Kod nieśmiertelności (2011)
Kapitan Colter Stevens (Jake Gyllenhaal) budzi się w jadącym z dużą prędkością pociągu. Nie poznaje siedzącej obok niego dziewczyny, nie wie, gdzie jest. Po 8 minutach od jego przebudzenia pociąg eksploduje. Wtedy mężczyzna przekonuje się, że bierze udział w rządowym eksperymencie o nazwie: „Kod nieśmiertelności”, który pozwala na wejście w ciało innego człowieka na ostatnich 8 minut jego życia. Zadaniem Stevensa jest rozpoznanie i powstrzymanie zagrażającego całemu Chicago terrorysty podkładającego bomby. „Kod nieśmiertelności” pozwala wracać na miejsce zdarzeń wielokrotnie i żołnierz z każdym powrotem na ostatnich 8 minut życia pasażerów pociągu będzie wiedział coraz więcej. Czy uda mu się znaleźć i powstrzymać atak bombowy… który już się wydarzył? (opis dystrybutora)
Obsada:
- Jake Gyllenhaal Colter Stevens
- Michelle Monaghan Christina
- Vera Farmiga Carol Goodwin
- Jeffrey Wright
- Russell Peters Max Denoff
- James A. Woods
- Michael Arden Derek Frost
- Cas Anvar Hazmi
- Joe Cobden Lab Technician
- Nick Ferrin Pedestrian
- Craig Thomas Gold Watch Executive
- Chris Ramirez Fleeing Businessman
- Gordon Masten Conductor
- Neil Napier MP Officer
- Susan Bain Nurse
- Frédéric De Grandpré
- Anne Day-Jones Office Manager
- Brent Skagford John Troxel
- Kyle Allatt Aide
- Clarice Byrne Office Clerk
- Laura Atwood Mother of Family
- Robert G. Beck Mysterious Man in Suit
- Darlene Benigno Fleeing Businesswoman
- Debbi Burns Chicagoan
- Joe DeVito Evacuee
- Paula Jean Hixson Coffee Mug Lady
- Ericka Johnson Family Tourist - Wife
- Albert Kwan Soda Can Guy
- Dan Latham Bomb Evacuee
- Leah MacDonald Family Tourist- Daughter
- Samuel Meadows Fleeing Businessman
- José María Mendiola Tourist Family - Husband
- Katelyn Rasmussen Fleeing Businesswoman
- Kevin Royce Tourist
- Brienna Voice Park Patron
Zwiastun:
Wyróżnione recenzje:
Sci-fi meets Hollywood
Science-fiction to niewdzięczny gatunek filmowy, bo podchodzi pod niego prawie każda „futurystyczna” produkcja. „Skyline” należy do kina sci-fi, tak samo jak „2001: Odyseja kosmiczna”. I choć w obu przypadkach mamy do czynienia z banałem w postaci statków kosmicznych, to nikt nie będzie miał wątpliwości, który film naprawdę spełnia warunki gatunkowe.
Source code
Jake Gyllenhaal znów próbuje naprawić sytuację w warunkach ograniczonej percepcji. Tym razem nie jest już nastolatkiem ze szwankującą psyche, jak w "Donnie Darko", lecz dzielnym żołnierzem z seksownym zarostem. Otrzymuje zatem trudniejsze zadanie i mniej czasu na jego realizację. Uczciwa transakcja. Także dla widza. Kapitan Colter Stevens budzi się w pociągu. Siedzi naprzeciwko obcej kobiety, która najwyraźniej go zna i ...
Uwielbiam pokręcone, puzzlowate produkcje, które rzucają wyzwanie mojej wyobraźni i chęci dociekania prawdy. Lubię, gdy fabuła filmu rozwija się pod presją czasu i z przytupem, ale też angażuje mnie emocjonalnie. „Source Code” jest właśnie taki. Serwuje łamigłówkę (nie podając rozwiązania na tacy) i zapewnia fajerwerki (choć bez przerostu formy nad treścią), a jednocześnie skłania do refleksji. Bardzo dobry scenariusz, przyzwoite aktorstwo i solidna realizacja zapewniają całkiem niezłą rozrywkę.
Film nie zasypuje pytaniami, ale i nie daje odpowiedzi na tacy. A przynajmniej nie od razu.
Niezwykle sprawne połączenie klaustrofobicznego thrillera z oryginalnym SF, gdzie obie warstwy robią to, co do nich należy: Thrillerowa trzyma w napięciu i zaskakuje zwrotem akcji, fantastycznonaukowa prowokuje pomysłem i zadaje niepokojące pytania dotyczące istoty człowieczeństwa. Dawno też nie widziałem równie dobrej ekranowej chemii, ale spora w tym zasługa przeuroczej Monaghan. Szkoda, że Jones nie celuje wyżej: "Source Code" to idealna "ósemka", lecz i tak zasługująca na ponowny seans.
Wytnij ostatnie 8 minut i masz świetny film akcji.
Jak ogladalem trailery to mi sie kojarzylo z Deja Vu - jednak tamto bylo o wiele lepsze, tutaj tylko idea jest fajna, wykonanie jej juz gorzej a zakonczenie to juz wogole najslabsza czesc filmu
Szacunek za utrzymaniu suspensu w filmie, ktory bazuje na 1.5 przycisku replay.
Swietny!
Można obejrzeć. Ale Gyllenhaal tylko w Doonie Darko.
Przeciętne to to.
Fajny happy-end, ale co z oryginalnym Seanem Fentressem?
Nie zawsze oglądam filmy dla wyjątkowych wartości artystycznych, ale nawet kino akcji może w czymś zabłyszczeć. "Kod nieśmiertelności" błyszczy bardzo dobrą realizacją i bohaterem, któremu się kibicuje. Ten thriller ma bardzo dobre wyczucie czasu i to pewnie efekt reżyserii, choć sama historia sprawia, że byłem ciekaw co dalej. Podoba mi się też wielowątkowość: jest problem zasadniczy, który okazuje się dość jasny, ot, kolejna akcja specjalna typu ratowanie świata, z czasem jednak coraz więcej rumieńców nabiera wątek osobisty i filozoficzny. Wydaje mi się to dobry trop, bo film nie jedzie schematem i pokazuje, że poświęcanie się dla innych to nie jest jedyna wartość w życiu, choć w żaden sposób jej nie dezawuuje. Mnie nie raziła prostota scen z dziewczyną (choć jej uśmiech, niezależny od zachowania Stevensa, zabija psychologię tej postaci), natomiast zawodzi kwestia reguł (wielo-?) świata. Albo tej konstrukcji brak spójności, albo scenarzysta przekombinował z otwartą formą opowieści.