Quo Vadis (1951)

Reżyseria: Mervyn LeRoy, Anthony Mann

Klasyczna, hollywoodzka ekranizacja powieści Henryka Sienkiewicza pod tym samym tytułem. W rządzonym przez Nerona Rzymie pojawia się coraz więcej chrześcijan. Należy do nich piękna Ligia, w której zakochuje się młodzieniec wysokiego rodu, Marek Winnicjusz.

Obsada:

Pełna obsada

Film, który niestety bardzo się zestarzał (te dekoracje, makijaże...), z wyjątkiem wzruszającej (tak!) roli Petera Ustinova (Neron).

Mnie przede wszystkim sam materiał źródłowy, czyli książka, nigdy nie był w stanie porwać. Dwa razy się za nią zabierałem i dwa razy się w połowie poddałem. Na podstawie nudnej książki chyba trudno zrobić genialny film.

Coppola całkiem nieźle poradził sobie z "Drakulą" :)

Moim zdaniem w "Quo vadis" (książce) jest sporo akcji i spięć między bohaterami, jest też kilka ciekawych postaci. Jest na czym budować.

"Dracula" nie jest nudną książką. I "Quo vadis" też nie. ;P

Jak na Sienkiewicza to Gquo vadis jest bardzo ciekawe. Jedyna jego książka, którą czytałem z przyjemnością.

No, widać, że wystarczy klika opinii by wykazać, jak różnorodne mogą być opinie o tym samym dziele i jego "interesującości".

Może jakaś definicja nudy w takim razie? Dla mnie książkę lub film można nazwać nudną/ym, jeśli:
- jest mało (lub brak) wydarzeń, przygód, zwrotów akcji,
- bohaterowie są nieciekawi (np. superpoprawni, idealni, nie popełniają błędów, nie denerwują się, nie mają żadnego własnego charakteru itd.),
- nie ma intrygującej warstwy formalnej, która zapobiegałaby znudzeniu pomimo leniwej akcji i mdłych bohaterów.

Rozumiem, że to pytanie do mnie? Chyba nie ma czegoś takiego jako nuda obiektywna. Dla mnie Quo Vadis jest subiektywnie nudne. Nie wciągnęły mnie losy bohaterów, nie porwała mnie warstwa formalna, no i nie dostrzegłem jakiejś oryginalnej i pogłębionej analizy historyczno-socjologicznej, która mogłaby być rekompensatą za brak zainteresowania bohaterami. Ale mogę się mylić, zabierałem się za te książkę bardzo dawno temu, więc już nie pamiętam, dlaczego mi nie podeszła. Ponieważ obejrzany później film Kawalerowicza również mnie nie porwał (delikatnie ujmując), stąd uznałem to za potwierdzenie faktu, że QV nie jest dla mnie.

Że Ci się nie podobała nie mam pretensji. Tylko określenie "nudna" trochę mnie w jej kontekście nurtowało. Ale juz czuję sie poinformowana. :)

Przy całym szacunku i pełnej świadomości kontrowersyjności mej opinii - Bajor lepszy. Linda i Pieczka chyba też (tutejszy Piotr wygląda jak Święty Mikołaj). Trelę też wolę (tu Chirona prawie całkiem pominęli, a to jedna z ciekawszych postaci książki). Nie twierdzę, że nasz film jest jakiś świetny (bo jest marny, choć akurat paru aktorów jest w nim całkiem dobrych), ale ten tu chyba aż tak bardzo od niego nie odstaje.

PS. To już mój czwarty film z piątką z rzędu. Kurczę, muszę w końcu obejrzeć coś dobrego :/

beznazwybez
nedrimp
tlehi
Vevok
Angel979
Szklanka1979
p1157349
AniaVerzhbytska
liongotie
agnesdoe