Żyj i pozwól umrzeć (1973)
W roli super agenta 007 debiutuje Roger Moore i znakiem firmowym jego Jamesa Bonda stanie się od tej pory ironicznie wzniesiona brew. Akcja - podobnie jak w pierwszej części przygód Bonda - rozgrywa się na Jamajce. Trzej brytyjscy agenci tracą życie w tajemniczych okolicznościach, a ich wyjaśnienie należy do Bonda. Podczas śledztwa przyjdzie mu się zmierzyć nie tylko z niebezpiecznym mordercą ale także z niezwykłymi mocami wyznawców Voodoo.
Jane Seymour wciela się w rolę pięknej kapłanki Voodoo odczytujacej przyszłość i przeznaczenie z kart tarota, która traci jednak swą moc i niewinność ulegając czarowi (i małemu podstępowi) przystojnego super agenta. Natomiast w roli przestępcy doskonałego, w tym egzotycznym epizodzie bondowskiej serii, występuje Yaphet Kotto.
Obsada:
- Roger Moore James Bond
- Yaphet Kotto Kananga / Mr. Big
- Jane Seymour Solitaire
- Clifton James Sheriff J.W. Pepper
- Julius Harris Tee Hee
- Geoffrey Holder Baron Samedi
- David Hedison Felix Leiter
- Gloria Hendry Rosie Carver
- Bernard Lee M
- Lois Maxwell Miss Moneypenny
- Tommy Lane Adam
- Earl Jolly Brown Whisper
- Roy Stewart Quarrel Jr.
- Lon Satton Harold Strutter
- Arnold Williams Cab Driver
- Ruth Kempf Mrs. Bell
- Joie Chitwood Charlie
- Madeline Smith Miss Caruso
- Michael Ebbin Dambala
- Kubi Chaza Sales Girl
- Brenda Arnau Fillet of Soul Singer
- Robert Dix Hamilton
- James Drake Dawes
- Dennis Edwards Baines
- Stocker Fontelieu Gość weselny
- Lance Gordon Eddie, State Trooper
- Stephen Hendrickson Mr. Bleeker
- Della McCrae Tribal Dancer
- Marc Smith UN Worker
- Don Topping San Monique Emcee
- Gabor Vernon Hungarian Delegate
- Sylvia Kuumba Williams Crying Woman
Jeden z najlepszych Bondów.
Instalacje jak z powieści przygodowych dla dzieci oraz gumowe węże. Tak absurdalne, że aż zabawne.
Jeden z najlepszych Bondów. Ma wszystkie klasyczne elementy, mnóstwo niezapomnianych scen (procesja pogrzebowa w Nowym Orleanie, pościg motorówkami w Luizjanie), błyskotliwe dialogi i niespodziewanie śliczną Jane Seymour. Oczywiście nie ma sensu brać tego na serio, ale twórcy też nie biorą, na co najlepszym przykładem jest scena, gdy Moore leci na lotni w garniturze, paląc cygaro. Takiego Bonda uwielbiam!