Kształt wody (2017)
Elisa nie miała łatwego życia. Jest sierotą, która nigdy nie poznała swoich rodziców. Jest niema, co oznacza, że automatycznie skazywana na bycie gorszą. W świecie, w którym żeby coś osiągnąć, trzeba przepychać się łokciami, jest skazana na życie z miesiąca na miesiąc i usługiwanie bardziej przebojowym ludziom. Elisa ma jednak coś, czego inni nie mają: ogromną empatię i jeszcze większą wyobraźnię. Cechy te przydadzą jej się w laboratorium rządowym, w którym pracuje jako sprzątaczka, a w którym spotyka pewnego dnia uwięzionego przez wojsko stwora rodem z hollywoodzkich horrorów. Gdy jednak zaczyna mu się przyglądać i go poznawać, uświadamia sobie, że to nie żadna bestia, lecz wrażliwa i krucha istota, która została już w dniu urodzenia skazana na życie w cierpieniu w świecie ludzi.
[opis festiwalowy]
Obsada:
-
Sally Hawkins Elisa Esposito
-
Michael Shannon Strickland
-
Richard Jenkins Giles
-
Octavia Spencer Zelda
-
Michael Stuhlbarg Mr. Robert Hoffstetler
-
Doug Jones Amphibian Man
-
David Hewlett Fleming
-
Nick Searcy General Hoyt
-
Stewart Arnott Bernard
-
Nigel Bennett Mihalkov
-
Lauren Lee Smith Elaine Strickland
-
Martin Roach Brewster Fuller
-
Allegra Fulton Yolanda
-
John Kapelos Mr. Arzoumanian
-
Morgan Kelly Pie Guy
-
Marvin Kaye Burly Russian
-
Dru Viergever Military Policeman
-
Wendy Lyon Sally
-
Cody Ray Thompson Guard
-
Diego Fuentes Worker
-
Madison Ferguson Tammy Strickland
-
Jayden Greig Timmy Strickland
-
Karen Glave African American Wife
-
Danny Waugh African American Husband
-
Dan Lett Cadillac Salesman
-
Deney Forrest Lou
-
Brandon McKnight Duane
-
Cylde Whitham Wet Cinema Patron
-
Jonelle Gunderson Bus Passenger #1
-
Cameron Laurie Bus Passenger #2
-
Evgeny Akimov Russian Band
-
Sergey Nikonov Russian Band
-
Vanessa Oude-Reimerink Russian Band
-
Alexey Pankratov Russian Band
-
Shaila D'Onofrio Elisa Dance Double
-
Edward Tracz Amphibian Man Dance Double
-
Joe Vercillo Scientist
-
Cyndy Day Pie Guy's Fiancée
-
Maxine Grossman Bus Passenger
-
Shane Jarvis Military Police
-
Matthew Mease Military Police
-
Jim Pagiamtzis 1960's Ad Man
-
Dave Reachill Scientist
-
Amanda Smith Mrs. Peabody
Zwiastun:
Wyróżniona recenzja:
Perła płytkich wód
The Shape of Water opowiada historię niezwykle prostą, powielaną już w kinie i literaturze od lat. Różnica polega na tym, że tym razem wziął się za nią Guillermo del Toro. Jego estetyczne zamiłowania widać na każdym kroku i scenografia w tym filmie jest po prostu przepiękna. Pod tym względem wszelkie zachwyty są jak najbardziej na miejscu, ponieważ Kształt wody wygląda ...
Ładna, wyestetyzowana powiastka, tylko kurcze średniawa. I zdecydowanie za długa.
"Kształt wody" jest "Potworem z Czarnej Laguny", "Uwolnić orkę", "Piękną i Bestią", a przez moment także "Artystą". Jest jednocześnie baśnią dla dorosłych, filmem klasy B, dramatem, romansem i filmem szpiegowskim. Mówi o seksualnym przebudzeniu, porusza kwestie rasizmu i homofobii, cytuje Biblię i stepuje.
Ja miałem problem z tym, że film, który stara się być czymś więcej niż "Free Willym" z Abem Sapienem, mówi o Ważnych Tematach, ale mówi banałami. Jedyne pytanie, które sobie zadałem po seansie to "czemu nikomu ze znajomych Elisy nie przeszkadzało, że [SPOILER] rucha rybę?" (uuu, pytanie o granice tolerancjiii). Nie pomagała groteskowo przerysowana postać czarnego charakteru, sadysty-rasisty Stricklanda i toporne momentami dialogi. Ale może to był element jednej z 17 konwencji filmu, tylko nie zrozumiałem. Nieco ciężko mi też było się wczuć w relację kobieta - dorsz, bo ta zawiązała się w dwóch scenach i montażu.
Jest OK, ale to żadne arcydzieło godne 13 nominacji.
Mam podobne wrażenia. Oceniam między 6 a 7. Mimo wszystko wypada docenić zalety dzieła na tle posuchy filmowej z ostatnich lat.
W gatunku fantasy to jest majstersztyk. Idealnie od strony audio-wizualnej. Świetne aktorstwo. Niegłupa fabuła. Kinowa uczta.
Lubię kino Del Toro za to, co wiele osób w nim krytykuje - sentymentalizm, naiwność, empatyczność. Dlatego i w "Kształt wody" zapadłam jak w miękką podusię. Dopiero potem przyszła refleksja, że może tym razem wypadło gorzej niż zwykle. Nie ma tu tyle zabawy, co w "Pacific Rim", a podział na dobrych i złych jest tym razem niezwykle toporny - a Del Toro zwykł był jednak sympatyzować z każdym swoim potworem, także tym w ludzkiej skórze. Cieszę się z tych Oscarów, bo teraz Guillermo dostanie na pewno więcej kasy na następne filmy, i tylko mam nadzieję, że wróci w nich do lepszej formy.
Dostanie więcej kasy na robienie kolejnych wykastrowanych filmów dla masowej publiczności. To nie jest najlepsza perspektywa.
Takie jak "Pacific Rim"? Wincy kce. ;) On nie robi kina mocno artystycznego, zawsze lubił gatunki. Jak go zostawią w spokoju i tylko sypną kasą, to na pewno będą zadowoleni z efektu, nawet jak co któryś tam film wtopi, bo będzie ostentacyjnie nawiązywał do jakiejś pulpy dla koneserów jak "Crimson Peak".
Ładna bajka.