Konwencja slow movie czyni z tego filmu ciekawą, ale dość typową dla tego nurtu, opowieść o o życiu po ludobójstwie. Mnie ten sposób narracji odpowiada, więc nie czuję się rozczarowany. Zupełny kontrast wobec tego, co widzimy na plakacie. Przykuwają uwagę niesamowite, symboliczne zbliżenia.
Jakby p. Kos-Krauze chciała powiedzieć, że w obliczu wielkiej tragedii (w jej przypadku dodatkowo prywatnej) można tylko siąść i płakać. Ok, tylko kto wtedy zrobi film?
Szkoda...mógł być naprawdę dobry film.
Konwencja slow movie czyni z tego filmu ciekawą, ale dość typową dla tego nurtu, opowieść o o życiu po ludobójstwie. Mnie ten sposób narracji odpowiada, więc nie czuję się rozczarowany. Zupełny kontrast wobec tego, co widzimy na plakacie. Przykuwają uwagę niesamowite, symboliczne zbliżenia.
Jakby p. Kos-Krauze chciała powiedzieć, że w obliczu wielkiej tragedii (w jej przypadku dodatkowo prywatnej) można tylko siąść i płakać. Ok, tylko kto wtedy zrobi film?