Wielki Gatsby (2013)
The Great Gatsby
Reżyseria:
Baz Luhrmann
Pełna przepychu ekranizacja powieści Francisa Scotta Fitzgeralda, opowiadające o fascynacji bohatera tytułowym Gatsbym - bogaczem i playboyem.
Obsada:
- Leonardo DiCaprio Jay Gatsby
- Carey Mulligan Daisy Buchanan
- Joel Edgerton Tom Buchanan
- Isla Fisher Myrtle Wilson
- Tobey Maguire Nick Carraway
- Callan McAuliffe Young Jay Gatsby
- Gemma Ward Languid Girl
- Amitabh Bachchan Meyer Wolfsheim
- Jason Clarke George Wilson
- Daniel Newman Jeffery Wilson
- Elizabeth Debicki Jordan Baker
- Jack Thompson
- Jacek Koman
- Vince Colosimo
- Barry Otto
- Goran D. Kleut Head Waiter
- Max Cullen
- Arthur Dignam
- Felix Williamson Henry
- Bill Young Policeman
- Drew Pearson Driver
- Joel Amos Byrnes Rowdie
- Stephen James King Nelson
- Kate Mulvany Mrs. McKee
- Kim Knuckey Senator
- Brendan Maclean Ewing Klipspringer
- Nigel Harbach Ripley Snel
- Corey Mills Bartender
- Lara Mulcahy Dancer
- Kai Pantano Guard
Jeśli Tom miał włosy koloru słomy, to ja nawet nie.
Póki to był film o facecie, który robi odjechane imprezki dla połowy Nju Jorku wszystko było pięknie. Przez pierwsze pół godziny następowały po sobie kolejne teledyskowe sceny, a Baz Luhrman potrafi je robić doskonale. Kolejne dwie godziny to nuda, pomiędzy aktorami nie ma chemii, a jedyne co zachwyca to deszcz w 3d.
Racja - teledysk, a nie film, nie ekranizacja wielkiej literatury. Wygląda na to, jakby ktoś nienawidził tej książki i chciał się tym 'filmem' na niej zemścić.
To ja poproszę "Nad Niemnem" i "Ludzi bezdomnych" w tej manierze, to dopiero by była zemsta :)
Lata 20., szampan, błyskotki, cekiny i.... muzyka współczesna z gatunku R'n'B - przerost formy nad treścią?Bynajmniej!! Świetny film!
Obejrzałem trzy razy i za każdym wpadam w konsternację. Pierwsza część „Gatsby'ego” – do chwili pojawienia się na scenie tytułowego bohatera – jest bezbłędna. Supercharyzmatyczny DiCaprio zalicza tu jedno z najlepszych „wejść” w historii kina. Potem tajemnica pryska; razem z Nickiem Carrawayem odkryliśmy „who is who”. Jednak stary druh Baz Luhrman wycyzelowanym pierwszym aktem przykuł naszą uwagę do nadzwyczajnego świata bogoli z Long Island lat 20. – oglądamy więc dalej, nieświadomi prądu, który nieubłaganie już nas spycha i każe dryfować ku nudzie. Zrozumienie, co właściwie było z tą ekranizacją nie tak, przychodzi dopiero po napisach końcowych. Otóż nie da się przemienić stustronicowej książki, choćby i była sobie najwybitniejszą amerykańską powieścią, w dwuipółgodzinny film. Świetna muzyka ze stemplem Jay-Z nie wystarczy. Frapująca rola DiCaprio także nie. W sensie fabularnym wolę zresztą naszą „Lalkę”, wcześniejszą o 35 lat, tak podobną, że można by zarzucić Fitzgeraldowi plagiat.