Rosencrantz i Guildenstern nie żyją (1990)
Rosencrantz & Guildenstern Are Dead
Reżyseria:
Tom Stoppard
Historia Hamleta widziana z perspektywy Rosencrantza i Guildensterna, stanowiących główny obiekt zainteresowania tej pełnej absurdalnych dialogów i specyficznego poczucia humoru opowieści. Rosencrantz i Guildenstern, uczestniczą co prawda w tym co się dzieje, jednak niewiele potrafią z tego zrozumieć...
Obsada:
- Gary Oldman Rosencrantz
- Tim Roth Guildenstern
- Richard Dreyfuss The Player
- Livio Badurina Tragedian
- Tomislav Maretic Tragedian
- Mare Mlacnik Tragedian
- Serge Soric Tragedian
- Mladen Vasary Tragedian
- Zeljko Vukmirica Tragedian
- Branko Zavrsan Tragedian
- Joanna Roth Ophelia
- Iain Glen Hamlet
- Donald Sumpter Claudius
- Joanna Miles Gertrude
- Ljubo Zecevic Osric
- Ian Richardson Polonius
- Sven Medvesek Laertes
- Vili Matula Horatio
- John Burgess Ambassador from England
Zwiastun:
Wyróżniona recenzja:
Rosencrantz i Guilderstetn nie żyją!
Ocena recenzenta:
10/10
Kim są Rosencrantz i Guilderstern? Świat o nich nie pamięta. To dwie postacie, które pojawiają się w Szekspirowskim dramacie i znikają w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach. Nikt nie przywiązuje do nich żadnej wagi. Nawet oni sami nie wiedzą, który z nich to Rosencrantz, a który to Guilderstern. Jakie pomysły mogły narodzić się w ich głowach? Jakie ciekawe wnioski mogli ...
Autor: uniq
Data:
"Rosencrantz & Guildenstern Are Dead", to nie adaptacja Hamleta. Tom Stoppard stworzył coś o wiele cenniejszego - wykorzystał Hamleta jako fundament nowego dramatu. Zadaje celne pytania i równie celnie na nie odpowiada. W zagubionych bohaterach przy odrobinie dobrej woli odnajdziemy nas samych, a więc dowiemy się także czegoś o sobie. Warto zobaczyć.
Kurczę, nawet po ćwierć wieku nadal ryje berecik! Nie znam niczego podobnego - taki teatr w filmie (i jeszcze głębiej momentami - teatrocepcja!), który tworzy zupełnie własny świat. Początek jeszcze jest dość nużący, ale kiedy widać, że reżyser nie bawi się z nami w pusty postmodernizm, a i bezcelowa błądzenie zbliża się do bezcelowego końca, przechodzą ciarki. Świetne role, świetne uniwersum (Hamlet w teatrze absurdu), spora doza humoru, który jest dość wisielczy, ale też po prostu absurdalny i nawet slapstickowy. No i wielka medytacja nad ludzkim losem oraz nad siłą sztuki: nie na smutno, ale raczej - poruszająco. Nie należy specjalnie się przejmować dialogami, które tryskają jak fontanny. To właściwie część scenografii, w której zawieszona jest krucha i w sumie trzeciorzędna egzystencja naszych bohaterów. Słowa nie są w stanie jej do końca oddać.