Neo Ned (2005)

Reżyseria: Van Fischer
Scenariusz:

Niestety, ten film nie ma jeszcze porządnego opisu.
Spróbuj na IMDb.

Obsada:

Pełna obsada

Z cyklu „Zakręcone filmy, których pewnie nigdy nie będziecie mieli okazji zobaczyć”: „Neo Ned” Vana Fischera. Ot i dowód na to, że Jeremy Renner jest stworzony do ról świrów i do grania pierwszych skrzypiec (c'mon, Hollywood, WAKE UP!). Główni bohaterowie filmu to Murzynka pozująca na wcielenie Hitlera i członek aryjskiego bractwa obdarzony prawdziwym wrodzonym pechem. O Hitlerze, neonazistach, „czarnuchach”, samobójcach, problemach rodzinnych, molestowaniu, muzyce ska, prawach fizyki i o tym, że nie szata zdobi człowieka. A wszystko to w tak uroczej formie, że nie sposób się nie obśmiać, nawet jeśli całość to ewidentny półżart. Świetne dialogi, REWELACYJNY Renner (jedyny narkotyk, którego nie sposób przedawkować), choć Union też zaskakująco dobra, fajna muza i zajefajny klimat. Strach pomyśleć, ile cudnych offowych filmów mnie w życiu ominęło. Ten na szczęście schwyciłam.

Ps. Jeśli kiedyś się doigram pobytu w psychiatryku, chcę być pod opieką takiego pielęgniarza jak Johnny.

nevamarja