Obiecaj mi! (2007)
Zavet
Reżyseria:
Emir Kusturica
Cane żyje na odległym wzgórzu razem z dziadkiem i krową Cvetką. Pewnego dnia dziadek na łożu śmierci prosi wnuka o złożenie obietnicy. Najpierw każe mu sprzedać Cvetkę, potem kupić pewną ikonę oraz dowolną rzecz, której zapragnie. Ostatnim zadaniem Cane jest znaleźć żonę. Z ostatnią częścią obietnicy będzie miał najwięcej kłopotów. Czas upływa, dziadek umiera, żony brak na horyzoncie. Właśnie wtedy przed szkołą Cane spotka Jasną...
Obsada:
- Uros Milovanovic Tsane
- Marija Petronijevic Jasna
- Aleksandar Bercek Grandpa Zivojin Markovic
- Miki Manojlovic The Boss Bajo
- Ljiljana Blagojevic Bosa
- Ivan Maksimovic Inspector
- Kosanka Djekic Jasna's Mother
- Stribor Kusturica Topuz
- Vladan Milojevic Runjo
- Stanoje Bogicevic Cvaka
- Slavko Tosic Mrga
- Zeljko Terzic Zeka
- Nenad Filipovic Zuba
- Mihajlo Todorovic The Clerk
- Marija Kovacevic Pahuljica Milovanovic
- Mitar Krsmanovic The Priest 1
- Milovan Podgorica The Priest 2
- Dragan Zurovac The Circus Owner
- Milan Janjusevic The Flyingman
- Obrad Djurovic Kum
- Ninoslav Culum Tomic
- Milojka Andric The Boss's Mother
- Emilija Vukotic Jasna's Aunt
- Momcilo Muric The Boss's Partner
- Aleksandar Siks Prodanovic Gym teacher
- Milica Radomirovic Jasna's teacher
Uwielbiam Kusturicę. Z tego filmu jednak wyszłam po dwóch trzecich seansu. Beznadziejny scenariusz, z malutkimi przebłyskami dawnego Kusturicy, całość bardzo na siłę. Mnie nie przekonało...
Pomysł fajny, wykonanie mniej. Scenariusz jakiś poharatany. Żadnej ciągłości między scenami, miałam wrażenie, jakby zostały połączone na chybił trafił. Historia chwilami nużąca. Zdaje się, że Kusturicy się zdarzył wypadek przy pracy.
Mankamentem tego filmu nie jest wcale brak scenariusza, bo nie o scenariusz w tym chodzi. Mankamentem jest powtarzanie pomysłów ogranych w "Czarny kot, biały kot", czy "Życie jest cudem", jakby Kusturica nie potrafił już nakręcić nic innego.
Ale... ponieważ spodziewałem się bardzo złego filmu, aż tak bardzo rozczarowany nie byłem. Parę scen i postaci naprawdę śmiesznych, więc jakoś da się to obejrzeć.
To masz szczęście, że się wszystkiego złego spodziewałeś, ja poszłam pełna serdecznych uczuć dla Kusturicy, a wyszłam w trakcie seansu wściekła jak diabli :)
W duchu Szutki. Rewelacyjna komedia absurdu.
Dziwne, że oceniasz ten film wyżej niż "Czarny kot, biały kot". Nie dość, że Kusturica się powtarza i jedzie na zgranych patentach, to jeszcze w dodatku robi to mniej udanie.
Dla mnie bardziej pokręcony i śmieszny. Nie lubię kotów, dużo bardziej mi się "Żiwot je cudo" , a jeszcze bardziej 'Zavet". Dziwny jest ten świat - dziwił się niegdyś poeta.
brakowalo mi tego.