Marwencol (2010)

Reżyseria: Jeff Malmberg

Mark Hogancamp został napadnięty i brutalnie pobity. Diagnoza lekarska: poważny uraz mózgu. W nowym życiu Hogancamp tworzy Marwencol - miniaturowe miasteczko w Belgii z czasów II wojny światowej, zaludnione figurkami Barbie i plastikowymi żołnierzykami. Makieta miasta staje się terapeutyczną sceną, na której mężczyzna odgrywa to, czego nie jest w stanie wyrazić słowami. (AFF)

Oryginalny temat: w wyniku brutalnego pobicia mężczyzna z amerykańskiego Kingston traci pamięć, ale po rehabilitacji wraca do rzeczywistości, w której funkcjonował przed wypadkiem. Jego sposobem na terapię jest tworzenie miniaturowej wioski umiejscowionej gdzieś w Belgii w czasach IIWŚ (naprawdę znajduje się na jego podwórku). Zamieszkują ją lalki imitujące m.in. znajomych bohatera, zaś w centrum wydarzeń tego fikcyjnego miejsca mężczyzna umiejscawia też siebie samego - lalkę jego alter lego: Amerykanina mieszkającego w wiosce pełnej kobiet, nachodzonej przez złych SS-manów. Mężczyzna wymyśla różne historie związane z tym miejscem, robi dużo zdjęć swoim modelom, aż pewnego razu jego terapeutyczna działalność staje się artystycznym wydarzeniem. Temat dziwaczny i arcy intrygujący, ale realizacja dość przeciętna, choć film dobrze by się wpisywał w Konkurs o Sztuce na NH.

Film świetny świetnością swojego bohatera, autentycznego i prawdziwie oryginalnego w tym co robi. Jeśli przeczytaliście, że to o facecie, który zbudował miniaturowe miasteczko, to nic nie wiecie. To film o wrażliwym człowieku, nieoczekiwanym artyście i jego prywatnej wojnie - z demonami z przeszłości.

psubrat
stoker
Bandy
agnusagnus
kw86
doktorpueblo
ayya
scaruffi