Między światami (2010)

Rabbit Hole
Reżyseria: John Cameron Mitchell
Scenariusz:

Becca (Nicole Kidman) i Howie Corbett (Aaron Eckhart) są szczęśliwym małżeństwem do momentu, kiedy ich życie zmienia się na zawsze, gdy w wypadku samochodowym ginie ich synek Danny (Phoenix List). Próbująca na nowo ułożyć sobie życie Becca wchodzi w tajemniczy związek z Jasonem (Miles Teller) - nastolatkiem, który uczestniczył w wypadku samochodowym. Howie szuka u innych ludzi tego, czego nie dawała mu jego żona.

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

"I to jest najnowszy film Johna Camerona Mitchella?" - trudno mi było uwierzyć, że po odjazdowych, barwnych, zabawnych, pełnych afirmacji życia "Hedwig and the Angry Inch" i "Shortbus" JCM stworzył dość ponury dramat, zarówno formą jak i treścią przypominający raczej "Drogę do szczęścia" Mendesa niż poprzednie dzieła reżysera. Są tu jaśniejsze punkty, jak chociażby motyw tytułowej "króliczej nory" i jego barwne komiksowe ekspresje... W moich odczuciach przeważa jednak rozczarowanie.

Mnie się podobał (notka in progress) i Rabbit Hole i Revolutionary Road. Czy oceniasz go tak słabo tylko dlatego, że jest ponury i nie spełnia Twoich oczekiwań co do klimatu? Ja pamiętam piękne zdjęcia utrzymane w łagodnej tonacji i świetną rolę Kidman. Za samo to dałabym nieco więcej niż 6.

Ej, co jest fajnego w tym aktorstwie Kidmam? bo ja odnoszę wrażenie, że jej postać prowadzona jest tak minimalistycznie ze względu na ograniczone możliwości mimiczne aktorki, spowodowane licznymi operacjami plastycznymi twarzy. To nawet w sumie fajnie wyszło w efekcie końcowym, ale daleka jestem od nazywania jej roli 'znakomitą'.

Wiek Kidman i tak bardzo zdradzają dłonie.

Jeśli mam oceniać role po ruchliwości twarzy, to Hopkins w "Milczeniu owiec" nie ma szans... Dla mnie ważne jest to, czy ja w tę postać mogę uwierzyć - tu mogłam. Ona poniosła cały ten film. I cieszę się, że całość jest taka delikatna, bo wrzaski i płacze miałam już w "Revolutionary road".

Spodziewałem się trochę więcej, na myśl cały czas przychodziła mi "Droga do szczęścia" Mendesa... Rola Nicole Kidman oczywiście perfekcyjna, ale nikt nie pisze o Aaronie Eckharcie, który również był znakomity, może nawet lepszy od Kidman. Cięży i ponury film, ale ja takie lubię.

alanos
MureQ
PiotrKowalski
agryppa
annemily
Lamia
karaluh
nevamarja
rosaria1989
AlkioneX