Gwiezdne wrota (1994)

Stargate
Reżyseria: Roland Emmerich

W 1928 roku w Egipcie archeolodzy znajdują tajemniczy obiekt. Dopiero po 60 latach młody naukowiec Daniel Jackson odkrywa jego przeznaczenie. Są to Gwiezdne wrota maszyna skonstruowana przez istoty pozaziemskie i służąca do przenoszenia się między galaktykami. Daniel wraz z grupą żołnierzy wyrusza w podróż do niewiadomego, aby odkryć dokąd prowadzą wrota i co czeka po ich drugiej stronie.

Obsada:

Pełna obsada

Co to jest?? O’Neill nie jest O’Neillem, wszystko jest nie tak! Film opowiada o pierwszym uruchomieniu SG, ale miłośnikom serialu nie polecam – rozczarują się i zdenerwują. :)

O, to, to - to samo mówił mi właśnie fan serialu, jak chciał mnie przekonać, że warto. =}

I co, przekonał? ;P

Żeby spróbować serial i nie tykać filmu? =} Tak, ale na razie znalazłem czas tylko na to drugie. =P

To i tak nieźle. ;> Ja jako fanka serialu i tak nie będę nikogo na niego namawiać, bo jestem zbyt świadoma jego niedociągnięć, mimo wszystko.
Powiedziałam i idę się zagłębić w sezon 7. :>

Bez przesady, nie znam serialu, ale film nie jest taki zły. Jeżeli się przymknie oczy na to, że jest głupi to można się nieźle bawić przy "Gwiezdnych wrotach".

Jak się już liznęło serialu, to film nie wystarczy. ;)

Jak się ma czas na siedem sezonów...

Czas się ma na to, na co się chce. :)

O kurde, ktoś prześwietla mi głowę! Czy wszystko, co sobie myślę, słychać, nawet jak zręcznie lawiruję? AAAAaaaa!!!!...

Lepiej sobie obejrzeć "Piąty element".

To prawda!!!

Nie chcę się jakoś sprzeczać ale zaczęłaś od d... strony i stąd zamieszanie.
FIlm może nie jest genialny ale uwierz mi niedociągnięć w serialu jest wcale nie mniej (a ostatnie 2 sezony to już niestety popłuczyny). Do filmu mam spory sentyment a serial z żoną oglądaliśmy namiętnie i zachłannie (potrafiliśmy jeden sezon - 24 odcinki - łyknąć w tydzień czasu i to nie w czasie urlopu!).
Film jest bardzo dobrym podkładem pod serial. Przy okazji pokazuje jak można fajnie rozwinąć raczej zamknięty scenariusz w bardzo fajny serial nie psując nic z wątków i w jednym i w drugim.

Schematyczne s-f.Brak napięcia i emocji.

Pierwszego Stargate z 1994 roku cechuje oryginalny klimat, z jakim nie spotkałem się w żadnej innej produkcji tego typu, co w połączeniu z oryginalną fabułą i genialną muzyką tworzy interesującą kompozycję. Nie wspominając już, że w końcu kosmici mówią po swojemu, a nie po angielsku :P

Jeśli weźmiemy pod uwagę, że to typowy odmóżdżacz i przymkniemy oko na 348 przekłamań fizyki, historii, psychologii itp. itd. to wychodzi całkiem sympatyczne sf.

Pomysł na Gwiezdne wrota jest genialny i zaowocował świetnym serialem. Całkiem niezła realizacja choć montaż momentami wydaje mi się dość chaotyczny. IMO Stargate SG-1 był obsadzony dużo lepiej, szczególnie w przypadku Richarda Deana Andersona, który zdecydowanie bardziej pasuje do roli Jacka O'Neila niż Kurt Russell.

Poziom głupoty mniej więcej taki na jaki liczyłem. Godny prekursor Prometeusza.

BlonD1E
asthmar
Okot
duzulek
MRZVA
Guma
peterpp2200
Blue2012
KasiaKhadraoui
bttfisthebest