Nie opuszczaj mnie (2010)
Adaptacja powieści science fiction Kazuo Ishiguro. Historia dzieje się w alternatywnym świecie. Kathy, Tommy i Ruth to trójka najlepszych przyjaciół uczęszczających razem do prywatnej, odizolowanej od reszty świata, szkoły. Pewnego dnia odkrywają, że są tak naprawdę tylko klonami ludzi "hodowanymi", by zostać dawcami organów.
Obsada:
- Carey Mulligan Kathy
- Andrew Garfield Tommy
- Keira Knightley Ruth
- Izzy Meikle-Small Young Kathy
- Charlie Rowe Young Tommy
- Ella Purnell Young Ruth
- Charlotte Rampling Miss Emily
- Sally Hawkins Miss Lucy
- Kate Bowes Renna Miss Geraldine
- Hannah Sharp Amanda
- Christina Carrafiell Laurs
- Oliver Parsons Arthur
- Luke Bryant David
- Fidelis Morgan Matron
- Damien Thomas Doctor
- Nathalie Richard Madame
- Huggy Leaver Delivery Man 1
- Charles Cork Delivery Man 2
- Sylvie Macdonald Bumper Crop Girl
- David Sterne Keffers
- Andrea Riseborough Chrissie
- Domhnall Gleeson Rodney
- Kate Sissons Sitcom Girl
- Amy Lennox Sitcom Girl
- Anna Maria Everett Waitress
- John Gillespie Male Office Worker
- Rachel Boss Female Office Worker
- Lydia Wilson Hannah
- Monica Dolan Nurse
- Chidi Chickwe George
- Robert Harrison O'Neil Surgeon
Zwiastun:
Wyróżnione recenzje:
Muśnięcia.
Ten film ma angielski klimat. A ta opinia jest metaforyzująca. Ten film jest jak jego główna bohaterka (w tej roli Wstydliwa Carey Mulligan). Ma spokojną, stonowana urodę. I ten spokojnej urody film o spokojnej urody kolorach spokojnie siada Ci na ławkach w mózgu na których masz słowa takie jak: przyjaźń, miłość, dzieciństwo, opieka, bliscy, medycyna, wychowanie, dusza. Nic nie robi, ...
Miłość, przyjaźń i przeszczepy
Słysząc, że film należy do gatunku SF wyobrażam sobie latające spodki, spektakularne zniszczenia budynków czy całych miast lub przybijające obrazy świata post-apokaliptycznego z niemal całkowicie wymarłą ludnością. "Nigdy mnie nie opuszczaj" nie podąża jednak żadnym z wyżej wymienionych schematów i co ciekawe dzieje się w czasach nam całkiem współczesnych. Przedstawia alternatywną do naszej rzeczywistość, w której nastąpił naukowy przełom w ...
To nie jest dokładnie to, co zazwyczaj nazywamy science fiction. Jest to raczej antyutopia z nurtu transplantologicznego, jakkolwiek koszmarnie by to nie brzmiało. Film oddaje nastrój książki, szczególnie dzięki nadzwyczaj udanym zdjęciom, przeważnie w tonacji szaro-niebieskiej.
O, nie wiedziałam, że już zekranizowali. Do schowka!
Tak zrobili. Było na festiwalu puszczane. A ja pomyliłam Carey Mulligan z Katie Holmes. Wstyd!
E tam zaraz wstyd. Ja nie kojarzę z nazwiska żadnej z nich. ;>
Jedna z nich to żona Toma Cruise'a, a druga grała w "Była sobie dziewczyna". :-)
A żona Cruise'a - wiem, świetna aktorka ;)
No właśnie to mnie zdziwiło, coś za dobrze grała Katie Holmes.
A wiecie, że Cruise wybudował sobie schron przeciwatomowy mega rozmiarów z okazji 2012? Ma szczęście Katie, że jej stary zadaje się z ufoludkami.
Hej, ja tam lubię Katie Holmes :) Dla mnie na ekranie jest bardzo naturalna. Może nie jest drugą Keirą Knightley, ale lubię jej grę. :)
Ech, Kasiu, mam dokładnie przeciwne wrażenia.
Oj... wyjdę na marudę, ale Keiry też nie lubię. Natomiast Carey jest fajna!
Jest fantastyczna! Pokochałam ją w "Nie opuszczaj mnie", muszę sięgnąć po "Dumę i uprzedzenie", to był jej debiut na dużym ekranie. :-)
Choć marzyło mi się najpierw przeczytanie książki, trafiłam na film. Teoretycznie nie lubię gatunku s-f, ale to nie było klasyczne s-f. Mocne i urocza Mulligan.
Aktorsko bardzo tak, cała trójka aktorów głównych spisała się znakomicie, fabularnie już trochę gorzej. Samo rozwiązanie intrygi nie do końca przypadło mi do gustu. Brakowało mi też punktu kulminacyjnego. Ale zarysowany świat... utopijny i bezlitosny. No obejrzeć warto.
Wyjątkowo przed obejrzeniem tego filmu nie czytałem opisu ani recenzji i powolne odkrywanie realiów przedstawionego świata było dla mnie bardzo szokujące. Polecam. Żałuje, że nie przeczytałem przed filmem książki.
Nie jest to mistrzostwo świata, ale to przyzwoita ekranizacja, dość wierna oryginałowi. Ma taki specyficzny klimat, jakby ją kręcono przez jakiś przydymiony filtr. Niestety, reżyser nie stawia zbyt wielu pytań etycznych, psychologicznych. Ishiguro dużo lepiej to rozegrał.
Nie znam literackiego pierwowzoru, ale wydaje mi się, że ekranizacja strasznie spłaszczyła zarówno warstwę moralną jak i związki przyczynowo-skutkowe. Trzeba się domyślać, dlaczego bohaterowie zachowują się pokornie jak świnie hodowane na mięso, dlaczego się nie przeciwstawią, nie uciekną, jak np. McGregor i Johansson w Wyspie. Totalnie mnie nie ruszył. Ładne zdjęcia. Przyzwoita Mulligan. Na raz.
Ten film ma okropnie pretensjonalny tytuł i to właśnie przez niego do tej pory szerokim łukiem omijałam tę pozycję. W tej chwili żałuję, że dopiero teraz go zobaczyłam. Spodziewałam się słabiutkiego dramatu-romansidła spod znaku "Pamiętnika" i "Wciąż ją kocham", a tu proszę - miłe dla oka zdjęcia, całkiem ciekawa fabuła, do tego dobra gra aktorska i uroczy angielski klimat. To nieźle spędzone dwie godziny. Obraz może nie wybitny, ale powyżej przeciętnej.