Bandyci czasu (1981)

Time Bandits
Reżyseria: Terry Gilliam

Rodziców Kevina bardziej interesują reklamy w telewizji niż wychowywanie własnego syna. Pewnego wieczoru wprost z szafy w pokoju chłopca wypada kilku karłów uciekających przed swoim Panem - Najwyższą Istotą. Dziwni przybysze są w posiadaniu skradzionej mapy z zaznaczonymi dziurami w czasie. Dzięki temu podróżują w czasoprzestrzeni i kradną co popadnie. Kevin przyłącza się do bandytów i odbywa niesamowitą podróż odwiedzając m.in. Robin Hooda, Napoleona, króla Agamemnona i innych...

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Grupa karłów ukradła Bogu mapę pozwalającą na podróże w czasie i wraz z przypadkowo spotkanym chłopcem dokonują kradzieży doskonałych. Interesuje się nimi Szatan, ponieważ dzięki mapie może uciec ze swego więzienia i posiąść wiedzę o komputerach, która pozwoli mu zapanować nad światem. Mam tylko jedno małe pytanko - co palił scenarzysta? Nie zmienia to faktu, że film jest bardzo przyjemną rozrywką. PS. Skoro Szatan interesuje się komputerami, czy to znaczy że informatycy są źli? :(

Wszyscy jesteśmy źli, a chaos rządzi!

Doza zakręcenia, którą przywala ten film jest oszałamiająca. Na początku w prosty sposób wyjaśnia skąd biorą się potwory z szafy (nie mam na myśli karłów). Potem udowadnia, że orientacja w czasoprzestrzeni lepiej wychodzi przy użyciu kartki niż GPS. Na koniec przekonuje, że IT to wzór dla Szatana. A to wszystko pod płaszczykiem bajki dla dzieci.
Jak dla mnie podstawowe pytanie to nie "co brali?" a "czy Nick Jagger wytrzymałby taką mieszankę zakazanych substancji?"

leonardoo747
bartje
bttfisthebest
JuliaMaa
Elinu
Pnera
papacott
GARN
AndySpencer
Ygote