Prestiż (2006)

The Prestige
Reżyseria: Christopher Nolan

Rupert i Alfred są rywalizującymi ze sobą magikami. Kiedy Alfred przedstawia nowy niesamowity trick, Rupert za wszelką cenę stara się dotrzeć do tajemnicy jego wykonania. Jednakże wtedy zaczyna zdawać sobie sprawę, że to wcale nie musi być tylko sztuczką.

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Bardzo klimatyczny, świetnie zrealizowany, poruszające zdjęcia. Mówi się o sztuce, skłonności do poświęceń dla niej i przepełnionej żalem, niezdrowej zazdrości. Dobra pointa, zapadające w pamięć sceny.

Ciekawy film, jakoś nie rażący mimo zupełnie nieprawdopodobnego scenariusza, o tym, że faceci stworzeni są do rywalizacji.

Film bardzo tajemniczy, pełen zagadek, z zaskakującym zakończeniem. Po obejkrzeniu zapadł w pamięć.

Moje 9 gwiazdek to baaardzo subiektywna ocena - jest w tym filmie coś, co mnie personalnie intryguje. Uważny widz może domyślić się rozwiązania tajemnicy, więc może lepiej poświęcić więcej czasu na wizualną kontemplację, a będzie niespodzianka. Bardzo dobra obsada i wszyscy w formie.

Dla mnie to bardzo przeciętne kino...Dobry pomysł, który posypał się w trakcie realizacji. Do zapomnienia.

Film z jednej strony olśniewający wizualnie; z drugiej jednak - pokazujący niezwykle mroczne oblicze człowieka. Ale przede wszystkim - hipnotyzujący od pierwszej do ostatniej sekundy. No i świetnie zagrany.

Świetna historia, w dodatku naprawdę fajnie opowiedziana. Brawa dla reżysera oraz odtwórców głównych ról! Film wciąga od samego początku i ciekawi aż do rozwiązania zagadki

Hugh Jackman i Christian Bale w fascynującym pojedynku na "magię". Jest tu klimat. Są i świetne zdjęcia.

+1 za Davida Bowie jako Nikola Tesla =)

Główne plusy-montaż (przypomina trochę Dawno temu w Ameryce - takie pokręcenie czasu), zdjęcia, a przede wszystkim aktorzy. Bardzo lubię Bale'a, cenię też Caine'a(tylko czemu w tym filmie wygląda dla mnie jak 20 lat starsza wersja Jeana Reno?) no i Bowie (nie poznałam go-pół filmu kombinowałam, czemu zrobili Tesli takie dziwne ślepia). Główny minus-historia jednak zbyt pokręcona. Reżyser chyba nie mógł się zdecydować, czy robi dreszczowiec, dramat, czy science fiction. Ale oglądało się nieżle

Brak jasnej kwalifikacji gatunkowej to według mnie jedna z wielu zalet tego filmu. Uważam, że to była świadoma decyzja, podobnie jak z "Czasem apokalipsy", który jest trochę filmem wojennym, trochę filmem drogi, trochę dramatem psychologicznym itd. Efekt nie jest może równie dobry, ale dla mnie działa.

Może i był zamierzony, ale na mnie nie zadziała. Pojawienie się wątku Tesli było dla mnie, bo ja wiem, jakby w połowie Ojca chrzestnego jeden z mafiozów wyskoczył z bronią laserową :)

O, to, to. Nawet może nie tyle przeszkadzał mi sam Tesla, co jego rzekomy wynalazek. Retro science-fiction jest ok, ale nie kiedy człowiek nastawi się na film trzymający się mniej więcej realiów (do czego skłania pierwsza część filmu).

W ostatecznym rozrachunku film trochę przekombinowany, ale świetnie się ogląda.

Porządny kawał kina w reżyserii Christophera Nolana i ze wspaniałą obsadą - zarówno Jackman jak i Bale spisali się na medal. Film z pozoru o magii, iluzji, a tak naprawdę o rywalizacji - czasem niezdrowej...

nieprzewidywalny w swojej przewidywalności. naprawdę,wiem,że to brzmi badziewnie,ale to była moja pierwsza myśl,zaraz po skończeniu filmu;)

Ja bym napisała odwrotnie -przewidywalny w nieprzewidywalności. Widza miały niby spotkać niespodzianki, a tymczasem o wszystkich "od razu było wiadomo, że o to mniej więcej chodzi". Zaskoczyło mnie tylko Przeczytaj spoilery +

Tak, historia jest zaczerpnięta z książki, ale to jest mimo wszystko autorski film Nolana. Wziął z niej to co chciał, resztę pozmieniał wg własnego uznania. Dlatego film jest dużo lepszy niż materiał źródłowy. Nie pamiętam, czy ten fragment, który Cię zaskoczył, był w książce, ale jeśli tak, to był tylko jeden ze szczegółów, które reżyser postanowił zachować.

P.S. Coś słabo oceniłaś ten "Prestiż". Rozumiem, że przeszkadzało aktorstwo i nie usatysfakcjonował Cię scenariusz, szczególnie wątek związany z Teską. Coś jeszcze? Bo ja chętnie podyskutuję. :)

Być może częścipwo dlatego, że oglądałam film na niewielkim ekranie komputera, nie doceniłam też jego warstwy wizualnej, którą kilka osób zachwala w komentarzach. Odebrałam go jako dość typowy film kostiumowy ze stosowną scenografią. Nie wiem, co konkretnie tu zachwyca :)
Całość mnie szczególnie nie wciągnęła, więc oceniłam film po prostu jako "ok, można obejrzeć".

pierwsze pół godziny trochę przynudzało, ale na końcu...prestiż.

Jeden z rzadkich przypadków gdy film okazuje się lepszy od literackiego oryginału. Historia podana dużo lepiej niż w książce i żałuję, że czytałem, więc całą niespodziankę diabli wzięli. Bardzo klimatyczny, myślę, że Nolanowi dobrze by zrobił mariaż z literaturą.

Dla mnie "Prestiż" jest idealnym przykładem filmu dopracowanego w najmniejszych szczegółach, perfekcyjnego, ale nie genialnego. Świetne zdjęcia, obsada, muzyka, montaż, reżyseria, kolorystyka i nietuzinkowa fabuła. Ogląda się go z wielką przyjemnością i zawsze chętnie do niego wracam.

Dobre kino. Nie kojarzę lepszego tytułu o iluzjonistach i ich sztuczkach "magicznych".

Mnie się za drugim razem przyjemniej oglądało i właśnie dlatego, że już wiedziałam co i jak. Może nie ma niespodzianki, ale prestiż jest jakby pełniejszy ;) Przy pierwszym oglądaniu rzeczywiście jest wrażenie, że czegoś brakuje, coś nie styka, nie wiem, czy to natura tej historii, wiadomo jaka, czy raczej scenariusz szwankuje, ale przy ponownym oglądaniu wszystkie trybiki wchodzą na swoje miejsce i pięknie to działa. A może za pierwszym razem nie patrzyłam zbyt uważnie? ;)
Podwyższyłam ocenę.

Dużo fajerwerków, ale znowu, podobnie jak podczas seansu Memento czy Incepcji czegoś mi brakowało. Być może jest to kwestia bohaterów, bo żadnego z nolanowskich bohaterów nie polubiłem, a do tego brakowało mi za każdym razem "chemii" między postaciami. Może to kwestia tego, że Nolan lubi gmatwać, a ja za zagadkami w kinie nie przepadam. W Prestiżu dochodzi jeszcze Jackman, aktor którego postaci wydają mi się zawsze puste jak wydmuszka i tylko wzbudzają we mnie niesmak. Poza tym było ok.

Każdy kto wygląda w smokingu tak jak Jackman może sobie być wydmuszką. Myślę, że Nolan wybrał go do tej roli głównie ze względu na arystokratyczny wygląd.

Litości, przecie on miał tu pierwszoplanową rolę, a nie robić za elegancki wieszak na smokingi.
Z tym arystokratycznym wyglądem coś jednak jest na rzeczy, bo i u Allena w "Scoopie" zdarzyło mu się "niezagrać" arystokratę właśnie. Był równie denny jak w Prestiżu czy Źródle, które nawiasem mówiąc i tak byłoby wystarczająco kiczowate bez niego.
Żeby nie było, że tylko narzekam to uważam, że wypadł zupełnie nieźle w Van Helsingu np. ;)

No nie, nie zdołasz mnie przekonać, że Jackman w smokingu powinien mnie zmiesmaczać :) Jackman miał być elegancki, motywacja jego postaci była zrozumiała i bez żyłowania się, a głównymi atrakcjami "Prestiżu" nie mają być aktorzy (może poza Davidem Bowie, ale to tylko przez fakt, że jest w obsadzie), tylko scenariusz i perfekcyjnie dopracowana strona techniczna. Obsada jest jednolicie dobra, ale nikt się nie wybija i wydaje mi się, że o to chodziło.

Dla mnie filmy Nolana nie opierają się na aktorstwie a wręcz popisy są niewskazane. Zauważ, co się stało w "Mrocznym rycerzu" - uwielbiam rolę Ledgera, ale ona całkowicie przyćmiła całą resztę, nad którą Nolan się jednak trochę namęczył. Oglądając "Mrocznego" olewa się całkowicie dramat Harveya Denta (wg mnie nieprzekonujący zresztą) czy rozterki Wayne'a i tylko czeka się kiedy znów Joker.

"Żródło" było niesamowicie pretensjonalne :)

Utrafiłaś zdaje się w sedno jeśli idzie o "Kino Nolano". Tu liczą się fajerwerki kreatywności, forma, intelektualny blichtr i techniczny rozmach. Nolan ma gdzieś postaci i ich wzajemne relacje, a widza przyciąga łamigłówkami i filmowymi puzzlami. Dla mnie i forma i łamigłówki, i fajerwerki to kwestie drugorzędne, a dla Ciebie wypasiona forma jest czymś co Cię może wystarczająco podkręcić do wysokiej oceny filmu. Podejrzewam, że 20% róźnicy w zbieżności naszych gustów wynika min. z tego, że lubisz poromansować z atrakcyjną formą, a ja jestem fanatykiem postaci i międzypostaciowej chemii. Stąd tak różne wrażenia z seansu Prestiżu czy odczuć związanych z Ledgerem, który wg Ciebie przyćmił, a wg mnie uratował Rycerza.

Dramat Denta totalnie nieprzekonujący :)

Jeszcze jedną gdzieś przeczytałam o Nolanie wielce słuszną opinię, że facet nie ma poczucia humoru. Jego filmy są takie poważne... niby w Batmanach Alfred czasem coś zabawnego rzuci, ale to działa głównie dzięki osobistemu urokowi Michaela Caine. :)

Oj tak, faktycznie trafne spostrzeżenie :)

Lepszy taki stonowany humor, niż spontaniczny dowcip Baya w Transformersach, albo Emmericha w 2012.

Incepcja - "Facet lata co tydzień z NY do Los Angeles, więc może wykupimy jakieś miejsca?. Może zarezerwujmy wszystkie danego dnia ?. A co ze stewardesami, przekupimy je?. E tam właśnie wykupiłem całą linie lotniczą, żeby nie było tych problemów".
Podobna scena jest w restauracji w Dark knight - "Musiałeś wydać majątek na rezerwacje tych stolików w najlepszym lokalu w mieście?. E tam czuj się jak u siebie, możemy nawet połączyć stoliki, bo to mój hotel ".

Lepszy stonowany, ale jeszcze lepszy błyskotliwy. Dlaczego zadowalać się czymś średnim? :) Uważam, że Incepcja bardzo na tym ucierpiała, filmy o szajkach i włamaniach wiele zyskują na dobrych, zabawnych dialogach, vide Vabank i Żądło.

A mnie się wydawało, że fabuła filmu daje właśnie pole do popisu aktorom - chociaż głównie Bale'owi. Tymczasem jego gratwierdzeniom bywała niepotrzebnie przerysowana albo odwrotniew - sztywna. Można to było trochę stonować.

Moim zdaniem lepiej wypada w rolach "zwierzaków" :)
Jako arystokrata faktycznie jest mdły. Ale to może po prostu arystokraci jako tacy są mdli?

Kiedy on tutaj jest takim samotnym wilkiem, chociaż arystokratą ;) Wg mnie nikt się tutaj nie wybija - i dobrze, bo dla mnie filmy Nolana to teamwork. Głównego bohatera z prawdziwego zdarzenia miało chyba tylko "Memento". Nawet filmy o Batmanie są w równym stopniu o Batsie jak o pozostałych postaciach. To działa najlepiej, kiedy wszyscy grają na podobnym poziomie.

Po raz kolejny Nolan bawi się konwencją i stawia odbiorcę w sytuacji nie do końca jasnej, ba!, dającej naprawdę wiele do myślenia. Wiele z pozoru błahych scen nabiera znaczenia po obejrzeniu całości, a pierwsze słowa "Czy patrzysz uważnie?" mają kluczowy wpływ na zrozumienie fabuły.
Jestem fanką twórczości Nolana i uważam, że jest to jego najlepszy film.

świetny!

Świetny film.

Bardzo mi się podobają filmy tego typu. Na prawdę jeszcze iluzja była super jak Atlas robił sztuczki.

super film

BlonD1E
Chmerson
TrissYen
WeronikaWojcik
cinemak
ani90
portale
pkudron
TomaszKoczar
Guma