a o co? skąd niby nominacja do Oscara, nie daj się zwieść :)

... nie wiem co powiedzieć. spróbuję przejść z tym filmem do porządku dziennego i być może wtedy uda mi się go w jakikolwiek sposób ułożyć.

WijElitarnegoKorpusu
jakubkonrad
umbrin
spacewitch
alanos
MRZVA
Konfucjusz70
rafl11
Farary
bartje