Milczące dusze (2010)

Ovsyanki
Reżyseria: Aleksiej Fiedorczenko
Scenariusz:

Swoiste kino drogi, któremu udało się uchwycić starożytne obyczaje i tradycje żyjące pod powierzchnią zgrzebnej postradzieckiej rzeczywistości. Dyrektor zakładów papierniczych, na pierwszy rzut oka niewzruszony i beznamiętny Miron Aleksiejewicz, chce tradycyjnie, zgodnie z obyczajami ludu Merja, pożegnać się ze swoją zmarłą żoną. Merja to plemię ugrofińskie, które niegdyś zamieszkiwało na północnym Powołżu, wokół jeziora Nero. Po podboju tych terenów przez Państwo Moskiewskie, Merja ulegli asymilacji i rozpłynęli się wśród Rosjan. Udaje się w podróż po miejscach gdzie kiedyś spędzał z żoną miesiąc miodowy. W podróży przez opustoszały, bezkresny krajobraz towarzyszy mu fotograf o imieniu Aist, któremu Miron zwierza się z intymnych szczegółów swojego życia z żoną. Fabuła spleciona jest ze wspomnień bohaterów i obrazów obrzędów zapomnianego ludu. (Sputnik)

Obsada:

Zwiastun:

Poetycki i minimalistyczny portret obyczajowości i zwyczajów starego ludu zamieszkującego środkowo-zachodnią Rosję, a raczej to, co współcześnie z tego pozostało. „Milczące Dusze” przypominają trochę oscarowe „Pożegnania” – również ukazują śmierć, trochę ją oswajając, ale biorąc pod uwagę regionalny folklor. W filmie rzuca się w oczy przede wszystkim słowiański klimat, pogański duch i uwspółcześniona, ludyczna prostota pokazywanych obrzędów i zwyczajów. Całkiem przyzwoita ciekawostka.

Wiesz oczywiście, że Maryjczycy wraz z wszystkimi obrzędami sportretowanymi w filmie zostali przez reżysera wymyśleni? Takie małe oszustwo, któe mnie trochę irytowało.

Czuję się poprawiony - sami Maryjczycy w takim razie są autentyczni. Rosyjski krytyk przed projekcją uprzedził nas, że reżyser wszystkie obyczaje po prostu wymyślił, tak jak przy wcześniejszym mockumentary 'pierwsi na księżycu' o sowieckim planie kosmicznym przed II wojną. Ten ostatni był o tyle zabawny, że człowiek sam sobie zdaje sprawę, że jest wodzony za nos (choć podobno wielu ludzi się nabrało), ale tutaj fakty są tak podane, że człowiek w dobrej wierze jest w stanie je przyjąć za prawdę. Czułem się trochę oszukany przez to, że film zdawał się przekazwać więcej niż naprawdę robił.

Ja zauważyłam, że ci rosyjscy krytycy przed seansami to trochę jak relikt poprzedniego systemu - są, ale nie wiadomo po co:D

Natomiast co do "Milczących Dusz" to nie jestem przekonana o braku autentyczności, bo ludyczność tych obrzędów ze światów różnych religii, przywiązanie do natury etc. generalnie pasują mi do tych Maryjczyków, jak czytam, co o nich piszą jakieś mądre głowy. Bo mi się te obrzędy w filmie bardzo podobały (kąpiel w wódce!) i właśnie dlatego sprawdzałam po seansie, kim są ci Maryjczycy.

Film sugeruje, że pamięć o Maryjczykach i ich obrzędach zamarła, więc raczej skłaniałbym się do takiej interpretacji, że reżyser wymyślił te obrzędy, wyobrażając sobie jak mogłyby one wyglądać, co potwierdził gadający relikt poprzedniego systemu przed seansem.

Dla mnie to nawet ciekawsze, bo gdyby obrzędy były prawdziwe to film byłby zwykłym dokumentem jakiegoś tam ludu. A tak jest dodatkowo metaforą przemijania i takie tam :)

W Rosji na pewno jest masa książek o Maryjczykach i ich obrzędach, ich stuprocentowe wymyślanie byłoby więc absurdem wg mnie. Poza tym mówię, że wiele z tego faktycznie pasuje, patrząc na rys historyczny tego ludu :)

Rosyjska melancholia tym razem pozostawiła mnie obojętnym. Ze względu na uderzające podobieństwo fabuły ciekaw jestem, jak "Milczące dusze" wypadają w porównaniu z rosyjskim "Słoniem", również pokazywanym na wff, ale osobiście raczej tego nie sprawdzę.

Milczące dusze warto obejrzeć dla dwóch niesamowicie wyrazistych scen: oczyszczania ciała zmarłej Tanii oraz palenia go na stosie. Przedstawione w filmie rytuały Maryjczyków (Mierian), już praktycznie zapomniane, mają w sobie tę nieuchwytną magię, dla której chodzę do kina. Niestety pod koniec coś pękło i rytuały objawiły mi się jako typowy plot-device, obliczony na posuwanie fabuły do przodu. Mimo wszystko Fiedorczenko nakręcił naprawdę udany film o umieraniu, nie tylko ludzi.

Obawiałem się tego filmu, zupełnie niesłusznie. Fiedorczenko z gracją łączy temat umierania pamięci o kulturze z umieraniem czysto fizycznym -- ukochanej osoby. Morał -- kultury przemijają (co jest smutne, ale takie jest życie), ale miłość trwa wiecznie. Banał? Banał. Ale z klimatem.

Przede wszystkim na sali bylo tak upiornie goroąco, że musiałem co chwila rozpinać kolejne guziki od koszuli, na szczęcie mnie nikt nie wyprowadził za sianie zgorszenia.
A ja znowu powiem tak, ten film miał świetne momenty, ale raczej rozczarowuje. Może właśnie bardziej stroną realizacyjną niż pomysłem, który uważam za rewelacyjny. Informacje troszkę zbyt enigmatycznie podane. Lubię kino poetyckie, zamglone i nastrojowe, ale zabrakło mi większego wciągnięcia w świat filmu, w bardziiej zmysłowe obcowaniu z ekranem, a to są pewne zaklęcia realizacyjne... dźwięki i obrazy nie miały tej magii przeniesienia mnie w inną rzeczywistość. Spodziewałem się, że ten film będzie jeszcze bardziej hipnotyczny. A może było za gorąco, albo zbyt dużo ludzi...
Ten film powienien być baletem, ten film powinien wyreżyserować Theo Angelopoulos.

O tak, był striptiz na sali.

Momenty też były.

Ja spodziewałem się (być może zmylony opisem) filmu kompletnie baśniowego, bez odwołań do rzeczywistości. Ale taka była po prostu wizja reżysera i dałem się wciągnąć w jego świat, mimo przeszkadzajek w postaci brutalnych elementów przypominających o rzeczywistości (samochód, fabryka).

Podobał mi się też pomysł, żeby pokazać nieistniejące zwyczaje jako prawdziwe. To podkreśla fakt, że nic nie wiemy o tym ludzie, z którego wywodzi się wielu dzisiejszych Rosjan. Nie zdziwiłbym się nawet gdyby ten lud również został wymyślony -- zupełnie nie zmieniłoby to odbioru filmu.

Rozumiem, o czym jest ten film, lecz uprzedzony zawczasu, iż wszystko jest od początku do końca zmyślone nie pozwalało mi zostać wciągniętym w świat stworzony przez reżysera. Do tego ostatnia scena była zbyt dosłowna, obrażając domyślność i uwagę widzów.

Szklanka1979
emerenc
Uciekinier
dcd
dcd
exellos
lamijka
inheracil
Skyscore
vintitres
Cinek