Marzyciele (2003)
The Dreamers
Reżyseria:
Bernardo Bertolucci
Scenariusz:
Gilbert Adair
Paryż, wiosna 1968. Burzliwe wydarzenia polityczne i społeczne, rewolucyjne zmiany w obyczajowości. Na tym tle rozgrywa się historia trójki młodych ludzi. Francuskie rodzeństwo, Isabelle i Theo, poznaje amerykańskiego studenta Matthew, który przyjechał do Paryża, aby poznać wielką europejską kulturę i historię.
Bardzo dobrze czują się w swoim towarzystwie i wkrótce postanawiają zamieszkać razem. Od tej chwili rozpoczyna się wyrafinowana gra emocjonalna i seksualna, oparta na kontrowersyjnych zasadach. Wyzwoleni młodzi ludzie prowadzą coraz bardziej niebezpieczne eksperymenty, badając granice, do których mogą się posunąć.
Obsada:
- Michael Pitt Matthew
- Eva Green Isabelle
- Louis Garrel Theo
- Anna Chancellor Matka
- Robin Renucci Father
- Jean-Pierre Kalfon On sam
- Jean-Pierre Léaud On sam
- Florian Cadiou Patrick
- Pierre Hancisse First Buff
- Valentin Merlet Second Buff
- Lola Peploe The Usherette
- Ingy Fillion Theo's Girlfriend
- Jean-Paul Belmondo On sam
- Aleksandra Kacprzak Student May 68
- Henri Langlois On sam
- François Truffaut On sam
Filmy w filmie to ciekawy pomysł.
Film o czasach gdy wierzono jeszcze w wiersze i petycje, ale też o miłości do kina i nawiązujący do innych filmów (scena gdy przemoczeni bohaterowie wchodzą do domu, skojarzenia z "Kabaretem" Fosse'a same się narzucają). Dobrze zagrany, dobrze nakręcony, ale i tak najlepsza jest muzyka (Hendrix i boska Janis Joplin).
Kilka niezapomnianych scen i dwie role wystarczą, żeby polubić ten film.
Oprócz nagiej Evy Green, Bertolucci stara się chyba pokazać konflikty wewnętrzne bohaterów na historycznym tle paryskiego roku 1968. Film przyjemny ale zdecydowanie lepiej wypadła Eva niż wspomniane konflikty, które przedstawione są pobieżnie.
dziwny film,pokręcona fabuła, która tak naprawdę nie ma znaczenia
Film o sensie i bezsensie :) o tym co ważne i mniej ważne. Generalnie o wszystkim i o niczym, piękny niczym duże oczy Isabelle :)
Bardzo piękny obraz aktorsko-muzyczny. Takie filmy nazywam impresyjnymi, ponieważ ich celem nie jest poruszenie sfery racjonalnej, ani dotarcie gdzieś do niższych pokładów sfery emocjonalnej. To pocztówka do zapamiętania. Polecam.