Tytus Andronikus (1999)
Adaptacja dramatu Williama Szekspira. Tytus Andronikus, wódz Rzymian, powraca zwycięski do ojczyzny po wojnie z Gotami. Jego łupem jest barbarzyńska królowa Tamora i jej trzej synowie. W imie poległych w bitwie Rzymian, Tytus postanawia złożyć w ofierze najstarszego syna Tamory. Ta błaga go o łaskę, jednak wódz pozostaje bezlitosny i podcina gardło pierworodnemu. Nazajutrz lud rzymski wybiera nowego cesarza - zdemoralizowanego i despotycznego Saturnina. Ten postanawia wybrać za swą małżonkę Tamorę. Nowa pozycja królowej daje jej perspektywy na dokonanie okrutnej zemsty na Tytusie...
Obsada:
- Osheen Jones Young Lucius
- Dario D'Ambrosi Clown
- Anthony Hopkins Titus Andronicus
- Jessica Lange Tamora
- Raz Degan Alarbus
- Jonathan Rhys Meyers Chiron
- Matthew Rhys Demetrius
- Harry Lennix Aaron
- Angus Macfadyen Lucius
- Kenny Doughty Quintus
- Blake Ritson Mutius
- Colin Wells Martius
- Ettore Geri Ksiądz
- Alan Cumming Saturninus
- Constantine Gregory Aemelius
- James Frain Bassianus
- Colm Feore Marcus Andronicus
- Geraldine McEwan Pielęgniarka
- Laura Fraser Lavinia
- Tresy Taddei Little Girl
- Bah Souleymane Infant
- Antonio Manzini Publius
- Leonardo Treviglio Caius
- Giacomo Gonnella Sempronius
- Carlo Medici Valentin
- Emanuele Vezzoli Goth Leader
- Hermann Weisskopf Goth Soldier
- Christopher Ahrens Goth Soldier
- Vito Fasano Goth General
- Maurizio Rapotec Goth Lieutenant
- Bruno Bilotta Roman Captain
Zwiastun:
Wyróżniona recenzja:
Titus
The best film of 1999, directed by Julie Taymore and starring Anthony Hopkins, Jessica Lange, Harry Lennix, and Alan Cumming. Taymore brings Titus into the modern day in some of her staging of the film, but the dialogue is all Shakespeare, and the cast is excellent. It's a pleasure to see Hopkins playing a real character with many facets instead ...
Jak dla mnie jest to przesadny postmodernizm - rzymski cesarz rozbijający się pojazdem z XX wieku. Ale Hopkins daje radę, dodatkowo wizualnie jest to niezły kąsek. Język Szekspira jest cudowny, oglądać koniecznie z napisami.
Można by twierdzić, że zgadzało sie to z duchem teatru elżbietańskiego, w którym, ze względu na kosztowność kostiumów, aktorzy często występowali w strojach wg ówczesnej mody niezależnie od czasów, w których rozgrywała się akcja sztuki. Ale pewnie byłoby to trochę na wyrost.
Ja w każdym razie doceniam tę teledyskową stylizację. Wnosi coś nowego (w porównaniu z bardzo też dobrą ale klasyczną ekranizacją Jane Howellm, BBC) a jednocześnie nie jest modnym a przez to oklepanym przeniesieniem akcji w czasy współczesne.
Fabuła jest groteskowa (tym razem Szekspir "pojechał"), więc zadbanie o to, by forma była równie groteskowa może się wydawać na miejscu. Nie jestem przeciwna tego typu pomysłom, po prostu uważam, że tutaj było to zbyt daleko posunięte - odwracało uwagę od właściwego dramatu, który był tam przecież obecny. Trochę było mi też szkoda Hopkinsa - kazano mu biegać w kucharskiej czapie z obłędem w oczach i przylepionym uśmiechem. To nie są warunki, w których aktor może w pełni wykorzystać swój potencjał.
Ten film ma swoje wzloty i upadki. Piękne zdjęcia niestety nie zawsze przyćmiewają bijące niedopracowanie reżyserskie postaci drugoplanowych: Chirona i Demetriusa, na których kreacji wielce się zawiodłam. Bardzo poruszająca scena z finałem okrucieństw nad Lavinią może zapaść w pamięć. Także kreacja Aarona podnosi noty dla filmu. No i nareszcie tytułowy Tytus Andronikus - kolejny pokaz sławnych umiejętności Hopkinsa. Jako całość ciekawie, ale czy to nie w Szekspirze cała magia się zamyka?
Rzymianie na motorach? Troszkę za duża abstrakcja jak dla mnie. Z drugiej strony chyba jestem niekonsekwentna, bo w Jesus Christ Superstar mi takie numery nie przeszkadzają. Film ciekawy, aczkolwiek nie zagości na stałe na mojej półce. Ci, co mój gust znają, wiedzą, że Hopkins w czołówce daje +1 do oceny ogólnej - zwłaszcza, że momentami widać tu dużą inspirację Lecterem. Szkoda, że aktorzy drugoplanowi w jego cieniu wyglądają mocno średnio.
Film wybitnie niszowy ale w swej niszy też wybitnie wspaniałym dziełem jest. Polecam lubiącym zapalić aczkolwiek należy przygotować się na potężną dawkę emocji. Osobiście musiałem kilkukrotnie zatrzymywać odtwarzanie aby złapać oddech i ocucić się z przerażających emocji tak żywo a jednocześnie poetycko przedstawianych przez obsadę i klimat filmu.