Egzorcysta (1973)

The Exorcist
Reżyseria: William Friedkin
Scenariusz:

Pewnego dnia mała dziewczynka, mieszkająca wraz z matką w Geogetown, zaczyna się bardzo dziwnie zachowywać. Posiada niezwykłą siłę i może lewitować. Kiedy wiedza lekarska i medycyna zawodzą, matka dziewczynki sprowadza księdza, który odkrywa, że dziewczynka jest opętana przez demona...

Obsada:

Pełna obsada

W dzisiejszych dekadenckich czasach nie robi już piorunującego wrażenia jako horror. Ale tym, co mnie w nim naprawdę przejęło, była postać ojca Karrasa i ona się akurat specjalnie nie zestarzała.

Najwybitniejszy horror jaki nakręcono. Częściowo oparty na faktach, co jeszcze bardziej potęguje niepokój u widza. Autentyczne arcydzieło.

Ze względu na efekty specjalne ogląda się świetnie, ale jeśli idzie o akcję, to jest ona strasznie prosta. Co ciekawe, film skupia się tylko na skuteczności "odczarowywania", nie wykorzystał natomiast potencjału tkwiącego w metafizyce i teologii - czy to naprawdę opętanie? kim może być opętujący? czy ma znaczenie, że za egzorcyzmy wziął się ksiądz katolicki, a nie ktoś inny? Mogły być głębokie ciary, a tak tylko nerwy z czym wyskoczy. Ale fajnie wreszcie zobaczyć po parodii w Strasznym filmie 2.

Jako to?. Wszystko to w filmie było przecież z nawiązką. Wizyty lekarskie, wahania księży (jeden nawet nie był pewny czy sam jest wierzący), metafizyczna scena otwierająca na pustyni, cienie na ścianach w domu opętanej, genialne niejednoznaczne zakończenie. Akurat moim zdaniem efekty specjalne mają tu najmniejsze znaczenie i były tylko dodatkiem.

http://www.filmsite.org/exor.html

Ja to odczułem inaczej, choć nie oglądałem zbyt uważnie i mogłem czegoś nie chwycić albo nie zobaczyć, więc się nie upieram. Pewnie jeszcze będę miał okazję sprawdzić to swoje pierwsze wrażenie.

Wybaczcie, ale moja reakcja na ten film brzmi: "nudzę się, nudzę się, o cholera, boję się. Nudzę się, nudzę się, o cholera, boję się" Nie poczułam klimatu. Zresztą, ten sam problem mam z Dzieckiem Rosemary (którego nawet nie dooglądałam), więc chyba horrory z lat 60/70 nie są dla mnie (zresztą późniejsze też zdecydowanie nie - za bardzo się boję ;) ) Postać księdza jest dobra, ale filmu u mnie nie ratuje, może podnosi ocenę o jedną gwiazdkę. Za to wątek muzyczny jest przegenialny, zresztą jak większość rzeczy, którą zrobił Mike Oldfield (utwór nazywa się Tubular Bells, polecam posłuchać cały, do filmu wzięli tylko fragment).

Bohater filmu Astropia zaliczył "Egzorcystę" do filmów, które należy oglądać w dzieciństwie, kiedy robią na widzu niezapomniane wrażenie, bo nie przejmuje się warsztatem filmowym etc. :D

Dla mnie najlepszy horror jaki powstał i nic tego nie zmieni. Film kompletny w każdym detalu.

Niewiele traci po 40 latach.

SW98
balzac4
MRZVA
Ajdaho
rusty
KataCzy
jayb85
mkvili
IWouldPreferNotTo
Blue2012