Ostatnia rodzina (2016)

Reżyseria: Jan P. Matuszyński
Scenariusz:

Rok 1977. Dziennikarz muzyczny, tłumacz i eseista, Tomek Beksiński wprowadza się do mieszkania obok swoich rodziców. Niebawem wychodzi na jaw, że nad rodziną krąży fatum. (opis dystrybutora)

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Nie przekonuje mnie ten film.

Mistrzowski klimat. Nie obchodzi mnie kompletnie co tu było prawdziwe, a co nie. Wolałbym wręcz, żeby więcej było fikcją i żeby reżyser zrezygnował z niektórych scen, które zabijały tu narrację, jak bezsensowne morderstwo na końcu filmu. Życie jest nudne, film powinien być jego ciekawą wersją. Trzymanie się faktów zostawmy dokumentom.

Jak aktorsko oceniasz?. Dla mnie full wypas cała trójka Ogrodnik, Seweryn, Konieczna.

Genialne aktorstwo Ogrodnika jak zawsze. Oryginalne, miejscami. ciężko przyswajalne. Nie chciałbym drugi raz oglądać ttego filmu. 7,5.

Przecież Ogrodnik był aktorsko najgorszy. Ta rola jest przesadzona, co niestety bardzo widać przy zniuansowanej kreacji Koniecznej.

Ogrodnik był bajeczny aktorsko. Sposób mówienia, gesty ciała. Dawno w polskim kinie nie widziałem takiego czadu. Zdziwiłem się, że to Seweryn dostał nagrodę w Gdyni,. Potem przekonałem się, że Ogrodnik już wcześniej dostał za mistrzostwo świata w "Chce się żyć", a Seweryn nie i wszystko się wyjaśniło. Konieczna zaś była irytująca.

Co do Seweryna to jestem pod wrażeniem, że gra imitacyjnie. Potrafi gdzieś zgubić siebie i znaleźć swojego bohatera. To samo zauważyłem u Koniecznej. U Ogrodnika widzę grającego Ogrodnika, a nie Tomka Beksińskiego. Miałem wrażenie, że już go takim w innych filmach widziałem, a takiego Seweryna nie miałem okazji zobaczyć.

Ogrodnik po raz kolejny zachwyca. Niezrozumiany, nieobliczalny, szalony, samotny i okrutny. Konieczna przy nim była oceanem spokoju, pomieszaniem słabości, ale też mało spektakularnej siły. Poruszający film, do którego nie chce się wracać, gdyż oferuje zbyt dużą dawkę przygnębienia.

Ten film jest paszkwilem na Tomka, a wychodzi tak przez aktorskie lenistwo Ogrodnika, który zatrzymał się aktorsko na "|Chce się żyć" i nie zamiaru wchodzić w niuanse i odcienie. A wystarczy obejrzeć filmy z Tomkiem w akcji - było tam szaleństwo i magia. W wykonaniu Ogrodnika jest zwykłym debilem dręczącym swoją rodzinę.

Tomek został pokazany w tym filmie jako postać jednowymiarowa, ktoś, kto wrzeszczy na rodziców, rozwala szafki, wyrzuca telewizor przez okno – mówił Wiesław Weiss, autor książki "Tomek Beksiński. Portret prawdziwy".

To w sumie sztuka zagrać tak samo w "Chce się żyć" i w "Nie chce się żyć" ;)

@Pilotka Jak również lubisz tego aktora to polecam "Jesteś bogiem" gdzie gra hiphopowca i "Disco polo" gdzie gra niehiphopowca oczywiście ;).

Dziękuję :) "Jesteś bogiem" oczywiście oglądałam, ale "Disco polo" muszę nadrobić :)

Nie, nie musisz ;)

Nie muszę, ale chcę :P Teraz lepiej? :)

Podwyższam ocenę do 8, bo od 10 dni film nie wychodzi mi z głowy.

Jest to biografia i tylko biografia i to chyba dobrze, że film nie jest żadną wielką metaforą rodziny jak chce tytuł, tylko historią Beksińskich i ich tragicznych losów; naprawdę to co zrobił Ogrodnik Tomkowi, grając go jak w "Chce się żyć", to jest załamka, facet , który przepracował w mediach wiele lat, był idolem współczesnych romantyków, ten gość jest u Matuszewskiego paranoikiem w delirce, którego powinno się potraktować elektrowstrząsami a nie sadzać za radiową konsoletą. Widać jak na dłoni,jak nazywany przez Tomka "Hitlerem", Dmochowski poprowadził rękę scenarzysty, Bolesty.

Zaskakująco uniwersalne ujęcie wyjątkowo nieuniwersalnej rodziny.

Paradoksem tego filmu jest to, że potencjalnie najciekawsza i najbardziej złożona psychologicznie postać, czyli Tomek, jest w filmie postacią najnudniejszą - ciągle nieszczęśliwy, ciągle w krzyku. Nie będę nawet oceniał, ile ma to wspólnego z rzeczywistością (choć niewątpliwie robi się tym Tomkowi krzywdę), ale jest to przede wszystkim irytujące z filmowego punktu widzenia. Zaskakuje to i wkurza o tyle, że cała reszta jest świetna: aktorstwo Seweryna i Koniecznej, scenografia, operowanie światłem i przestrzenią, reżyseria. Mógł to być film bardzo dobry, a przez postać graną przez Ogrodnika jest tylko dobry.

Wszyscy rzucili się na Tomasza po książce Grzebałkowskiej jak wsciekłe psy, chociaż tam nie było takiego obwiniania, raczej Zdzisław tam obrywał. Ale zrobić z niego debila? No tak, nie ma kto wytoczyć procesu o zniesławienie. Tyle, że nie rozumiem rezysera, że na to pozwolił. Czy chodziło o wywołanie atmosfery skandalu i dyskusji? "Przedsiębiorstwo Beksińscy"? Wątpię, by Matuszewski był takim cynikiem. Raczej młody reżyser za bardzo zaufał aktorom i Ogrodnik dał ciała. Wielka szkoda.

patrycja76
psokol
asthmar
jakubkonrad
filmsterka
psubrat
MRZVA
moch
deliberado
dobrawrozka