Księżna (2008)

The Duchess
Reżyseria: Saul Dibb

Anglia, rok 1774, szesnastoletnia dama dworu Georgina (Keira Knightley) wyróżnia się spośród młodych arystokratek urodą i wdziękiem. Wzbudza zachwyt mężczyzn, także młodego Charlesa Greya, który za wszelką cenę stara się zwrócić na siebie jej uwagę. Georgina jest także bacznie obserwowana przez samego księcia, a Burleigh wraz z Lady Spencer, matką dziewczyny, dochodzą do porozumienia - Georgina zostanie żoną księcia. Podekscytowana perspektywą małżeństwa i osiągnięcia wysokiego statusu społecznego, Georgina odrzuca zakochanego w niej Charlesa Greya, który z godnością znosi porażkę i życzy ukochanej szczęścia.

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Dramat kostiumowy w dobrej obsadzie. Lady Diana jako odwolanie. I w sumie niewiele wiecej.

To nie Barry Lyndon. To nawet nie Targowisko Próżności.

Kiecki księżnej Devonshire zagrały rewelacyjnie. Bez nich ten film dostałby ode mnie zdecydowanie gorszą ocenę. Fiennes ma rolę powściągliwą, więc trudną, ale radzi sobie świetnie, za to Knightley jakoś nie porywa. Zasadniczo można.

Dla miłośników filmów kostiumowych i ciekawych życia arystokratycznych sfer z XVIII wieku.

Miałam wrażenie, że biedny Fiennes nie ogarnia niekonsekwencji w charakterystyce jego postaci, raz jest wrażliwym nieszczęśnikiem, raz tępym sadystą...Knightley nawet niezła. Nie ma się odruchu ucieczkowego, ogląda się miło, film ma ładne plenery, kostiumy i dekoracje. Historia jest banalna, więc po obejrzeniu może wiele w głowie nie pozostać...

Co ciekawe postać księcia z tą jego dwuznacznością to właśnie pomysł samego Fiennes'a. Aktor nie chciał zagrać postaci jednoznacznie złej i wykombinował sobie coś takiego.
Dla również było to kompletnie nietrafione. Mnie włąsnie najbardziej podobały się momenty kiedy księciunio był jednoznacznie zły.
Co do Knightley to na pewno postać była bardziej realna, bardziej konsekwentna, tyle, że jak dla mnie bardzo nieatrakcyjna, bez jakiejś głębi, zbyt prosta, trywialna.
Tak sobie myślę, że chyba lepiej odświeżyć sobie taki Wiek niewinności czy Barrt'ego Lyndona niż poświęcać czas dla tego przeciętnego widowiska.

Zapamiętałam płonącą perukę, ten moment totalnej zapaści. I niewiele więcej. A tyle środków musiały kosztować te efektowne scenografie :)

przewidywalny, ale całkiem sprawnie nakręcony, prawie się nie nudziłam

Poprawne widowisko z piękną scenografią i kostiumami.
Wątek na którym skupili się scenarzyści, czyli perypetie małżeńsko-miłosne Georginy w moim odczuciu był najmniej ciekawy z całego bogactwa wątków składających się na burzliwe życie bohaterki.
Sama Knightley wypada przeciętnie, podobnie Fiennes. Najciekawszą, acz mocno epizodyczną postacią jest, grana przez Charlotte Rampling, matka księżnej.
Filmowi daleko choćby do "Marii Antoniny" Coppoli...

Można żyć nie oglądając tego filmu. Bo moim zdaniem arcydzieło to żadne nie jest. Ale jeśli się go obejrzy, raczej nie będzie się żałować. Mnie zaciekawił wątek kobiety upokorzonej przez męża - emocjonalnego kalekę. Patrząc z boku - niby ma dziewczyna wszystko. Mimo to cierpi. I postanawia walczyć o swoje szczęście. Plus fajna rola Keiry K. jako osiemnastowiecznej Królowej ludzkich serc i absolutnie bezkonkurencyjny Ralph F. jako tępy palant w drogich ciuchach angielskiego arystokraty.

Nie jest to must see, ale film dobry. Świetna rola Ralpha Fiennesa jako niezdolnego do odczuwania uczuć i dobry temat. Sceny w dość przypadkowej kolejności, jakby nie po kolej - ale to może tylko moje odczucie.

Kolejny film kostiumowy z Keirą-kto jej powiedział, że dobrze wygląda w gorsecie skoro nie ma cycków? Ralph Fiennes cudowny jak zwykle. Dla niego warto zobaczyć ten film.

Efunia
beznazwybez
Michalwielkiznawca
Szklanka1979
liongotie
aetachiarr
MureQ
jakilcz
Incognito
thepunkcookie