Człowiek ze stali (2013)

Man of Steel
Reżyseria: Zack Snyder

Opowieść o dzieciństwie i młodości Supermana odkrywającego i ukrywającego swoje niezwykłe moce.

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Słowa "Ostatni Syn Kryptona" właśnie odzyskały swoją gromkopierdną jakość. Dziecko dwóch ojców, nowy Superman po Snyderze odziedziczył paletę kolorów, miękkie kontury i kadrowanie, po Nolanie totalny brak poczucia humoru i inteligentne podejście do tematu, które zapewnia nawet jakieś drugie dno. Bardzo doceniam to ostatnie (plus gwiazdka), ale w sumie "Man of Steel" jest zbyt męczący i hałaśliwy. Widowiskowość skutecznie przesłania subtelniejszy dramat miłości i lojalności rozgrywający się na poziomie emocjonalnym, w które to klocki Nolan - współautor scenariusza - nigdy nie był zresztą specjalnie dobry. Tak więc - albo w kinie albo wcale, i ta druga możliwość nie jest bardzo przerażająca. P.S. Shannon o mały włos ukradłby całe przedstawienie.

Piękne zdjęcia. Super efekty specjalne. Ale przesycona epickością i naiwnością fabuła nie ma szans się wybronić.

A ja Snydera lubię - ma swoją linię obrony ;)

Niemalże doskonała egzemplifikacja tego, czego w kinie nienawidzę.

Superman ratuje cały świat. Ale nie zanosi się na to, żeby ktoś był w stanie uratować Supermana.

Tam gdzie jest psychologia Snyderowska superbohaterów jest nie jest najgorzej, tam gdzie zaczyna się blockbuster robi się słabo.

Mnóstwo nietrafionych scen, drętwych dialogów i doboru obsady na czele z Henrym Cavillem który ubóstwem aktorskiego warsztatu mógłby rywalizować nawet z samym Kijanu Riwsem...

Dawno nie widziałam tylu idiotyzmów w jednym filmie o superbohaterze. How It Should Have Ended mogłoby zakończyć tę opowieść na etapie 20 minuty. Zack Snyder słynął dotąd z tego, że lubił ekranizować wiernie. W takim razie zapraszam na dywanik. Proszę mi się pokajać za ten pasztetowy, bzdurny prolog i Jesus Christ Apocalypse. I proszę się nie zasłaniać tym, że to Goyer pisał. Goyera zresztą też zapraszam. Na pogadankę o rodzinie i prawdopodobieństwie (nawet w świecie wykreowanym obowiązuje jakieś). Nie wiem, czego się spodziewałam po tym filmie. Superman nigdy nie był moim ulubionym komiksowym herosem. Bez wątpienia oczekiwałam jednak czegoś więcej niż remake’u „Thora” i „Transformers 3” (niektóre sceny wyglądają jak żywcem wyjęte z tych produkcji). Efekty są tu świetne, montaż genialny, Zack to mistrz rozpierdolu, Cavill to ciacho i nawet są tu jakieś emocje (choć między Kal-Elem i Lois tyle co Wolkanin napłakał), ale film broni się jedynie jako widowisko.

Poszła na superhero movie i się skarży, że głupi... :P

Nie tyle, że głupi, co że głupszy niż być powinien.

Prolog najciekawszy.

Szkoda tylko, że taki nielogiczny. Nawet jak na komiks.

Równie głupi i nudny jak prawie wszystkie superbohaterskie filmy. Za to zdjęcia lepsze.

nutinka
verdiana
omnitruncatedkraken
duzulek
Montago
Blue2012
matadu
JUMAN
beznazwybez
GARN