Siedem minut w niebie (2008)

Sheva dakot be gan eden
Reżyseria: Omri Givon
Scenariusz:

Pewnego ranka Galia i jej chłopak wsiadają do miejskiego autobusu w Jerozolimie. Autobus jest pełen ludzi, a wśród nich jest zamachowiec samobójca. W wyniku wybuchu autobusu, Galia ma liczne poparzenia oraz traci pamięć. Nie pamięta dnia ataku terrorystycznego oraz kilku poprzedzających go dni. Gdy otrzymuje od anonimowego nadawcy naszyjnik, wyrusza w podróż, której celem będzie próba odtworzenia brakujących fragmentów układanki tamtego straszliwego dnia. Trzymający w napięciu debiut, łączący różne gatunki filmowe, od love story poprzez dramat, metafizyczny thriller, aż po mistyczną opowieść o duchach. [WFF]

Obsada:

Przez pierwszą godzinę dwadzieścia wydaje się być dramatem i portretem psychologicznym byłej ofiary ataku terrorystycznego - tematyka raczej dla mnie abstrakcyjna, więc nie zostałem porwany. W ostatnich dziesięciu minutach zmienia się w coś zupełnie innego, co może i wyszłoby na plus, gdyby go uciąć szybko i nie wykładać całego pomysłu dosłownie. Tak najpierw mnie przynudził, a potem obraził moją inteligencję.

No popatrz - o mało na tym nie byłem, ale zabrakło biletów. =} Chyba dobrze na tym wyszedłem, bo "Mroczna przystań", którą zaliczyłem zamiast tego, na razie jest w mojej czołówce.

Tak, "Mroczna" jest zdecydowanie cool. :) Pomimo że ma taki złowieszczy tytuł.

zielonkawa
turin