Zupełnie Nowy Testament (2015)

Le tout nouveau testament
Reżyseria: Jaco van Dormael

Gdzie mieszka Pan Bóg?

W Brukseli. Z rodziną, którą tyranizuje. Największą przyjemność sprawia mu bezmyślne oglądanie telewizji, dokuczanie żonie i wymyślanie praw, które coraz bardziej komplikują ludziom życie. Do czasu. Jego córka Ea nie może go już znieść i postanawia się zbuntować. Wykrada ojcu z komputera hasła i wszystkie tajemnice, dzięki którym będzie mogła urządzić świat zupełnie od nowa.

„Zupełnie Nowy Testament” to pełna gagów i absurdalnego humoru komedia utrzymana w stylu „Amelii”, w reżyserii Jaco Van Dormaela („Mr. Nobody”, „Ósmy dzień”) z Benoît Poelvoorde („Nic do oclenia”), Yolande Moreau („Serafina”) i Catherine Deneuve w rolach głównych.

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Fajny pomysł i część wykonania, ale znudził mi się po pół godzinie i wymęczył przez resztę czasu. Humor na siłę, przesłanie banalne, ogólnie nieciekawie.

W sumie rozczarowanie. Najlepiej na początku, kiedy jeszcze o nic nie chodzi, więc jest po prostu zabawnie. Potem, gdy zaczyna o coś chodzić, wychodzi na to, że jest raczej banalnie, jak na saryrę nieodkrywczo, bez polotu, a i humor szybko traci lekkość, robi się powtarzalny i ciężki, a na koniec nic z tego wszystkiego nie wynika, choć pozwalało wierzyć, że wyniknie. Trocheśmy się pośmiali, ale miało być COŚ, a niestety się nie doczekałem. Chyba już się nauczyłem, żeby nie oczekiwać Bóg (ha!) wie czego po komediach z Poelevoorde.

Sympatyczny, z kiczowatą wyobraźnią i wesoły, ale gdzie mu tam do Mr Nobody. No i potem ten męczydzender, a w Brukseli Sylwestra nie było. Ten bóg co tam mieszka to chyba Allach, chociaż wygląda na typowego białasa.

Lepszy niż się zapowiadał, a zapowiadał się na sympatyczna komedię. Ma w sobie dużo zapożyczeń - świadomych lub nie - ale jako całość się broni samodzielnie. Klimat jak z "Amelii", ojciec przypominał mi tradycję de Funesa (choleryk i złośnik), smaczki z "Lśnienia" czy "American beauty", ale zasadniczo po prostu fajny humanistyczny przekaz jak to we francuskim, europejskim kinie - obyczaj, ale z wyobraźnią (vide Gondry) i bez zbędnej pruderii ("Strzeż się goryla!"). Szkoda, że rola matki taka skromna.

Bardziej feel good movie niż komedia i wbrew pozorom wcale nie o Bogu, choć z jego aktywnym udziałem. Więcej na temat filmu tutaj: https://esotericsurgery.wordpress.com/2015/12/16/w-kinie-zupelnie-nowy-testament-2015/

Iceman
deliberado
staskam
NarisAtaris
agugnacka
jakubkonrad
doktorpueblo
fox777
Tyfus
michuk