Ekranizacja komedii Aleksandra Fredry, w której dwie młode panienki Aniela i Klara postanawiają nigdy nie wychodzić za mąż. Opowieść o miłości, wspaniałej, optymistycznej i radosnej, choć niejednokrotnie trudnej.
Zawsze, kiedy oglądam jakąś ekranizację, zastanawiam się, jak ją oceniać. Jako ekranizację - co niejako narzuca się samo, kiedy reżyser skopie sprawę i zrobi coś zupełnie bez polotu, "fajności", ani jakiegokolwiek związku z oryginalnym dziełem (jak Eragon), czy jako historię - kiedy odrzucamy w ogóle fakt, że to ekranizacja, oraz skupiamy się na ogóle, na przekazie, na filmie. "Ślubów panieńskich" ...
Sztuka jest niezła. Film na jej podstawie też mógłby taki być. Niestety - oprócz kilku naprawdę dobrych momentów komediowych kilkanaście dziwnych, zupełnie nie pasujących elementów ze świata współczesnego i niezbyt zrozumiałe zakończenie.
A mnie się podobało bardzo! Fantastycznie odświeżony tekst Fredry! Aktorzy do ról dobranie idealnie, poza Anielą, która jako jedyna była zagrana nijako, pozostałe role zagrane bosko. Wreszcie przykład pozytywnej ekranizacji, która nie traci w stosunku do oryginału.
Próba liftingu Fredry poprzez dodanie telefonów komórkowych i pokazania filmowych bebechów była błędem. Największą zaletą komedii tego autora jest to, że są nam bliskie, dobrze znane. Nie ma w nich jakiś specjalnych prawd psychologicznych, czy wyjątkowego humoru, to przyjazne ramotki dające się lubić. Twórcy wychodząc z dziewiętnastowiecznych ram nie dali "Ślubom panieńskim" nic, a sprawili tylko, że pobłażać się już nie da.
Sztuka jest niezła. Film na jej podstawie też mógłby taki być. Niestety - oprócz kilku naprawdę dobrych momentów komediowych kilkanaście dziwnych, zupełnie nie pasujących elementów ze świata współczesnego i niezbyt zrozumiałe zakończenie.
A mnie się podobało bardzo! Fantastycznie odświeżony tekst Fredry! Aktorzy do ról dobranie idealnie, poza Anielą, która jako jedyna była zagrana nijako, pozostałe role zagrane bosko. Wreszcie przykład pozytywnej ekranizacji, która nie traci w stosunku do oryginału.
Nie dałem rady dooglądać choćby do połowy.
Próba liftingu Fredry poprzez dodanie telefonów komórkowych i pokazania filmowych bebechów była błędem. Największą zaletą komedii tego autora jest to, że są nam bliskie, dobrze znane. Nie ma w nich jakiś specjalnych prawd psychologicznych, czy wyjątkowego humoru, to przyjazne ramotki dające się lubić. Twórcy wychodząc z dziewiętnastowiecznych ram nie dali "Ślubom panieńskim" nic, a sprawili tylko, że pobłażać się już nie da.
Klasyka polska w stylu Nowej Fali. I co? I gówno.