Dyktator (2012)

The Dictator
Reżyseria: Larry Charles

Film opowiada heroiczną historię dyktatora, który ryzykuje życiem, aby demokracja nigdy nie zagościła w kraju, który z taką miłością gnębi. Scenariusz został zainspirowany bestsellerem „Zabibah and The King” autorstwa Saddama Husseina. Jak mówi Cohen, jest to „niezwykła historia dyktatora, który heroicznie ryzykował własne życie po to, by demokracja nigdy nie zawitała do kraju, który z taką miłością terroryzował”. (opis dystrybutora)

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Licha fabuła, ogólnie bieda nadziana rodzynkami.

W porównaniu z Boratem, którego obleśność była dodatkowo podkreślona paraamatorskim sposobem filmowania, w Dyktatorze jest lepiej - film jest tylko obleśny.

Nie jest tragicznie, średnio co piąty żart był na akceptowalnym poziomie, reszta mniej lub bardziej żenująca, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że zwyczajnie nie jestem targetem filmów Sachy Barona Cohena. Jestem jednocześnie pewien, że Cohen, absolwent Cambridge, umiałby zrobić film dla mnie. Zwyczajnie mu się to jednak nie opłaca.

Zabawnie czyta się przy tym recenzję pana Orlińskiego w świątecznej Wyborczej, która wskazuje na Dyktatora jako właściwie sztukę wysoką i społecznie zaangażowaną. Społecznie zaangazowaną - być może. Skierowaną jednak do tej grupy społecznej, która i tak nie skuma przewrotności żartów i po prostu śmiać się będzie do rozpuku z afrykańskiego władcy odkrywającego uroki walenia konia.

Do Chaplina, a choćby nawet do de Funès, bardzo daleko.

Tu rzadki wywiad, w którym Sacha Baron Cohen wyszedł z roli i wypowiedział się na poziomie absolwenta Cambridge: http://www.bbc.co.uk/news/entertainment-arts-18105176

niszczysz dziecięce marzenia

Nie mam pojęcia co palił Roger Ebert przed napisaniem recenzji "Dyktatora" ale jego ocena wprowadziła w błąd mnie i rzesze innych naiwniaków, którzy uwierzyli, że twórca "Borata" ma do zaoferowania coś więcej niż żenujące dowcipy toaletowe. Może byłabym w stanie zaakceptować prostacki dowcip pod warunkiem że film będzie autentycznie zabawny. Ten nie był.

No, do Wściekłych pięści węża to Dyktator się nie umywa :(

Myślałem, że Wściekły wąż to postać fikcyjna, ale to tylko legenda.

No niestety, jeśli w "Bruno" Sacha Baron Cohen balansował na granicy dobrego smaku, to w "Dyktatorze" już się zupełnie nie krępuje i jedzie kompletnie po bandzie. Jasne, to łebski gość i parę dowcipów jest świetnych, ale reszta po prostu żenująca. Co najgorsze, w wielu przypadkach nie chodzi już nawet o klozetowy poziom, tylko o to, że te żarty są po prostu mało błyskotliwe, powtarzalne i przewidywalne. "Borat" był filmem świetnym, radykalnym, prześmiewczym, świeżym. W "Dyktatorze" ostały się z tego ochłapy.

Niby gdzie w Dyktatorze Baron jedzie po bandzie? Film nudny jak flaki z olejem.

Może ze mną coś nie tak, ale ja śmiałem się cały czas :) Ali G mnie śmieszył słabo, obleśny, prosty i bez polotu. Borat, super! W bruno tez było w miarę smiesznie, ale czasem przeginał.
Dyktator genialny. Absurdem uderzał o L.NIelsena którego uwielbiałem!
Wszystkim osobom o niskiej wrażliwości i dużym dystansie zdecydowanie polecam!

W "Bruno" czasem przeginał, a w "Dyktatorze" nie? To co ze spektakularnym żartem o waleniu konia: genialny? absurdalny?

Ok to był słaby moment, zgadzam się, ale podkład muzyczny do tego... genialny! :)

Tak, podkład był dobry, to fakt :)
IMHO Dyktator był bardziej wygładzony niz Borat i Bruno i mniej obleśny od nich, a jednocześnie bardziej absurdalny (faktycznie jakieś podobieństwo do Nielsena jest ale klasa niżej).

Miałem takie przeczucie michuk, że choć oceniliśmy film na tyle samo, to z zupełnie innych powodów :) Ja uważam, że był przede wszystkim wtórny, większość żartów była oczywista i przewidywalna, absurdalny nie był prawie w ogóle, a wulgarny i obleśny bardzo często (znacznie częściej niż Borat). Do mnie trafiło jakieś góra 10% żartów.

Ewidentnie mamy inne kategorie obleśności, bo Borata po prostu nie byłem w stanie oglądać. Być może byłem wrażliwszy kilka lat temu a teraz mi przeszło, ale nie chce mi się za bardzo tego sprawdzać :)
W Dyktatorze mnie śmieszyło jakieś 20% żartów. Najbardziej chyba ten jak Aladeen wypomina swojej lasce że generalizuje podając przykład że ten mógłby dostarczać falafla oraz ten z plasterkiem wołowiny w anty-aladeenowej knajpie.

A mi się np. podobała gra "Monachium" :) I reakcja na to, że urodziła się dziewczynka (natomiast sam poród z asystującym Aladeenem był dla mnie obleśny).

Gra Monachium nie była zła. Poród faktycznie bardzo obleśny :)

Porody już takie są. :P

Ale nie w tym sensie lamijka, w jakim myślisz. W takim sensie, że Aladeen zamiast włożyć ręce rodzącej kobiecie do pochwy, wkładał je do tyłka. Itp.

Nawet nie chcę sobie tego wyobrażać...

Pokazane nie było, tylko powiedziane. Tak więc widz był skazany wyłącznie na wyobraźnię ;)

Nadal nie chcę... Uciekam stąd. Aaaaa....!

No własnie scena porodu na początku wydawała się trochę obleśna, ale weszła na tak absurdalny poziom, że śmieszyć zaczęła :)
Ale lamaijka ma rację. Porody takie są. Traci znaczenie which hole is which :)

No ja właśnie nie wiem, czy słowo "absurdalny" jest właściwe :) Mi pasuje bardziej "głupi". Może rzeczywiście był to trochę poziom "Nagiej broni", bo "Naga broń" też czasami jest bardzo głupia, ale jednak o ile dobrze pamiętam nie eksploatowano tam aż tam mocno tematyki żartów odbytniczo-prąciowo-pochwowych.

Cóż... czasy się zmieniają :) nic nie będzie takie same:)

Ach.. właśnie przypomniała mi się scena z wynikami AIDS. Zaplułem ekran :) Świetnie zagrana :)

O tak, HIV Aladeen - genialne!

Sakrastyczne i złośliwe poczucie humoru to coś co lubię najbardziej :) A w dodatku w porównaniu z "Boratem", "Bruno" i "Ali G" znacznie płynniej prowadzona fabuła.

Trochę roztrzaskany ten film, momentami kompletnie nie smaczny innym razem całkiem śmieszny.

O ile Bruno przez kilkadziesiąt minut ocierał się o geniusz i był jednym z najlepszych filmów roku, o tyle Dyktator chwyta się tanich, wyświechtanych gagów na momentami żenującym poziomie.

Czułem, że będzie słabo, ale nie, że aż tak.

Oklepana fabuła, pojedyncze dobre żarty i sporo niesmaku. Mnie się raczej humor popsuł niż poprawił.

Efunia
duzulek
krzysztofek1003
Ponury493
zur887
bartje
beznazwybez
GARN
Michalwielkiznawca
msa
msa