Choć goni nas czas (2007)
The Bucket List
Reżyseria:
Rob Reiner
Scenariusz:
Justin Zackham
Dwóch śmiertelnie chorych ludzi ucieka ze szpitalnego oddziału onkologicznego idąc na całość w realizacji swojej listy marzeń, by zdążyć zanim dopadnie ich kres.
Obsada:
- Jack Nicholson Edward Cole
- Morgan Freeman Carter Chambers
- Sean Hayes Thomas
- Beverly Todd Virginia Chambers
- Rob Morrow Dr. Hollins
- Alfonso Freeman Roger Chambers
- Rowena King Angelica
- Annton Berry Jr. Kai
- Verda Bridges Shandra
- Destiny Brownridge Maya
- Brian Copeland Lee
- Ian Anthony Dale Instructor
- Jennifer Defrancisco Emily
- Angela Gardner Female Administrator
- Noel Gugliemi Mechanic
- Jonathan Hernandez Manny
- Hugh B. Holub County Health Director
- Andrea Johnson Elizabeth Chambers
- Dawn Lewis Flight Attendant
- Jordan Lund Tattoo Artist
- Richard McGonagle Board Chairman
- Jonathan Mangum Richard
- Karen Maruyama Nurse Shing
- Amber Mead Attractive Woman #1
- Nikki Novak Attractive Woman #2
- John O'Brien Executive #1
- Serena Reeder Rachel
- Christopher Stapleton Kyle
- Taylor Ann Thompson Edward's Granddaughter
- Alex Trebek On sam
- Roy Vongtama Doctor #1
- MaShae Alderman Young Virginia
- Lauren Cohn Denise
Nicholson i Freeman znakomici. I to właściwie oni robią cały ten film. Bez nich byłby jeszcze jednym filmikiem na oklepany temat.
Obsada świetna. Sposób przedstawienia tej tematyki ciekawy.
Poprawny film bardziej dla rozrywki z odrobiną refleksji niźli do głębokiej zadumy. Nie ma tu superbłyskotliwych dialogów, ale duet iskrzy i jest chemia.
Osobiście polecam.
Rob Reiner, wybitny reżyser filmów przeznaczonych dla masowego widza („Stań przy mnie”, „Kiedy Harry poznał Sally”, „Misery”, „Ludzie honoru”) nakręcił egzystencjalną komedię z Jackiem Nicholsonem i Morganem Freemanem. Dwaj śmiertelnie chorzy siedemdziesięciolatkowie – jeden zgryźliwy i bogaty, drugi oczytany, lecz stosunkowo ubogi – poznają się w szpitalu, zaprzyjaźniają i postanawiają przed śmiercią wspólnie zrealizować szereg marzeń, na które nigdy wcześniej nie mieli czasu (a w przypadku postaci Freemana także pieniędzy). Tak, to mógł być majstersztyk, symultaniczne opus magnum wszystkich trzech panów. Ja uważam, że nie wyszło, ponieważ film szybko osunął się w uproszczenia i klisze, nie stając na wysokości filozoficznego wyzwania. Etycznej wykładni istoty szczęścia nie zawarto w misternej fabule, ale spłaszczono ją do długich dialogów podających widzowi „prawdy życiowe” jak na tacy. Scenariusz wydaje się faworyzować podejście hedonistyczne. Arystoteles potrząsa z niesmakiem głową.