Wstyd (2011)

Shame
Reżyseria: Steve McQueen (III)
Scenariusz: ,

Brandon (Michael Fassbender), 30-latek, mieszkaniec Nowego Jorku nie potrafi zapanować nad swym życiem erotycznym. Sytuacja jeszcze bardziej wymknie się spod kontroli, kiedy zamieszka z nim siostra... Dramat Steve'a McQueen zbada naturę potrzeby, jak ludzie radzą sobie w życiu i jak reagują na doświadczenia, które ich kształtują.

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastuny:

„Wstyd” to intensywny mariaż silnych emocji i dość graficznej (aczkolwiek bardzo wysmakowanej) erotyki. Właściwie należałoby docenić dzieło McQueena już za sam pomysł (nie kojarzę produkcji, w której seksoholizm zostałby ukazany z podobnej perspektywy i tak naturalistycznie) i bezpośrednią formę, ale zachwyt budzą też: świetna reżyseria, wybitne aktorstwo, wspaniałe zdjęcia i kapitalny montaż. Pełna recenzja filmu dostępna na moim blogu: http://esotericsurgery.wordpress.com/2012/02/10/wstyd/

No ładny, ładny, ale to wszystko takie zimne.

Właściwie perfekcyjny film, zarówno merytorycznie, jak i poza kilkoma tylko słabymi ujęciami (jak te w metrze, gdzie trzecioplanowa aktorka przesadza z ekspresyjnością, a montażysta się gubi) formalnie, ale nie trafiający najlepiej w mój gust, a raczej to co chcę oglądać w kinie. Poza pracoholizmem (podobno) nie mam nałogów i nie rozumiem nałogowców. A jako osoba mało empatyczna lubię oglądać filmy, które, jeśli mnie nie zachwycają, to przynajmniej jakoś dotyczą.

A kinomania to nie nałóg ;)?.

No, to wiecie już, czego Ojciec Dyrektor nie szuka w kinie. Jeśli zaś chcecie się dowiedzieć, co sądzi o wartości tego filmu i jakie zrobił na nim wrażenie, popatrzcie na oceny cząstkowe (kliknijcie w hiperłącze czasu pod jego krótką recką) i przeczytajcie sobie ten komentarz: http://nevamarja.filmaster.pl/artykul/wstyd/#1424635
@michuk Pracoholizm to też nałóg. Choć moim zdaniem Tobie udało się go podnieść do rangi sztuki. ;)

"Wstyd" wyraźnie pokazuje jak bardzo McQueen dojrzał od czasu "Głodu". To co przykuło moją uwagę to precyzyjna konstrukcja fabuły oraz bohaterowie pięknie sportretowani przez Fassbendera oraz Mulligan (która jest w tym duecie parterem równorzędnym). Ten film mną wstrząsnął po to by pozostawić na koniec z poczuciem dojmującego smutku.

"Głód" był na zupełnie inny temat, ale widzę wiele formalnych podobieństw. Nie uważam "Wstydu" za film bardziej dojrzały. Na pewno jest bardziej strawny, choćby z tego powodu, że jego bohaterowie rozmawiają przez cały film, a nie tylko przez 10 minut w jego środku.

Świetny pomysł na film, dość wiarygodnie zagrane główne role i… nic. Katorga niespełnienia głównego bohatera przelewa się na Bogu ducha winnych widzów, którym nie udaje się zobaczyć dobrego filmu. Odkąd poznajemy istotę problemu Brandona, z ekranu wieje nudą. McQueen rezygnuje z głębszego wejścia w psychologię seksoholika, funduje zaś serial kompulsywnych prób zaspokojenia popędu, z góry skazanych na niepowodzenie.
Przeciętny bigot z frustracjami pewnie znajdzie jakąś ekscytację w napięciu między głównym bohaterem a jego siostrą, ale zmięknie mu co nieco, kiedy zamiast z Sissy, Brandon zapomni się z bywalcem przybytku miłości uranicznej.
Nie bardzo rozumiem wymowę ostatniej sceny. Bo tu przecież nie może chodzić o to, że tragedia związana z Sissy zmienia Brandona z opętanego żądzą łowcy orgazmów w mnicha. To byłoby za głupie. Więc o co kaman?

Nie wydaje mi się, żeby słusznym było założenie, że to jest film o seksoholizmie. To jest film o ludziach, którzy nie chcą odczuwać emocji, którzy nie chcą zobowiązań ani związków, chcą zabawy. I nagle widzą, że to ślepa uliczka, tylko że jest już za późno, żeby zawrócić. Bo nie możesz zacząć "czuć" tylko dlatego, że chcesz. Jeśli zdasz sobie sprawę z własnej pustki i samotności i tego, że nie masz już odwrotu, że może być tylko gorzej, to straszna, straszna świadomość. Myślę, że o tym jest ten film. Bohater w końcówce nic zmienił się nagle na lepsze, bo on już nie jest chyba w stanie się zmienić. On zrozumiał, że przegrał.

Niewątpliwie jest to film o samotności i pustce - od siebie dodam: samotności i pustce w życiu seksoholika, ale czy o ludziach, którzy nie chcą odczuwać emocji? Nie powiedziałbym. Raczej nie potrafią, co pokazuje przykład z koleżanką z Brooklynu.

Komentarz zawiera znaczniki "spoiler". Niestety, widać je tylko tutaj: http://bodo.filmaster.pl/wall/1427967/#1428197 Jeśli nie widzieliście filmu, nie czytajcie tego, co napisałam.

Film ewidentnie pokazuje, że Brandon potrafi się wzruszyć, przejąć, a nawet zaangażować emocjonalnie. Przeczytaj spoilery +

Tylko że (w związku z chorobą) to się zawsze źle kończy. Bólem, wstydem, bezradnością. Dlatego lepiej jest nie czuć. Przeczytaj spoilery +

Szczerze mówiąc, żałuję pieniędzy wydanych na bilety. Film niby ma dobre tempo, jest dobrze zrealizowany, ale szczerze mówiąc pozostawia całkowicie obojętnym i lekko znużonym. McQueen na pewno nie zostanie moim ulubionym reżyserem.

jedno szczerze mowiac mozna skreslic, do wyboru do koloru.

czekam na doktora i komentarz czemu nie znam sie na kinie

nie znasz się bo gówniarz jesteś jeszcze po prostu :)

Ja bym powiedział, że nie tyle nie znasz się na kinie, co na życiu. Ale sądząc po krótkiej recenzji @michuk a - on również ;)

Z innej beczki. Naprawdę sieję tu taki postrach, że strach się odezwać, bo się dopieprzę? W takim razie chyba czas, żebym się zamknął :-/

ja was pogodzę - pod względem treści bardzo mądry film, ale pod względem artystycznym spodziewałem się czegoś więcej... szczególnie po Głodzie i po tym, że reżyser uprawiał wideo-art...

Wieje chłodem od tego filmu, właściwie nie chłodem a arktycznym zimnem. Nie mój temat, zero utożsamienia z bohaterem. Wiem, że to dobra produkcja i doceniam "Wstyd", ale nie lubię. Dobrze, że jury w Wenecji wybrało "Fausta". McQueen mnie nieco rozczarował.

A tych, którzy załapali klimat (przywołana przez Ciebie kwestia utożsamienia, że tak się powtórzę, jest wg mnie kluczowa!), ten film wbił w fotel kinowy. Arktyczny chłód? Przecież tam kipiało od emocji!

Nie jest to niestety arcydzielo, a na takie liczylem po tych wszystkich zachwytach i po dobrym debiucie (ale znow nie genialnym). Generalnie film pornograficznie pokazujacy zagubienie, brak uczuc, jednostkisamotna w tlumnej metropolii. Czyzby sugestywny obraz wspolczesnosci? Kilka genialnych scen, ale kilka tez niestety zbyt lopatologicznych (scena z siostra na koncu, zbyt idealna kolezanka z pracy (tu i teraz, heh:) ), sztampowy szef)...
Troche wnosi ciekawych mysli i prowokuje do dyskusji, ale zaluje ze tak piekny temat nie zostal wykonczony do granic genialnosci.
Acha, jest piekny estetycznie.

Na bogato oceniles to, na bogato ;)

Nie przekonał mnie. Niby wiemy, że bohater ma problem z emocjami. Niby wiemy też, że ma problem z seksem/pornografią. Ale z tych dwóch powodów nie wynika jeszcze powiązanie problemów. A reżyser lepszego związku między problemami bohatera, poza tym, że bohater takie ma, nie pokazał...
Zmęczył mnie ten film.

Niczym mnie nie zaskoczył. Nie sprawił że spojrzałam inaczej. Chyba nawet niewiele poczułam. Poprawny. Dobrze zagrany. Nie żałuje, że obejrzałam. Po prostu nie zachwycił. No i wiele w nim standardowych scen-chwytów dodających dramatyzmu(?).

Wstydu nie ma - film spójny, ma powolne tempo i klimacik, więc oglądało mi się dość przyjemnie, wbrew obawom. Nie czuję jednak po co powstał, opis samotności w wielkim mieście (a już zwłaszcza w Nowym Jorku!) to coś w pobliżu banału. Rozumiem, że bohaterowi jest źle, ale obraz powierzchownego sukcesu prowincujsza niczym mnie nie zaskakuje. Najładniej o tym zaśpiewała jego siostra - "New York, New York!" na smutno i intymnie, a nie triumfalnie i z big bandem. Wydaje mi się, że to jest główny motyw filmu, który jednak jest mało widoczny przez jawną erotykę. Więcej jest pięknej muzyki, choćby ta przy bieganiu nocą. Co do erotyki - od czasu "Pillow book" zaskakuje mnie jak mało jest męskiej nagości w kinie, zwłaszcza w porównaniu z kobiecą, a w tym filmie też wcale nie jest zbyt odważnie. Tabu trzyma się mocno. Irytowało mnie, że bohater tak łatwo nawiązuje erotyczne napięcie z przypadkowymi kobietami w metrze. Owszem, Fassbender jest przystojny, ale z taką miną?! No bez przesady...

Efunia
kocio
MRZVA
bartje
GARN
Michalwielkiznawca
bluray
exxxpresja
NarisAtaris
DaniGotti