Do tej pory obcując z filmami Alberta Serry, można była uznać, że głównym celem katalońskiego reżysera jest zanudzenie widza na śmierć swoim ekstremalnie powolnym kinem historycznym. Jednak w przypadku "Śmierci Ludwika XIV" w końcu ta usypiająca, snująca się narracja i statyczna ekspozycja filmowej fabuły zdają się mieć nie tylko rozsądne uzasadnienie, ale też być jedynymi słusznymi. Ludwik XIV umiera, powoli ...
Albert Serra bada dwa ciała króla pokazując tylko to pierwsze, śmiertelne. Kamera właściwie nie wychodzi z królewskiej sypialni obserwując umierającego Ludwika XIV (rola życia Jean-Pierre'a Leauda?). W zachowaniu dworu widać ciało wspólnotowe króla, żywą władzę, funkcjonującą niezależnie od faktycznie istniejącej osoby. "Śmierć..." stanowi bardzo ciekawe domknięcie dla filmu Roberta Roselliniego, "Objęcie władzy przez Ludwika XIV", którego część również toczyła się na łożu śmierci, tyle że kardynała Mazarina. Serra pokazuje, że proces skupiania władzy zakończył się sukcesem, Ludwik może, nawet umierający, być państwem bez opuszczania sypialni. Z drugiej strony ta kumulacja władzy w jednym ręku obciążona jest jedną bardzo istotną wadą. Ta ręka jest śmiertelna.
Albert Serra bada dwa ciała króla pokazując tylko to pierwsze, śmiertelne. Kamera właściwie nie wychodzi z królewskiej sypialni obserwując umierającego Ludwika XIV (rola życia Jean-Pierre'a Leauda?). W zachowaniu dworu widać ciało wspólnotowe króla, żywą władzę, funkcjonującą niezależnie od faktycznie istniejącej osoby. "Śmierć..." stanowi bardzo ciekawe domknięcie dla filmu Roberta Roselliniego, "Objęcie władzy przez Ludwika XIV", którego część również toczyła się na łożu śmierci, tyle że kardynała Mazarina. Serra pokazuje, że proces skupiania władzy zakończył się sukcesem, Ludwik może, nawet umierający, być państwem bez opuszczania sypialni. Z drugiej strony ta kumulacja władzy w jednym ręku obciążona jest jedną bardzo istotną wadą. Ta ręka jest śmiertelna.
Martwa natura z królem.
z martwym królem