Trzy kolory: Niebieski (1993)

Trois couleurs: Bleu
Reżyseria: Krzysztof Kieślowski

Julie traci w wypadku samochodowym męża, Patrica, wybitnego kompozytora oraz córeczkę Annę. Julie zaczyna nowe życie, anonimowe i niezależne, świadomie odrywając się od wszystkiego tego, czego miała niegdyś pod dostatkiem. Pewna dziennikarka podejrzewa, że Julie jest autorką dzieła swego męża; Julie zaprzecza, być może zbyt kategorycznie. Olivier, młody asystent Patrica, od dawna kocha Julie. Aby wyrwać ją z odosobnienia decyduje się na skończenie "Koncertu dla Europy", dzieła niedokończonego w wyniku śmierci kompozytora. Krok po kroku towarzyszy Julie w jej wysiłkach unikania zasadzek, które zagrażają jej wolności...

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Dobrego złe początki. Moim zdaniem najgorsza część "Trzech kolorów" - ale warto obejrzeć dla Juliette Binoche i muzyki Preisnera.

Trudno znaleźć właściwe słowa, by przekazać całą magię tego dzieła. Piękne zdjęcia, gra świateł i cudowna muzyka. Taki film potrafi uzdrowić.

Uff... Nie jest to miłe kino na piątkowy wieczór. Warto było obejrzeć, ale nie zachwycił mnie aż tak, jak się tego spodziewałam. Chwilami nawet troszkę się nudziłam. Doskonała główna aktorka i Preisnerowska muzyka. Dobre kino, ale jeśli chodzi o Kieślowskiego chyba wolę Dekalogi

Powiedz kiedy się nudziłaś ? Akurat Niebieski to mój ulubiony, obok Podwójnego życia Weroniki, film Kieślowskiego. Pytam więc mało obiektywnie :)

Ciężko mi wskazać miejsca, tu, tu i tu.
Po prostu w pewnym momencie zauważyłam, że za często zerkam na monitor komputera, zamiast na TV, więc coś nie zagrało. Wciągnęło mnie naprawdę dopiero ostatnie pół godziny

@Aquilla - miałem dokładnie takie same odczucia, w pewnym momencie zaczynałem rozglądać się dookoła siebie, patrzeć na zegarek itp. Ale warto obejrzeć właśnie dla Binoche i muzyki, która moim zdaniem jest najlepsza ze wszystkich Trzech Kolorów (w szczególności Hymn o miłości św. Pawła śpiewany w oryginale).

Ok muzyka faktycznie jest urzekająca... Ale dłużyzny też są... O wiele bardziej podobał mi się Biały ...

Mój ulubiony 'Kolor'. Z żadnym z trzech nie czuję się tak silnie związana. Mój zachwyt jest czysto subiektywny, ale myślę, że każdy fan dobrego kina dostrzeże mistrzostwo aktorstwa Binoche i doceni nienachalną symbolikę charakterystyczną dla Kieślowskiego. I to, co dla mnie najważniejsze - brak moralizatorstwa. Reżyser nie ocenia swoich bohaterów, nie daje odczuć widzowi czy pochwala ich czyny czy gani.

Sama idea Trzech Kolorów - odwołanie do haseł Wielkiej Rewolucji Francuskiej wydaje się być niezłym pomysłem. Ale potem jest realizacja. Mój problem z Kieślowskim polega na tym, że strasznie nie lubię, kiedy film myśli za mnie. A zarówno Trzy Kolory jak i Dekalogi to właśnie starają się zrobić. Wszystkie są świetnie zrobione, fakt, ale te fabuły jakoś do mnie nie przemawiają...

Półtorej godziny mąk Binoche, wywołanych dylematem, czy wrócić w koleiny dawnego życia, czyli skończyć mężowska partyturę. Nie wiadomo po cóż właściwie czekać tyle czasu, skoro z góry wiadomo, jak to się skończy. Żeby jeszcze w międzyczasie działo się coś interesującego, to nie. Do tego finał opatrzony pompatyczną muzyką. Litości. Plus gwiazdka za pomysłowe sceny nutowo-muzyczno-kompozycyjne.

Klasyka...

Konfucjusz70
abbeyroad
NarisAtaris
Efunia
Nietutejszy
MRZVA
RobinHa
RedNeko
wolus
milali